Białe anioły

Udostępnij:
Jak chorować, to tylko w Niemczech. Piękne, świetnie wyposażone szpitale, dobrze wykształceni i troskliwi lekarze, uczynne pielęgniarki, którym w pracy wolno rozmawiać wyłącznie o służbowych sprawach, pokoje dla pacjentów jak w czterogwiazdkowych hotelach, krótko mówiąc: „deutsche Qualität”. Tak w każdym razie mówią o swoim systemie opieki medycznej sami Niemcy. Według najnowszego raportu o stanie służby zdrowia w RFN, aż 72 proc. obywateli republiki i 88 proc. lekarzy wystawiło jej ocenę bardzo dobrą. To najlepszy wynik od wielu lat.
Ponad 2 tys. klinik i szpitali, pół miliona łóżek, milion lekarzy i personelu pomocniczego, oraz bez mała pół miliona specjalistów i pielęgniarek w prywatnych praktykach - tak najkrócej można przedstawić w liczbach niemiecką służbę zdrowia. O tym jak działa ta machina przekonało się już wiele naszych rodaków i rodaczek, którzy mięli możliwość leczenia się i rodzenia za Odrą. Sami Niemcy uważają, że ich system opieki medycznej i ubezpieczeń jest „najlepszy na świecie”. Taki też wniosek można wysnuć po lekturze sondaży przeprowadzonych wśród ponad 2,3 tys. mieszkańców RFN z różnych grup zawodowych przez renomowany Instytut Allensbach. Jeszcze trzy lata temu pozytywną ocenę niemieckiej służbie zdrowia wystawiło „tylko” 59 proc. ankietowanych. Obecnie wychwala ją prawie trzy czwarte społeczeństwa. Jak twierdzą, dobra opieka medyczna pozwala im zachować sprawność zarówno podczas tzw. aktywności zawodowej jak i w starszym wieku. Jedyna ich troska dotyczy tego, czy tak będzie zawsze.
Jeśli oprzeć się na danych Instytutu Allensbach, 16 proc. Niemców jest przekonanych, że szczyt został osiągnięty i teraz może być już tylko gorzej. 79 proc. obywateli sądzi, że nastąpią podwyżki składek ubezpieczeniowych i cen lekarstw, co spowoduje powstanie opieki medycznej „dwóch klas” dla więcej i mniej zarabiających, dla których bardziej kosztowne badania nie będą dostępne tak jak dzisiaj. Nie znaczy to bynajmniej, że społeczny lęk odnosi się wyłącznie do przyszłości, a niemiecki system nie ma dziś żadnych problemów. Przeciwnie, obawy pacjentów i samych lekarzy nie są bezpodstawne. Główną bolączką jest coraz większa liczba białych plam pojawiających się na mapie sieci placówek służby zdrowia w RFN. Zwłaszcza na prowincji wykonanie przez chorych nawet podstawowych badań to uciążliwe wyprawy do placówek oddalonych o wiele kilometrów.

Ma 70 lat. Nazywa się Lothar Schultz. Jest lekarzem internistą. Właściwie powinien już od kilku lat korzystać z uroków emerytury. Przez prawie 30 lat prowadził swą praktykę w dolnosaksońskim miasteczku Elsfleth. W okolicy znają go wszyscy. Mimo długich poszukiwań, doktor Schulz nie znalazł nikogo, kto chciałby odkupić jego lecznicę. Po jednym z ogłoszeń w „Gazecie lekarskiej” odwiedziła go młoda lekarka Nicole Gorris-Vollmer z Oldenburga. Spodobała jej się praktyka w pięknej willi przy Steinstrasse, chętnie by się tu przeprowadziła, niestety, nie miała pieniędzy na jej zakup. Schulz podrapał się z zakłopotaniem po swej siwej brodzie - to był niemalże cały dorobek jego życia – i po krótkim namyśle rzucił: „To ja pani oddaję tę praktykę za darmo. Nie mogę przecież zostawić moich pacjentów bez opieki, a sam nie daję już rady…”
Historia jak z bajki, a jednak prawdziwa. Młoda lekarka Gorris-Vollmer została jego następczynią, a były już właściciel praktyki jej pomocnikiem, który dodatkowo zobowiązał się przychodzić na parę godzin w tygodniu, by ułatwić przejmowanie swych dotychczasowych obowiązków przez nowicjuszkę. Pacjenci tego liczącego 9,2 tys. mieszkańców miasteczka mogą mówić o szczęściu. „Doktor Judym” z Elsfleth i jego „spadkobierczyni” to wyjątki. Z reguły emeryci odchodzą, a młodzi absolwenci medycyny nie palą się do pracy z dala od dużych miejskich aglomeracji. W branżowych czasopismach aż roi się od ogłoszeń lekarzy poszukujących następców, od północnego Szlezwika-Holsztynu przez Nadrenię, po południową Bawarię. Według Lekarskiej Agencji Informacyjnej (Ärztenachrichtendienst), tylko w ubiegłym roku na terenie repu-bliki zwolniło się w prywatnych gabinetach aż 4 tys. miejsc pra-cy. Z braku chętnych zamknięto na cztery spusty bez mała 700 praktyk. Wiele z tych obiektów bezpowrotnie traci pierwotne przeznaczenie, jak choćby w Hagen (Zagłębie Ruhry), gdzie opustoszałe gabinety, poczekalnię i laboratorium przejął lokalny plastyk Bernhard Paura, który urządził w nich galerię swych obrazów.

Najgorsza sytuacja panuje w tzw. nowych landach. W Sak-sonii każdy początkujący wiejski lekarz może na starcie otrzymać dopłatę do 100 tys. euro, w Meklemburgi-Przedpomorzu bezzwrotne pożyczki inwestycyjne na renowacje i wyposażenie praktyk opiewają na sumę 25 tys. euro, w Turyngii powstała specjalna fundacja wspierająca studentów medycyny, którzy zdecydują się otworzyć lub przejąć prywatne gabinety na prowincji. Absolwenci medycyny dostają też pieniądze na sprzęt specjalistyczny, zgodnie z ich życzeniami. Koszty pokrywa Zjednoczenie Lekarzy Kas Chorych, które bierze także na siebie ryzyko niepowodzenia; korzystający z tych zachęt są jedynie zobowiązani do podjęcia decyzji pod dwóch latach prowadzenia praktyki, czy w nich zostaną, czy wolą przejść na etaty w innych placówkach. Sukces turyngskiej inicjatywy jest połowiczny: wszyscy, którzy zdecydowali się na ów dwuletni test nie zrezygnowali z praktyk, tyle, że jak do tej pory było ich słownie… troje. Na obszarze dawnej NRD lekarskie wakaty liczy się dziś w tysiącach.
Coraz częściej brak też medyków na zachodzie Niemiec. W Dolnej Saksonii zatrudnienie od zaraz mogłoby znaleźć 680 lekarzy, w malowniczej Bawarii 360, podobne przykłady z pozostałych regionów można mnożyć. Szef Krajowego Związku Lekarzy Domowych w Nadrenii-Palatynacie dr Burchard Zwerenz ostrzega: „Jeśli nie zdarzy się cud, za pięć lat w niektórych okolicach nie będziemy w stanie pokryć zapotrzebowania na opiekę medyczną”. Choć rząd tego landu wyasygnował w tym roku na tworzenie praktyk lekarskich 400 tys. euro, efekty są mizerne. W sąsiedniej Nadrenii Północnej-Westfalii lekarze podejmujący pracę na wsi mogą liczyć na dodatkową premię 50 tys. euro, jednak wszystkie te bodźce nie dają pożądanych rezultatów.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.