Arłukowicz, czyli zaczyna się epoka post-Kopaczowa

Udostępnij:
Do dnia ogłoszenia składu gabinetu w dniu 17 listopada 2011 roku, nazwisko następcy nie było znane, ale, co ciekawe, nikt z potencjalnych następców Ewy Kopacz nie palił się na to stanowisko. Bartosz Arłukowicz, po zgłoszeniu jego nazwiska nabrał wody w usta.
Jakub Szulc, który w największym stopniu zna sekrety „spadku” na Miodowej, w jednym z wywiadów dał do zrozumienia, że znaczna część pozostawionej legislacji będzie musiała podlegać ponownym konsultacjom i zmianom. Maciej Piróg kilkukrotnie wystąpił u boku odchodzącej Pani Minister, co mogło sugerować taką właśnie sukcesję. Listę kandydatów zamykał Jerzy Miller, jednak w jego przypadku bardziej mówiono o stanowisku nowego Prezesa NFZ.

Rzut na taśmę
Przez kilka godzin wydawało się nawet, że resort zostanie przekazany PSL-owi i nowym ministrem zostanie 30-letni Władysław Kosiniak-Kamysz, kontynuując rodzinną tradycję na tym stanowisku. Prawdopodobnie ludowcy połknęli na początku przynętę, licząc na to, że będą mieli większy wpływ np. na zasady opłacania przez rolników składki zdrowotnej, ale potem szybko się z tej opcji wycofali.

Z kolei Ewa Kopacz rozwiązała jeszcze kilka problemów doraźnych wieńcząc swoją czteroletnią kadencję. Problemów, które wcześniej ślimaczyły się miesiącami i latami, a teraz wystarczyło jedno spotkanie i jeden podpis. Swoją drogą, te decyzje na skróty także przyniosą następcy ból głowy. Będzie to dotyczyć identyfikacji ubezpieczonych, który to problem NFZ chciał przerzucić na świadczeniodawców. Zdjęcie potencjalnych sankcji z lekarzy ordynujących leki nieuprawnionym wcale jednak tego problemu nie rozwiązuje. Zmienione zostaną zapisy przypisujące w ramach podstawowej opieki zdrowotnej pacjenta do lekarza na przypisanie go do przychodni. Ale co będzie, gdy przychodnia ulegnie likwidacji, albo dwóch lekarzy mających spółkę partnerską skonfliktuje się. Wtedy przecież także będzie trzeba zbierać deklaracje od nowa, co w starej konstrukcji tak uwierało lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego. Na koniec - dopuszczono do sprzedaży szczepionek w przychodniach. Rozwiązanie to funkcjonalnie wydaje się słuszne, ale formalnie jest sprzeczne z prawem farmaceutycznym, które pozwala sprzedawać leki i szczepionki wyłącznie w aptekach. Na koniec Ewa Kopacz wspólnie z Prezesem NFZ rozdała resztę funduszu zapasowego dla mazowieckich szpitali. Tak jak przed wyborami chwaliła na Lubelszczyźnie czy Podlasiu nowy algorytm, wyrównujący nakłady na regiony, tak po wyborach uznała, że wymaga on korekty.

Na odchodne
Ewa Kopacz nie byłaby sobą, gdyby dodatkowo nie udzieliła licznych wywiadów w prasie i w mediach elektronicznych, podsumowujących jej kadencję. Z wywiadów tych emanowało wielkie samozadowolenie z nieprzeliczonych sukcesów odniesionych na stanowisku Ministra Zdrowia. Jak sama ogłosiła, udało się prawie wszystko, poza demonopolizacją NFZ. Ale i tutaj jest już gotowa legislacja, którą wystarczy tylko skierować do Sejmu. Można się tylko domyślać, że Ewa Kopacz – nowy Marszałek Sejmu – skieruje te ustawy do procedowania jako pierwsze.

Tym bardziej dziwna była duża rezerwa kandydatów wobec objęcia ministerialnego stanowiska, czy jak w przypadku PSL brak zainteresowania przejęciem resortu.
Koniec końców Premier ogłosił skład gabinetu i wiemy już, że z problemami zmierzyć się będzie musiał Bartosz Arłukowicz.

Kontynuacja
Powołanie na ministra Bartosza Arłukowicza sugeruje zamiar kontynuacji obecnej polityki resortu zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Przemawiają za tym wypowiedzi samej Ewy Kopacz, która chwaliła osobę i umiejętności swojego następcy jeszcze przed jego powołaniem. Pewne zaskoczenie wzbudziły także słowa Donalda Tuska, który bardzo ciepło wypowiedział się o prezesie NFZ Jacku Paszkiewiczu w trakcie konferencji prasowej, na której przedstawiał skład gabinetu. A przecież, jak donosiły media, wcześniej przynajmniej kilkukrotnie Ewa Kopacz musiała bronić prezesa przed „premierowskim” gniewem. Niewykluczone więc, że zmiany na Miodowej obejmą tylko stanowisko ministra, zaś na Grójeckiej pozostanie po staremu. Czy jednak utrzymanie takiej konstrukcji będzie w stanie samo się obronić?

Spadek
Po czterech latach „burzy i naporu” minister Arłukowicz stanie przed koniecznością zakończenia dumnie propagowanej ofensywy legislacyjnej , dokonania w niej niezbędnych korekt, ale przede wszystkim zderzy się z następstwami prowadzonej polityki i przyjętych aktów prawnych.

Pierwszym problemem będzie wprowadzenie w życie już uchwalonego prawa, które odsłania z każdym tygodniem swoje słabości. Niewykluczone jest, że wiele z ustaw będzie wymagało nowelizacji, bądź przesunięcia wejścia w życie w części lub całości, co sugerują liczne organizacje pracodawców czy ekspertów. Przed następcą stoi też zadanie stworzenia brakujących rozporządzeń wykonawczych oraz oprzyrządowania do tych aktów. Wystarczy przypomnieć tylko szeroko komentowane w prasie opóźnienie przy tworzeniu komisji ekonomicznej negocjującej obecnie na chybcika ceny produktów leczniczych, czy brak oprogramowania do rejestracji podmiotów leczniczych.

Drugim problemem będzie przygotowanie ustaw, które mają uzupełnić „pakiet zdrowotny”. Wbrew propagowanej tezie, że wszystkie nowe projekty są już gotowe do procedowania, większość z nich nie przeszła nawet fazy konsultacji społecznych, lub jak w przypadku ustawy o ubezpieczeniach dodatkowych, konsultacje wykazały olbrzymie ich wady. Trudno mi uwierzyć, aby Bartosz Arłukowicz zdecydował się firmować je swoim nazwiskiem w stanie, w jakim są obecnie.

Niestety w oczy się rzuca brak strategii „pakietu”. Informacje o tworzeniu alternatywnych wobec NFZ ubezpieczycieli operujących składką zdrowotną przeplatają się z kolejnymi pomysłami dotyczącymi łączenia ZUS i NFZ, co w oczywisty sposób jest ze sobą sprzeczne. Brak produktów ubezpieczeniowych mogących być podstawą do tworzenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, wynikający z obejmującego właściwie wszystkie świadczenia koszyka, wskazał nawet w swoim nieco kontrowersyjnym wywiadzie ciągle jeszcze urzędujący Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz. Do tego wystarczy dodać brak jakiejkolwiek koncepcji wobec nadchodzącego wielkimi krokami dnia wejścia w życie unijnej dyrektywy dotyczącej praw pacjenta w transgranicznej opiece zdrowotnej.

Pełny tekst Macieja Biardzkiego w najbliższym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.