Archiwum prywatne
Atłachowicz o zarządzaniu szpitalem w czasie epidemii
Autor: Krystian Lurka
Data: 03.04.2020
Tagi: | Janusz Atłachowicz |
Co jest największym problemem dla szpitali podczas pandemii? - Po pierwsze, brak jednego, wiarygodnego źródła informacji na temat epidemii i jej zwalczania. Informacje płyną z Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Narodowego Funduszu Zdrowia, konsultantów krajowych i wojewódzkich. Niejednokrotnie są w części sprzeczne, a przecież na ich podstawie mamy dokonać zmian organizacyjnych - mówi Janusz Atłachowicz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Wieluniu, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
Atłachowicz wymienia dwa kolejne problemy.
- Drugim jest to, że oczekuje się od nas i żąda mnóstwa informacji i sprawozdań, z których jak na razie nic nie wynika. Nie widzę jakiegokolwiek efektu naszych meldunków – wyjaśnia dyrektor Atłachowicz.
- Po trzecie, kłopotem są zakłócone planowe dostawy i brak wiedzy, gdzie i jak mamy te zapasy uzupełniać, tym bardziej że ceny zakupów interwencyjnych oszalały. Pięciolitrowy pojemnik płynu dezynfekującego można kupić i za 60, i za 360 zł – przyznaje zarządzający.
Czy w wieluńskim szpitalu brakuje sprzętu do walki z COVID-19?
- Tak, nie mamy odpowiedniej liczby respiratorów. Pomagają nam inni. Jeden kupił samorząd powiatu wieluńskiego, na drugi dotacji udzieliła sąsiednia gmina Działoszyn, a trzeci prawdopodobnie sfinansuje samorząd gminy Wieluń. Brakuje też zestawów środków ochrony indywidualnej, które spełniają wymagania odpowiedniej normy EN. Zwłaszcza tych do pracy personelu medycznego z pacjentem z koronawirusem. Na zestaw składa się półmaska FFP3, gogle lub przyłbica, kombinezon i osłony na obuwie, dwie pary rękawic i worek Mimo że wykonujemy mniej operacji, mamy też kłopoty z maseczkami chirurgicznymi, goglami i przyłbicami – mówi Atłachowicz.
Przeczytaj także:„Jędrychowski: Prosimy ARM o tysiące, dostajemy kilkanaście sztuk” i „O maseczkach, rękawiczkach i szpitalach zakaźnych”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Drugim jest to, że oczekuje się od nas i żąda mnóstwa informacji i sprawozdań, z których jak na razie nic nie wynika. Nie widzę jakiegokolwiek efektu naszych meldunków – wyjaśnia dyrektor Atłachowicz.
- Po trzecie, kłopotem są zakłócone planowe dostawy i brak wiedzy, gdzie i jak mamy te zapasy uzupełniać, tym bardziej że ceny zakupów interwencyjnych oszalały. Pięciolitrowy pojemnik płynu dezynfekującego można kupić i za 60, i za 360 zł – przyznaje zarządzający.
Czy w wieluńskim szpitalu brakuje sprzętu do walki z COVID-19?
- Tak, nie mamy odpowiedniej liczby respiratorów. Pomagają nam inni. Jeden kupił samorząd powiatu wieluńskiego, na drugi dotacji udzieliła sąsiednia gmina Działoszyn, a trzeci prawdopodobnie sfinansuje samorząd gminy Wieluń. Brakuje też zestawów środków ochrony indywidualnej, które spełniają wymagania odpowiedniej normy EN. Zwłaszcza tych do pracy personelu medycznego z pacjentem z koronawirusem. Na zestaw składa się półmaska FFP3, gogle lub przyłbica, kombinezon i osłony na obuwie, dwie pary rękawic i worek Mimo że wykonujemy mniej operacji, mamy też kłopoty z maseczkami chirurgicznymi, goglami i przyłbicami – mówi Atłachowicz.
Przeczytaj także:„Jędrychowski: Prosimy ARM o tysiące, dostajemy kilkanaście sztuk” i „O maseczkach, rękawiczkach i szpitalach zakaźnych”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.