Białystok: Ostry spór o ostre dyżury

Udostępnij:
Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku chce zrezygnować z obecnego systemu pełnienia ostrych dyżurów szpitali w mieście.
Obecnie wszystkie białostockie szpitale dyżurują według ustalonego wspólnie grafiku, każdy po kilka-kilkanaście razy w miesiącu.
Ale WSZ dyżurować na ostro na dotychczasowych zasadach już nie chce. Zdaniem dyrektora placówki, nie pozwala na to zbyt niski kontrakt z NFZ w stosunku do potrzeb oraz innych placówek w mieście, a zwłaszcza Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. I wylicza: teraz WSZ pełni 16 dyżurów miesięcznie z zakresu neurologii, podczas gdy USK - 6, z zakresu chorób wewnętrznych ma dyżurów 11, a USK - 5, przy dużo wyższym finansowaniu tych świadczeń przez NFZ w szpitalu klinicznym. Także na okulistyce, gdzie dwie placówki pełnią dyżury naprzemiennie, USK ma kontrakt sporo wyższy. Z kolei propozycja NFZ na rehabilitację neurologiczną na 2011 rok pokrywa jedynie 50 proc. potrzeb. Dlatego na część świadczeń WSZ nie podpisał umowy z funduszem na następny rok.
- Mamy już 5 mln zł nadwykonań, a aby normalnie funkcjonować w przyszłym roku brakuje nam 30 mln zł - mówi Sławomir Ko sidło, dyrektor WSZ. - Każdy ostry dyżur, to koszty, przyjmujemy mnóstwo pacjentów, mimo przekroczenia kontraktu. Inne placówki wprowadziły ograniczenia. Dlatego chcemy aby nie było grafiku, tylko każdy szpital miał ostry dyżur codziennie. To pacjent będzie wybierał, gdzie chce się leczyć.

Podlaski NFZ nie ma nic przeciwko takiemu systemowi, ale nie zgadza się z zarzutami odnośnie finansowania.
- Kontrakt na 2011 rok jest w WSZ o 2 mln zł większy od wyjściowego na 2010, i o ok. 30 tys. zł mniejszy w stosunku do wykonania umowy - mówi Adam Dębski, rzecznik podlaskiego NFZ. - Np. na okulistykę jest o 4 tys. zł mniejszy, co nie ma chyba tak dużego znaczenia przy 1,3 mln kontrakcie. To pretekst do wypowiedzenia umowy i obarczenia winą NFZ, gdy w gruncie rzeczy może chodzić o reorganizację szpitala.
- Szpital, który ma większy kontrakt powinien mieć więcej dyżurów - mówi z kolei Bogusław Dębski, wicemarszałek województwa. - Aby nie ponosić ogromnych kosztów, szpitale dotąd się dogadywały, co do dyżurów. Liczymy, że nadal tak będzie.

Dyrektor USK też liczy na porozumienie, bo jak mówi, jego placówka dyżuruje w maksymalnym możliwym zakresie. - Kontrakt z NFZ nie jest na dyżury, ale określone zadania - zaznacza Bogusław Poniatowski. -Obecny system jest dobry. Bez grafiku straci pacjent, bo jak wdanym szpitalu go nie przyjmą, będzie wożony z miejsca na miejsce. Powstanie chaos. Dlatego w większości miast w Polsce szpitale dzielą się dyżurami.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.