Dlaczego kościół odwrócił się od bioenergoterapeutów

Udostępnij:
Kiedyś seanse bioenergoterapeutyczne odbywały się w Polsce w świątyniach katolickich. Dzisiaj Kościół przed nimi przestrzega. Co się stało?
- W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia pojawił się w Polsce „uzdrowiciel”. Przybył z zagranicy. Według obiegającej cały kraj w błyskawicznym tempie opinii, nie tylko potrafił w ciągu chwili zdiagnozować, co komu dolega, ale również skutecznie „leczył dotykiem”. Nazywał się Clive Harris (na zdj.). Mnóstwo ludzi chciało skorzystać z jego pomocy –pisze portal "Aleteia.org".

Przed świątyniami, w których odbywały się spotkania, tworzyły się długie kolejki. Księża bez oporów użyczali sale parafialne, a nawet kościoły, w ogłoszeniach parafialnych podawane były terminy i miejsca, w których Harris miał się zjawić.

Zainteresowanie tego rodzaju usługami wzrosło w naszym kraju tak bardzo, że kilka lat temu liczbę bioenergoterapeutów i radiestetów szacowano na 70 tysięcy. Mieli miliony klientów, w tym bardzo wielu przez internet lub przez telefony komórkowe.

- Niektórzy bioenergoterapeuci mocno akcentują swoją religijność, twierdzą, że są zaangażowanymi katolikami, podkreślają swoje przywiązanie do Kościoła. Czy to się da pogodzić? - pyta portal.

Ojciec Joseph Marie Verlinde, autor wielu książek poświęconych duchowości, który przez pewien czas był znanym w Belgii energoterapeutą, opowiadał, że gdy „uzdrawiał”, uczestniczył codziennie we mszy św., odmawiał różaniec, dużo czasu poświęcał na adorację. Gdy pojawiły się wątpliwości, czy zdolności „uzdrowicielskie”, którymi się posługiwał, pochodzą od Boga, wielu przekonywało go, że nie może być inaczej, bo przecież „pomaga ludziom”. Dzisiaj jednak ojciec Verlinde mówi z głębokim przekonaniem: „Pozwalałem diabłu posługiwać się mną”.

Dzisiaj dość powszechnie w Kościele w Polsce powtarza się za Robertem Tekielim, iż wpuszczanie Cliva Harrisa do świątyń i parafialnych sal było poważnym błędem, ponieważ na długo wyrobiło w katolikach przekonanie, że bioenergoterapia ma akceptację Kościoła.

Dziś gdy mowa o bioenergoterapii zamiast Kościół zamiast popierać – odmawia wskazując na katechizm, podkreślający, że „ wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności”.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.