iStock
Dbajmy o matki w szpitalach
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 29.03.2023
Źródło: Rafał Janiszewski
Matkom, które sprawują w szpitalach dodatkową opiekę nad dziećmi, należy zagwarantować miejsce do spania, dostęp do węzła sanitarnego oraz trzy posiłki dziennie, a wartość świadczenia trzeba rozliczyć na poziomie 50 punktów.
Artykuł właściciela kancelarii doradczej Rafała Janiszewskiego:
Latem 2022 r. w „Menedżerze Zdrowia” – w tekście pod tytułem „Żądanie pieniędzy od opiekującej się dzieckiem w szpitalu jest bezprawne” – pisałem o skandalu, do jakiego doszło w jednym ze szpitali powiatowych w województwie mazowieckim [link do artykułu znajduje się na końcu tekstu – red.]. Przyjęto tam cierpiące na chorobę zakaźną dziecko – uchodźcę z objętej wojną Ukrainy – oraz jego matkę, która karmiła maleństwo piersią.
Wbrew przepisom prawa – ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta gwarantuje wszak, iż pacjent ma prawo do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej – ta nieznająca języka polskiego oraz nieposiadająca polskich pieniędzy kobieta została pozostawiona w szpitalu sama sobie.
Gdyby nie ludzie dobrej woli, którzy dowiedzieli się o jej sytuacji dzięki grupom pomocowym na portalu społecznościowym, i którzy dostarczali jej jedzenie do szpitala – bo z niego z uwagi na chorobę zakaźną nie wolno jej było wychodzić – trudno sobie wyobrazić, jak skończyłaby się ta historia.
Od mojej publikacji minęło ponad pół roku.
Spodziewałem się reakcji Biura Rzecznika Praw Pacjenta, przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia, który przecież za pobyt w szpitalu osoby sprawującej dodatkową opiekę płaci, spodziewałem się oburzenia i działania ze strony organizacji pacjenckich. Niestety, nie wydarzyło się nic.
Czyżby nikomu nie zależało?
A może tak bardzo jesteśmy wszyscy przyzwyczajeni do wad i niedociągnięć, a nawet patologii polskiego systemu ochrony zdrowia, że nic już nas nie dziwi? Zapanował marazm, w efekcie którego pacjent godzi się na to, że czasem jest w placówce ochrony zdrowia traktowany źle, a nawet bardzo źle, i doskonale wie, że jest wówczas zdany tylko na siebie?
Nie jestem socjologiem, więc przyczyn zaistniałego stanu rzeczy nie rozstrzygnę.
Jednak z uwagi na kilkudziesięcioletnie doświadczenie w doradzaniu podmiotom leczniczym mam prawo – a nawet moralny obowiązek – zabierać głos w sprawie, tym bardziej że w ostatnim czasie doszło do kolejnej patologicznej sytuacji.
Otóż w jednym ze szpitali dziecięcych na oddziale zabiegowym przyjęto kilkoro dzieci, które przeszły operacje i którym przez cały okres hospitalizacji towarzyszyły matki.
Pobyt dzieci – a zatem i matek – w szpitalu trwał kilka dni i nocy. Wszystkie te noce matki spędziły w pozycji siedzącej, przy łóżkach swoich dzieci, a do dyspozycji miały tylko plastikowe krzesła.
Szpital kompletnie nie zapewnił im żadnych świadczeń pobytowych, nie miały możliwości skorzystania z prysznica oraz nie otrzymały wyżywienia.
Uważam, że po pierwsze potraktowano te kobiety w sposób nieludzki, a po drugie to, co się wydarzyło, jest niezgodne z prawem.
Dodatkowo, jedno z dzieci było uchodźcą z Ukrainy. Ani ono, ani jego matka nie znają języka polskiego, a jak się okazało później, nikt z personelu nie zna ukraińskiego czy rosyjskiego. Wszystkie zgody na leczenie oraz zalecenia po hospitalizacji otrzymali w języku polskim, a matka nie mogła uzyskać zrozumiałej odpowiedzi na pytania dotyczące terapii, zaleceń, dawkowania leków itp. Sądzę, że obywatele Ukrainy są w naszym systemie ochrony zdrowia już dostatecznie długo, by podmioty lecznicze przygotowały choć minimum możliwości komunikacji.
Wracając jednak do świadczenia dodatkowej opieki pielęgnacyjnej...
Skoro NFZ płaci za świadczenie pobytowe osoby sprawującej dodatkową opiekę nad pacjentem, które to świadczenie jest umieszczone w katalogu do sumowania, to w ramach tegoż pobytu wypadałoby przynajmniej zapewnić godne miejsce do spania.
Wspomniany produkt rozliczeniowy z NFZ obejmuje jedynie koszty pobytu opiekuna, ale jedyne wskazania co do warunków udzielania świadczeń znajdziemy w załączniku nr 1 do rozporządzenia ministra zdrowia z 26 marca 2019 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą (Dz.U. z 2022 r. poz. 402), zgodnie z którymi na oddziale dziecięcym w pokojach dzieci lub w odrębnym pomieszczeniu zapewnia się dodatkowe łóżka lub fotele wypoczynkowe, wraz z pościelą, umożliwiające nocleg dla rodziców lub opiekunów dziecka oraz że zapewnia się pomieszczenie higieniczno-sanitarne wyposażone dodatkowo w natrysk dla rodziców lub opiekunów dziecka.
Produkt rozliczeniowy to nie to samo co świadczenie, choć znajduje się w katalogu świadczeń szpitalnych do sumowania.
Dodatkowa opieka pielęgnacyjna nie jest świadczeniem zdrowotnym, mówi o tym wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie V ACa 668/17 z 16 sierpnia 2018 r. „Przez dodatkową opiekę pielęgnacyjną rozumie się opiekę, która nie polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych, w tym także opiekę sprawowaną nad pacjentką w warunkach ciąży, porodu i połogu. Dodatkowa opieka pielęgnacyjna w podmiocie leczniczym może być wykonywana w ramach czynności pielęgnacyjnych, tj. mycie, pomoc w karmieniu czy ścieleniu łóżka, i może ją względem pacjenta wykonywać każda osoba przez niego wskazana. Ustawodawca gwarantuje każdemu pacjentowi prawo skorzystania z realizacji prawa do «dodatkowej» opieki pielęgnacyjnej względem opieki, do której jest zobowiązany szpital czy inny stacjonarny podmiot leczniczy, sprawowanej przez personel tam zatrudniony, który za jej udzielanie jest wynagradzany”.
Niestety, dziś przepisy są niejasne.
Na gruncie obowiązujących przepisów ustawowych oraz zarządzeń prezesa NFZ nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy osobie sprawującej dodatkową opiekę należy się tylko wymienione wyposażenie, czy też coś więcej (np. wyżywienie czy odzież ochronna). Wiele zależy więc od dobrej woli, od empatii dyrektorów szpitali.
Tak być nie powinno. Prawa oraz godność pacjenta nie powinny być zależne od tego, czy miał szczęście i trafił do przyjaznego szpitala.
Dlatego apeluję dziś przede wszystkim o to, by raz na zawsze jasno zdefiniować, co jest w zakresie tegoż pobytu gwarantowane.
Ustawa o działalności leczniczej stanowi wyraźnie, że hospitalizowanemu pacjentowi przysługuje wyżywienie. Czy przysługuje ono jednak osobie, która się nim opiekuje?
Tego nie wiadomo. A należy na tę opiekę patrzeć jak na uprawnienie samego pacjenta, którym bliska mu osoba się opiekuje, a które to prawo jest określone w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Każdy, kto kiedykolwiek był hospitalizowany, doskonale wie, że obecność oraz pomoc najbliższej osoby to sprawa bezcenna. Zwłaszcza jeśli pacjentem jest dziecko. I powiedzmy wprost – fakt, że przez całą dobę przy dziecku jest jego mama, która go dogląda, przykrywa, podaje picie – w znakomity sposób odciąża personel medyczny.
A zatem, skoro dla szpitali obecność osoby bliskiej to ewidentna korzyść, dlaczego dochodzi do tak nieludzkich sytuacji jak te, które opisałem?
Rozmawiałem na ten temat z wieloma dyrektorami szpitali.
Zastrzeżenia wszystkich moich interlokutorów budzi wysokość stawki za osobodzień, która oscyluje dziś w okolicach 20 zł. Z pewnością nie jest to kwota, z której szpital może opłacić pobyt matki opiekującej się dzieckiem oraz jej wyżywienie. A ponieważ stoję na stanowisku, że matkom, które sprawują w szpitalach dodatkową opiekę nad swoimi hospitalizowanymi dziećmi, należy zagwarantować nie tylko prawo do pobytu w szpitalu, ale również miejsce do spania, dostęp do węzła sanitarnego oraz trzy posiłki dziennie, to wskazuję, że po pierwsze należy w ten właśnie sposób dookreślić przepisy, a po drugie zweryfikować wartość omawianego świadczenia na poziomie 50 punktów.
Przeczytaj także: „Żądanie pieniędzy od opiekującej się dzieckiem w szpitalu jest bezprawne”.
Latem 2022 r. w „Menedżerze Zdrowia” – w tekście pod tytułem „Żądanie pieniędzy od opiekującej się dzieckiem w szpitalu jest bezprawne” – pisałem o skandalu, do jakiego doszło w jednym ze szpitali powiatowych w województwie mazowieckim [link do artykułu znajduje się na końcu tekstu – red.]. Przyjęto tam cierpiące na chorobę zakaźną dziecko – uchodźcę z objętej wojną Ukrainy – oraz jego matkę, która karmiła maleństwo piersią.
Wbrew przepisom prawa – ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta gwarantuje wszak, iż pacjent ma prawo do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej – ta nieznająca języka polskiego oraz nieposiadająca polskich pieniędzy kobieta została pozostawiona w szpitalu sama sobie.
Gdyby nie ludzie dobrej woli, którzy dowiedzieli się o jej sytuacji dzięki grupom pomocowym na portalu społecznościowym, i którzy dostarczali jej jedzenie do szpitala – bo z niego z uwagi na chorobę zakaźną nie wolno jej było wychodzić – trudno sobie wyobrazić, jak skończyłaby się ta historia.
Od mojej publikacji minęło ponad pół roku.
Spodziewałem się reakcji Biura Rzecznika Praw Pacjenta, przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia, który przecież za pobyt w szpitalu osoby sprawującej dodatkową opiekę płaci, spodziewałem się oburzenia i działania ze strony organizacji pacjenckich. Niestety, nie wydarzyło się nic.
Czyżby nikomu nie zależało?
A może tak bardzo jesteśmy wszyscy przyzwyczajeni do wad i niedociągnięć, a nawet patologii polskiego systemu ochrony zdrowia, że nic już nas nie dziwi? Zapanował marazm, w efekcie którego pacjent godzi się na to, że czasem jest w placówce ochrony zdrowia traktowany źle, a nawet bardzo źle, i doskonale wie, że jest wówczas zdany tylko na siebie?
Nie jestem socjologiem, więc przyczyn zaistniałego stanu rzeczy nie rozstrzygnę.
Jednak z uwagi na kilkudziesięcioletnie doświadczenie w doradzaniu podmiotom leczniczym mam prawo – a nawet moralny obowiązek – zabierać głos w sprawie, tym bardziej że w ostatnim czasie doszło do kolejnej patologicznej sytuacji.
Otóż w jednym ze szpitali dziecięcych na oddziale zabiegowym przyjęto kilkoro dzieci, które przeszły operacje i którym przez cały okres hospitalizacji towarzyszyły matki.
Pobyt dzieci – a zatem i matek – w szpitalu trwał kilka dni i nocy. Wszystkie te noce matki spędziły w pozycji siedzącej, przy łóżkach swoich dzieci, a do dyspozycji miały tylko plastikowe krzesła.
Szpital kompletnie nie zapewnił im żadnych świadczeń pobytowych, nie miały możliwości skorzystania z prysznica oraz nie otrzymały wyżywienia.
Uważam, że po pierwsze potraktowano te kobiety w sposób nieludzki, a po drugie to, co się wydarzyło, jest niezgodne z prawem.
Dodatkowo, jedno z dzieci było uchodźcą z Ukrainy. Ani ono, ani jego matka nie znają języka polskiego, a jak się okazało później, nikt z personelu nie zna ukraińskiego czy rosyjskiego. Wszystkie zgody na leczenie oraz zalecenia po hospitalizacji otrzymali w języku polskim, a matka nie mogła uzyskać zrozumiałej odpowiedzi na pytania dotyczące terapii, zaleceń, dawkowania leków itp. Sądzę, że obywatele Ukrainy są w naszym systemie ochrony zdrowia już dostatecznie długo, by podmioty lecznicze przygotowały choć minimum możliwości komunikacji.
Wracając jednak do świadczenia dodatkowej opieki pielęgnacyjnej...
Skoro NFZ płaci za świadczenie pobytowe osoby sprawującej dodatkową opiekę nad pacjentem, które to świadczenie jest umieszczone w katalogu do sumowania, to w ramach tegoż pobytu wypadałoby przynajmniej zapewnić godne miejsce do spania.
Wspomniany produkt rozliczeniowy z NFZ obejmuje jedynie koszty pobytu opiekuna, ale jedyne wskazania co do warunków udzielania świadczeń znajdziemy w załączniku nr 1 do rozporządzenia ministra zdrowia z 26 marca 2019 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą (Dz.U. z 2022 r. poz. 402), zgodnie z którymi na oddziale dziecięcym w pokojach dzieci lub w odrębnym pomieszczeniu zapewnia się dodatkowe łóżka lub fotele wypoczynkowe, wraz z pościelą, umożliwiające nocleg dla rodziców lub opiekunów dziecka oraz że zapewnia się pomieszczenie higieniczno-sanitarne wyposażone dodatkowo w natrysk dla rodziców lub opiekunów dziecka.
Produkt rozliczeniowy to nie to samo co świadczenie, choć znajduje się w katalogu świadczeń szpitalnych do sumowania.
Dodatkowa opieka pielęgnacyjna nie jest świadczeniem zdrowotnym, mówi o tym wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie V ACa 668/17 z 16 sierpnia 2018 r. „Przez dodatkową opiekę pielęgnacyjną rozumie się opiekę, która nie polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych, w tym także opiekę sprawowaną nad pacjentką w warunkach ciąży, porodu i połogu. Dodatkowa opieka pielęgnacyjna w podmiocie leczniczym może być wykonywana w ramach czynności pielęgnacyjnych, tj. mycie, pomoc w karmieniu czy ścieleniu łóżka, i może ją względem pacjenta wykonywać każda osoba przez niego wskazana. Ustawodawca gwarantuje każdemu pacjentowi prawo skorzystania z realizacji prawa do «dodatkowej» opieki pielęgnacyjnej względem opieki, do której jest zobowiązany szpital czy inny stacjonarny podmiot leczniczy, sprawowanej przez personel tam zatrudniony, który za jej udzielanie jest wynagradzany”.
Niestety, dziś przepisy są niejasne.
Na gruncie obowiązujących przepisów ustawowych oraz zarządzeń prezesa NFZ nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy osobie sprawującej dodatkową opiekę należy się tylko wymienione wyposażenie, czy też coś więcej (np. wyżywienie czy odzież ochronna). Wiele zależy więc od dobrej woli, od empatii dyrektorów szpitali.
Tak być nie powinno. Prawa oraz godność pacjenta nie powinny być zależne od tego, czy miał szczęście i trafił do przyjaznego szpitala.
Dlatego apeluję dziś przede wszystkim o to, by raz na zawsze jasno zdefiniować, co jest w zakresie tegoż pobytu gwarantowane.
Ustawa o działalności leczniczej stanowi wyraźnie, że hospitalizowanemu pacjentowi przysługuje wyżywienie. Czy przysługuje ono jednak osobie, która się nim opiekuje?
Tego nie wiadomo. A należy na tę opiekę patrzeć jak na uprawnienie samego pacjenta, którym bliska mu osoba się opiekuje, a które to prawo jest określone w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Każdy, kto kiedykolwiek był hospitalizowany, doskonale wie, że obecność oraz pomoc najbliższej osoby to sprawa bezcenna. Zwłaszcza jeśli pacjentem jest dziecko. I powiedzmy wprost – fakt, że przez całą dobę przy dziecku jest jego mama, która go dogląda, przykrywa, podaje picie – w znakomity sposób odciąża personel medyczny.
A zatem, skoro dla szpitali obecność osoby bliskiej to ewidentna korzyść, dlaczego dochodzi do tak nieludzkich sytuacji jak te, które opisałem?
Rozmawiałem na ten temat z wieloma dyrektorami szpitali.
Zastrzeżenia wszystkich moich interlokutorów budzi wysokość stawki za osobodzień, która oscyluje dziś w okolicach 20 zł. Z pewnością nie jest to kwota, z której szpital może opłacić pobyt matki opiekującej się dzieckiem oraz jej wyżywienie. A ponieważ stoję na stanowisku, że matkom, które sprawują w szpitalach dodatkową opiekę nad swoimi hospitalizowanymi dziećmi, należy zagwarantować nie tylko prawo do pobytu w szpitalu, ale również miejsce do spania, dostęp do węzła sanitarnego oraz trzy posiłki dziennie, to wskazuję, że po pierwsze należy w ten właśnie sposób dookreślić przepisy, a po drugie zweryfikować wartość omawianego świadczenia na poziomie 50 punktów.
Przeczytaj także: „Żądanie pieniędzy od opiekującej się dzieckiem w szpitalu jest bezprawne”.