Brudna robota

Udostępnij:
Najpierw salmonella, potem legionella, wreszcie resztki krwi i nalot rdzy na instrumentach chirurgicznych… - skandal dotyczący warunków panujących w klinice w Fuldzie wstrząsnął całymi Niemcami.
Lawina krytyki zmusiła szefostwo szpitala do odwołania operacji i tymczasowego za-mknięcia oddziału OP, oraz gruntownej przebudowy głównej stacji sterylizacji. Nie pierwszy to przypadek i nie jedyny po-wód, będący powodem do burzliwej debaty w RFN nad stanem higieny w placówkach służby zdrowia.
Klinika w Fuldzie, największa w regionie o liczbie tysiąca łóżek, trafiała na czołówki niemieckich tabloidów już parokrotnie. Latem 2007r. wybuchła w niej prawdziwa epidemia salmonelli, którą zaraziło się bez mała trzysta osób – zarówno pacjenci jak i personel medyczny. Od tego czasu sytuacja zamiast ulec poprawie, jeszcze się pogorszyła. „Musimy przyjąć do wiadomości, że zarzuty o brudzie i korozji dotyczą nie tylko przyrządów, ale także urządzeń, czyli - można rzec - całego wyposażenia technicznego”, przyznał niedawno ze skruchą w głosie szef zarządu tej placówki Harald Jeguschke. „Nie da się wykluczyć, że to instrumentarium i oprzyrządowanie było stosowane wobec pacjentów, ale według naszej dotychczasowej wiedzy nie są oni obecnie narażeni na niebezpieczeństwo”, dodał półgębkiem na specjalnie zwołanej konferencji prasowej inny członek z kierowniczego gremium tego szpitala Winfried Fassbinder.

Jak się wkrótce okazało, podobne mankamenty urągające podstawowym zasadom higieny stwierdzono też w pobliskim Szpitalu Serca Jezusowego. Operacje zaplanowane w sparaliżowanej klinice w Fuldzie przejęły szpitale w Giessen, we Frankfurcie nad Menem, Kerkhoff, Bad Nauheim i Bad Hersfeld.

Bzdury i katastrofa
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że już przed kilku laty, po pierwszym skandalu w klinice w Fuldze powołano ekspertów do spraw higieny, lecz szefowie tego obiektu zignorowali ich za-lecenia. Sugestie o potrzebie budowy nowej sterylizatorni i doko-nania innych modernizacji uznane zostały za „bzdury”, poskarżyli się reporterom anonimowi przedstawiciele 2,6 tys. personelu tego szpitala. Dziś szef zarządu Jeguschke przyznaje z ubolewaniem, że doszło do „średniej katastrofy”.

Dla uspokojenia opinii publicznej dyrekcja kliniki w Fuldzie uruchomiła specjalną „gorącą linię”, w której pacjenci mogą do-wiadywać się, co robi, aby było lepiej. Jedną z pierwszych infor-macji stanowiło zapewnienie o przeznaczeniu 4 mln euro na za-kup nowego instrumentarium i urządzeń. Ale mleko już zostało rozlane i na pacjentów nie tylko w Fuldzie padł blady strach: jeśli trzeba było tak ekstremalnego przypadku, co dzieje się w innych placówkach naszej służby zdrowia? – pytają przeciętni Niemcy. Niestety, powody do niepokoju nie są bezpodstawne. Nie znaczy to, że w niemieckich szpitalach panuje brud, smród i ubóstwo, że niechlujstwo białego personelu jest zjawiskiem powszechnym, jednak - jak przyznaje dziś nadzór medyczny – w zakresie higieny istnieją spore niedociągnięcia wymagające szybkiej interwencji.
Oliwy do ognia w rozgorzałej dyskusji na ten temat w RFN dolał komisarz zdrowia i ochrony konsumentów UE John Dalli. Według przytoczonych przez niego danych, „sytuacja jest alarmująca”; z powodu niedostatecznej higieny w europejskich szpitalach co dziesiąte leczenie jest… szkodliwe dla pacjenta. Różnorakimi infekcjami aż 4,1 mln pacjentów rocznie, a około 37 tys. z nich umiera. W swej frontalnej krytyce unijny komisarz nie oszczędził także niemieckiej służby zdrowia - jego opinia zapiekła Niemców jak rozpalone żelazo.

Pełny tekst Piotra Cywińskiego w pierwszym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.