Uczelnia Łazarskiego: 2 mld zł rocznie strat dla gospodarki z tytułu utraty produktywności chorych na raka jelita grubego, czyli złego leczenia
Autor: Marta Koblańska
Data: 08.02.2018
Źródło: MK
Dopóki nie nastąpią zmiany w polskiej chirurgii dopóty wyniki leczenia nowotworów będą w naszym kraju słabsze niż w Europie i na świecie – mówi prof. Adam Dziki, założyciel i kierownik Centrum Leczenia Chorób Jelita Grubego w Brzezinach, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Kolorektalnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Chirurgia jest bowiem najważniejszą metodą leczenia raka, w tym raka jelita grubego, odnośnie którego wskaźniki 5-letniego przeżycia są w Polsce gorsze niż w Czechach, Turcji, Estonii, czy na Litwie a nawet Łotwie.
- Jeżeli chirurg źle przeprowadzi operację, to pacjentowi nie pomoże najlepszy program lekowy – wskazywał prof. Adam Dziki podczas konferencji prezentującej raport Uczelni łazarskiego na temat: „Możliwości poprawy opieki nad chorymi na raka jelita grubego w kontekście trendów epidemiologicznych i aspektów ekonomicznych”. – Na całym świecie dominuje chirurgia narządowa, bo nie sposób znać się na wszystkim, tymczasem w Polsce żaden chirurg nie chce poddać się ocenie swojej pracy. Nie można oczekiwać poprawy wyników bez dedykowanych centrów leczenia poszczególnych nowotworów, a NFZ powinien dysponować narzędziami do kontroli jakości pracy chirurga, co jest już normą na Zachodzie – podkreślał prof. Dziki, dodając, że ośrodki te winny poddawać się audytowi, ponieważ nie można mówić o doświadczeniu w wykonywaniu zabiegów, jeśli rocznie przeprowadza się ich jedynie trzy, a temu sprzyja w Polsce rozproszenie placówek świadczących usługi onkologiczne. – To tak jakby zamordować trzech pacjentów – mówił dobitnie profesor.
Tymczasem roczne straty dla gospodarki związane z utratą produktywności spowodowaną rakiem jelita grubego są szacowane na ponad 2 mld zł. Zachorowania na raka jelita grubego stanowią w polskiej populacji drugą najliczniejszą po raku płuca grupę zachorowań na nowotwory oraz drugą przyczynę zgonów z powodów onkologicznych. Jednocześnie badania przesiewowe w kierunku raka jelita grubego (kolonoskopia), które nie tylko pozwalają na wczesne wykrycie, ale również zapobiegają rozwojowi raka (poprzez możliwość wycięcia polipów, z których powstaje nowotwór) są bardzo opłacalne dla systemu ochrony zdrowia. Jak wskazywał prof. Michał Kamiński z Centrum Onkologii w Warszawie, inkrementalny współczynnik efektywności kosztowej wynosi zaledwie 5174 zł, czyli znacznie poniżej poziomu akceptowalnego dla takich wydatków szacowanego na poziomie blisko 120 tys zł. Problemem pozostaje jednak niska zgłaszalność oraz opór pacjentów przez tym badaniem, co nie tylko obserwowane jest w Polsce, ale również w takich krajach jak USA, gdzie zgłaszalność nie przekracza 40 proc.
- Jesteśmy w błędnym kole – mówił prof. Jarosław Reguła, konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii z Centrum Onkologii w Warszawie. – Niska zgłaszalność do badań bierze się z braku zaufania społeczeństwa do polskiej służby zdrowia, a ten brak zaufania bierze się z kolei z jej niedofinansowania, czyli złej wyceny świadczeń, przestarzałej infrastruktury, co także rzutuje na gorszą pracę personelu średniego oraz lekarzy.
Przedstawiciele resortu zdrowia i NFZ deklarowali wyższe wydatki na badania screeningowe oraz wskazywali na zmiany ustawowe, które miałby doprowadzić do lepszej kontroli jakości świadczeń, jednak nie odpowiedzieli wprost, czy działania resortu zmierzają do organizacji opieki onkologicznej w kierunku pożądanym przez chirurgów, czyli specjalizacji narządowej, choć przyznali, że pewne prace w tym obszarze zostały podjęte. Niejasno wypowiadali się również w kwestii wyższego finansowania.
Jak zatem poprawić wyniki? Uczelnia Łazarskiego proponuje m.in. właśnie tworzenie colocteral cancer units, czyli ośrodków dedykowanych leczeniu chorych na zaawansowanego raka jelita grubego ( co wyeliminowałoby powtarzanie procedur medycznych oraz zapewniłoby ciągłość diagnostyki i leczenia), monitorowanie wyników leczenia oraz podjęcie działań mających na celu umożliwienie realnego dostępu chorych na zaawansowanego RJG do leczenia biologicznego w ramach chemioterapii I i II linii oraz udostępnienie terapii w kolejnych liniach.
- Od lipca 2017 poszerzył się zakres możliwości leczenia chorych na raka jelita grubego – wskazał prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej z Centrum Onkologii w Warszawie. – Obecnie właściwie mamy do dyspozycji wszystko to co jest potrzebne w I i II linii leczenia. Możliwości terapeutyczne wymagają uzupełnienia o III linię i chyba tak się stanie. Trzeba pamiętać, że to już jest leczenie paliatywne mające oczywiście na celu wydłużenie życia i poprawę jego jakości. III linia leczenia obejmuje mniejszą grupę chorych a możliwości terapeutyczne w odniesieniu do tych chorych są obecnie rozpatrywane przez resort zdrowia.
Tymczasem roczne straty dla gospodarki związane z utratą produktywności spowodowaną rakiem jelita grubego są szacowane na ponad 2 mld zł. Zachorowania na raka jelita grubego stanowią w polskiej populacji drugą najliczniejszą po raku płuca grupę zachorowań na nowotwory oraz drugą przyczynę zgonów z powodów onkologicznych. Jednocześnie badania przesiewowe w kierunku raka jelita grubego (kolonoskopia), które nie tylko pozwalają na wczesne wykrycie, ale również zapobiegają rozwojowi raka (poprzez możliwość wycięcia polipów, z których powstaje nowotwór) są bardzo opłacalne dla systemu ochrony zdrowia. Jak wskazywał prof. Michał Kamiński z Centrum Onkologii w Warszawie, inkrementalny współczynnik efektywności kosztowej wynosi zaledwie 5174 zł, czyli znacznie poniżej poziomu akceptowalnego dla takich wydatków szacowanego na poziomie blisko 120 tys zł. Problemem pozostaje jednak niska zgłaszalność oraz opór pacjentów przez tym badaniem, co nie tylko obserwowane jest w Polsce, ale również w takich krajach jak USA, gdzie zgłaszalność nie przekracza 40 proc.
- Jesteśmy w błędnym kole – mówił prof. Jarosław Reguła, konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii z Centrum Onkologii w Warszawie. – Niska zgłaszalność do badań bierze się z braku zaufania społeczeństwa do polskiej służby zdrowia, a ten brak zaufania bierze się z kolei z jej niedofinansowania, czyli złej wyceny świadczeń, przestarzałej infrastruktury, co także rzutuje na gorszą pracę personelu średniego oraz lekarzy.
Przedstawiciele resortu zdrowia i NFZ deklarowali wyższe wydatki na badania screeningowe oraz wskazywali na zmiany ustawowe, które miałby doprowadzić do lepszej kontroli jakości świadczeń, jednak nie odpowiedzieli wprost, czy działania resortu zmierzają do organizacji opieki onkologicznej w kierunku pożądanym przez chirurgów, czyli specjalizacji narządowej, choć przyznali, że pewne prace w tym obszarze zostały podjęte. Niejasno wypowiadali się również w kwestii wyższego finansowania.
Jak zatem poprawić wyniki? Uczelnia Łazarskiego proponuje m.in. właśnie tworzenie colocteral cancer units, czyli ośrodków dedykowanych leczeniu chorych na zaawansowanego raka jelita grubego ( co wyeliminowałoby powtarzanie procedur medycznych oraz zapewniłoby ciągłość diagnostyki i leczenia), monitorowanie wyników leczenia oraz podjęcie działań mających na celu umożliwienie realnego dostępu chorych na zaawansowanego RJG do leczenia biologicznego w ramach chemioterapii I i II linii oraz udostępnienie terapii w kolejnych liniach.
- Od lipca 2017 poszerzył się zakres możliwości leczenia chorych na raka jelita grubego – wskazał prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej z Centrum Onkologii w Warszawie. – Obecnie właściwie mamy do dyspozycji wszystko to co jest potrzebne w I i II linii leczenia. Możliwości terapeutyczne wymagają uzupełnienia o III linię i chyba tak się stanie. Trzeba pamiętać, że to już jest leczenie paliatywne mające oczywiście na celu wydłużenie życia i poprawę jego jakości. III linia leczenia obejmuje mniejszą grupę chorych a możliwości terapeutyczne w odniesieniu do tych chorych są obecnie rozpatrywane przez resort zdrowia.