Cios w schorowanych staruszków

Udostępnij:
Są pierwsze efekty opóźnienia w publikacji listy refundacyjnej: we wtorek protestowali przedstawiciele środowisk zajmujących się chorobą Alzheimera. Około 30 tysięcy pacjentów pozbawionych zostało dostępu do nowoczesnego leku, który mógłby każdemu z nich przedłużyć życie o 3-4 lata.
Takie wnioski płyną z konferencji „Dramat pacjentów z chorobą Alzheimera trwa”. Chodzi o lek podawany pacjentom w formie plastra. –Lek, który w praktyce nie ma zamiennika – mówi Alicja Sadowska, przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Osobą z Chorobą Alzheimera. –Bo takim z pewnością nie jest ta sama substancja podawana w formie doustnej.

Na czym polega przewaga formy podawania leku w plastrach, nie doustnie. –Objawami choroby są zarówno zaburzenia połykania, jak i urojenia, prowadzące do tego, że w strachu przed przyjęciem leku chorzy posuwają się do tego, że w ogóle nie przyjmują pożywienia – mówi prof. Tadeusz Parnowski, psychogeriatra, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. –W tej grupie pacjentów stosowanie leku w plastrach o 30-40 proc. poprawia efektywność leczenia – dodaje. Jego zdaniem sprawa dotyczy dość licznej grupy pacjentów: ok. 30 tys. schorowanych, starszych Polaków. –Takie postępowanie jak podawanie leku w dogodnych dla pacjenta formach zgodne jest z zaleceniami Unii Europejskiej, powstałymi podczas polskiej prezydencji.

Podczas rozmów toczonych w ciałach Unii Europejskiej polska rekomendowała jedno, swoim pacjentom zafundowała drugie. Z listy refundacyjnej obowiązującej od pierwszego stycznia wycofała lek na chorobę Alzheimera podawany w formie plastrów. –Powód to ich zbyt wysoka cena – wyjaśniał Artur Fałek, dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia. Koszt miesięcznego pakietu plastrów wynosi 250 zł. – 270 zł., daleko więcej niż lek przyjmowany doustnie; ale – wcale nie tak drogo, gdy porównać z lekami i procedurami stosowanymi w leczeniu innych schorzeń.

Co to oznacza? –To oznacza, że tysiące chorych umrze o 3-4 lata wcześniej – mówi prof. Parnowski.

Wprowadzając mocno okrojoną listę refundacyjną z 1 stycznia minister Bartosz Arłukowicz obiecywał, że leki, które z niej wypadły będą mogły zostać wpisane w kolejnych nowelizacjach leków. –I na to bardzo liczyliśmy. Wielu chorych miało zapasy, mogło wytrzymać do kolejnej noweli listy, czyli do 1 marca. Ale na tej liście nowelizacyjnej lek się nie znalazł, mimo naszych starań – mówi Alicja Sadowska.

-Widzę dwie metody rozwiązania sytuacji. Pierwsza to negocjacje z jedynym koncernem, który takie plastry m w ofercie. Druga to takie ograniczenie grupy pacjentów uprawnionych do refundacji, by nie było tak, że dostęp do refundowanego leku będzie miał każdy pacjent, a tylko Ci, którym jest najbardziej potrzebny – deklarował podczas konferencji Artur Fałek.

-Z trudno się nie zgodzić – mówił prof. Grzegorz Opala, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Tyle, że jak podkreślali uczestnicy spotkania od 18 stycznia jakiekolwiek negocjacje i rozmowy przestały się toczyć. –Sprawą obiecał się zająć Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia. Krótko po złożeniu tej obietnicy przestał być wiceministrem, a sprawa utknęła w martwym punkcie – mówi Alicja Sadowska.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.