Czego nie pokazują mapy potrzeb zdrowotnych

Udostępnij:
Mapy potrzeb zdrowotnych powinny mówić o liczbie i rodzaju niezbędnych świadczeń. - Mówią natomiast o umieralności, chorobowości i zapadalności, które nie są wystarczające do obliczenia potrzeb zdrowotnych i mogą tym samym prowadzić do niepełnych lub błędnych wniosków - pisze Mołdach w tekście dla "Menedżera Zdrowia".
Artykuł Roberta Mołdacha, współtwórcy Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Zgodnie z art. 5 ust 29) ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, potrzeby zdrowotne to liczba i rodzaj świadczeń opieki zdrowotnej, które powinny być zapewnione w celu zachowania, przywrócenia lub poprawy zdrowia danej grupy świadczeniobiorców. Problem polega na tym, że rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie zakresu treści map potrzeb zdrowotnych tego nie zapewnia. W kluczowym z perspektywy analizy epidemiologicznej par. 2 ust. 1 cyfra 7, 8 i 9 rozporządzenie nakazuje posługiwać się współczynnikiem umieralności, chorobowości szpitalnej i zapadalności. Na ich podstawie nie da się określić potrzeb zdrowotnych w rozumieniu ustawy o świadczeniach. Do pełnego obrazu potrzebna jest jeszcze liczba pacjentów oczekujących na świadczenie na początku (na wejściu) analizowanego okresu. Rozporządzenie tymczasem w par. 2 ust. 2 cyfra 6 oraz par. 3 ust. 2 cyfra 6 przywołuje jedynie średni czas oczekiwania na udzielenie świadczenia. Nie o to tu chodziło.

Przedstawmy to na przykładzie. W 2014 roku w Polsce odnotowano 228,9 tys. hospitalizacji z powodu rozpoznań zakwalifikowanych jako zaćma (chorobowość szpitalna). W tym samym okresie zapadalność rejestrowana zaćmy wyniosła 256,9 tys. przypadków. Czy można z tego wyciągnąć wniosek, że wystarczy zwiększyć finansowanie operacji usunięcia zaćmy o 10%, aby rozwiązać problem zaćmy w Polsce? Oczywiście, że nie! Potrzebujemy jeszcze danych o pacjentach oczekujących na operację, którzy zachorowali w latach poprzedzających analizowany rok. Czy pomoże nam w tym informacja o średnim czasie oczekiwania? Nie – potrzebujemy nie czasu oczekiwania, a liczby oczekujących. Takiej informacji w mapach nie odnajdziemy. Mamy rejestrowaną chorobowość okresową policzoną dla lat 2009-2014. Mamy rejestrowaną zapadalność dla roku 2014 oraz chorobowość szpitalną dla roku 2014 r. Mamy także analizę czasu oczekiwania na przyjęcie do szpitala w podziale na różnych świadczeniodawców, ale nie liczbę oczekujących na koniec 2013 r. Na podstawie tych danych nie da się sformułować w wymiarze liczbowym potrzeb zdrowotnych.

Dla jasności – mapy prezentują ogrom niezmiernie wartościowych informacji dotyczących epidemiologii i realizacji świadczeń zdrowotnych. Pozwalają dostrzec nierówności w zapadalności, chorobowości okresowej i chorobowości szpitalnej pomiędzy różnymi regionami i wskazują zagadnienia wymagające dalszej analizy. Po raz pierwszy różnicują świadczeniodawców nie tylko pod kątem liczby wykonanych świadczeń, ale także kompleksowości opieki oraz wieku i stanu pacjenta (wielochorobowość). Wskazują problemy epidemiologiczne, które wymagają pogłębionej analizy i pozwalają wyciągnąć szereg wartościowych wniosków odnoście struktury i miejsca udzielanych świadczeń. Nie odpowiadają jednak na kluczowe wynikające z ustawy o świadczeniach pytanie – jaka jest liczba i rodzaj świadczeń opieki zdrowotnej, które powinny być zapewnione w celu zachowania, przywrócenia lub poprawy zdrowia danej grupy świadczeniobiorców.

Wydaje się, że koordynujący prace nad mapami Departament Analiz i Strategii ministerstwa zdrowia dostrzegł ten problem, ale czy to ze względu na brak wiarygodnych danych, czy więzy rozporządzenia o zakresie treści map, nie uwzględnił danych o liczbie oczekujących na operację. W komunikacie ministerstwa zdrowia o publikacji map potrzeb zdrowotnych z dn. 29.12.2017 r. znalazł się postulat, aby znowelizować w pierwszej połowie 2018 r. rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie zakresu treści map potrzeb zdrowotnych, co pozwoli wykorzystać wiedzę i doświadczenia płynące z publikacji dotychczasowych. W pełni się pod tym podpisuję.

Pozostaje jednak niedosyt. Mamy w Polsce dobre przykłady analizy potrzeb zdrowotnych, które uwzględniają liczbę pacjentów oczekujących na świadczenia (niezaspokojony popyt). Aby trzymać się przykładu zaćmy wystarczy zajrzeć do Raportu Taryfikacyjnego Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) dotyczącego tego świadczenia i zapoznać się z treścią rozdziału 2.3 Analiza popytu i podaży. Polecam lekturze i refleksji.

Określając zakres treści map, minister zdrowia powinien kierować się, zgodnie z art. 95a ust. 11 ustawy o świadczeniach, potrzebą zapewnienia skutecznego narzędzia planowania zabezpieczenia właściwej dostępności do świadczeń opieki zdrowotnej. Postulowałbym, aby nowelizując rozporządzenie o zakresie treści map, minister zdrowia wczytał się w ustawowy sens oraz cel map i szerzej wykorzystał zgromadzony w kraju dorobek metodologiczny, w tym doświadczenia AOTMiT.

Przeczytaj także: "Mołdach: Mapy potrzeb zdrowotnych AOS unaoczniają skalę wydatków prywatnych".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.