123RF
Im bardziej finansujemy ochronę zdrowia, tym mniej pieniędzy tam przybywa
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 07.09.2021
Źródło: Federacja Przedsiębiorców Polskich
Federacja Przedsiębiorców Polskich wskazuje, że projekt Polskiego Ładu zakłada przyspieszenie wzrostu finansowania zdrowia – Polska miałaby przeznaczać 6 proc. PKB na zdrowie w 2023 r., a do 2027 r. powinno to być 7 proc. PKB.
Źródłem finansowania, zwłaszcza na początkowym etapie, miałyby być zwiększone wpływy ze składki zdrowotnej od osób prowadzących działalność gospodarczą.
Jednak zgodnie z wyliczeniami FPP nawet po zmianach proponowanych przez Polski Ład w składce zdrowotnej, w kolejnych latach udział wpływów składkowych w finansowaniu publicznej ochrony zdrowia będzie coraz mniejszy. W 2027 r. wyniósłby zaledwie 70 proc., podczas gdy obecnie wpływy ze składki zdrowotnej stanowią prawie 80 proc. w budżecie całego systemu. Powstałą w ten sposób lukę w finansowaniu będzie trzeba pokryć z budżetu państwa – co oznacza dołożenie dodatkowych 44 mld zł.
Wyliczenia dodatkowo zostały oparte na korzystnym dla rządu założeniu, że przedsiębiorcy nie zmienią masowo formy opodatkowania na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, co pozwoliłoby im uniknąć płacenia podwyższonej składki zdrowotnej.
Sejm uchwalił ustawę o zwiększeniu nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 7 proc. PKB w 2027 r. Chociaż pacjenci zdecydowanie popierają pomysł zwiększenia środków na leczenie w systemie ochrony zdrowia, to – jak wynika z badania Federacji Przedsiębiorców Polskich – po 3 latach od wejścia w życie ustawy o 6 proc. PKB na zdrowie większość nie dostrzega różnicy w funkcjonowaniu systemu w ostatnich latach. Co więcej, jak wynika z analiz FPP propozycje podatkowo-ubezpieczeniowe z Polskiego Ładu nie stanowią stabilnego źródła finansowania ochrony zdrowia, zaspokajającego potrzeby finansowe związane z realizacją celu wydatkowania 7 proc. PKB na zdrowie. Jednym z możliwych rozwiązań powyższego problemu jest stopniowe podnoszenie składki zdrowotnej. Według badań IBRiS dla FPP, nawet połowa Polaków byłaby skłonna dopłacić do niej średnio 30 zł miesięcznie – gdyby środki te zostały przeznaczone np. na poprawę dostępu do lekarzy specjalistów. Co więcej, podniesienie składki o 0,25 pkt proc. przełożyłoby się na wzrost wpływów z niej o 2,7 mld zł rocznie.
Z perspektywy pracodawców taki wzrost oznaczałby podniesienie pozapłacowych kosztów pracy o 6 zł w przypadku minimalnego wynagrodzenia i 12 zł w przypadku średniej pensji. Oczywiście jednorazowe podniesienie składki zdrowotnej byłoby rozwiązaniem doraźnym. Stąd postulat Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej, by podnosić składkę zdrowotną o 0,25 pkt proc. przez okres 5 lat – co jest zbieżne z perspektywą zwiększania nakładów na zdrowie do 7 proc. PKB. Takie rozwiązanie przełożyłoby się nie tylko na zmniejszenie luki w finansowaniu systemu ochrony zdrowia – należy postrzegać je także jako formę inwestycji. Wyższy poziom zdrowia ogółu społeczeństwa przełoży się bowiem na zwiększenie wydajności pracy, mniejszą liczbę zwolnień lekarskich, a w konsekwencji na wyższy wzrost gospodarczy – podkreśla Wojciech Wiśniewski, ekspert ds. zdrowia FPP.
Dotychczasowe zmiany nie rozwiązują problemu
Niepokojące są dane gromadzone przez Narodowy Fundusz Zdrowia. O ile bowiem w latach 2015–2020 nakłady w ochronie zdrowia wzrosły wyraźnie na lecznictwo szpitalne i podstawową opiekę zdrowotną, o tyle spadły jednak wydatki na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną – z poziomu 5628 mln zł w 2015 r. do 5357 mln zł w 2020 r. Jednocześnie z roku na obserwujemy wyraźny spadek liczby pacjentów, którym udzielane są świadczenia – a tym samym porad udzielanych ambulatoryjnie, co nasila główny problem wskazywany przez pacjentów.
Wyraźne zwiększenie nakładów na zdrowie wydaje się w tym kontekście kluczowym elementem poprawy funkcjonowania całego systemu.
Postulat ten popiera zdecydowana większość zapytanych w czerwcu 2021 r. przez Federację Przedsiębiorców Polskich organizacji pacjentów. Aż 93 proc. z nich wskazało, że system ochrony zdrowia powinien dysponować większymi środkami finansowymi na leczenie pacjentów. Jedynie 4,4 proc. uważa, że nie ma takiej potrzeby. Jednocześnie zaledwie 7,7 proc. organizacji dostrzega pozytywne zmiany po wejściu w życie w 2018 r. ustawy o wzroście nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 6 proc. Niemal 66 proc. nie dostrzega żadnych zmian, a zdaniem co czwartej organizacji system funkcjonuje gorzej niż wcześniej.
Polska na tle UE
Jak się okazuje, wprowadzenie ustawy 6 proc. PKB na zdrowie nie przyczyniło się do zmniejszenia różnic finansowania ochrony zdrowia pomiędzy Polską a innymi państwami Unii Europejskiej. Co więcej, według danych Eurostatu wydatki na zdrowie całego sektora finansów publicznych – na który składają się środki z budżetu centralnego, budżetów samorządów i funduszy celowych – wciąż utrzymywały się poniżej poziomu z 2010 r. (ostatnie dane za 2019 r.) i wynosiły 4,9 proc. PKB, przy średniej unijnej na poziomie 7 proc. I o ile od 2016 r. sytuacja Polski nieznacznie się poprawia, to przy utrzymaniu obecnego tempa wzrostu nakładów na zdrowie poziom 7% PKB zostałby osiągnięty w 2040 r.
Jeszcze gorzej sytuacja Polski na tle państw Unii Europejskiej rysuje się, gdy przeliczamy wydatki na zdrowie na mieszkańca i uwzględniamy różnicę w sile nabywczej. Wówczas okazuje się, że środki publiczne, jakie wydajemy na ochronę zdrowia, stanowią zaledwie 44 proc. średniej UE (dane za rok 2018). I nie można tej wartości uzasadnić niższym PKB Polski, gdyż ten wskaźnik mierzony per capita według parytetu siły nabywczej wyniósł w 2018 r. 71 proc. średniej unijnej.
Jednak zgodnie z wyliczeniami FPP nawet po zmianach proponowanych przez Polski Ład w składce zdrowotnej, w kolejnych latach udział wpływów składkowych w finansowaniu publicznej ochrony zdrowia będzie coraz mniejszy. W 2027 r. wyniósłby zaledwie 70 proc., podczas gdy obecnie wpływy ze składki zdrowotnej stanowią prawie 80 proc. w budżecie całego systemu. Powstałą w ten sposób lukę w finansowaniu będzie trzeba pokryć z budżetu państwa – co oznacza dołożenie dodatkowych 44 mld zł.
Wyliczenia dodatkowo zostały oparte na korzystnym dla rządu założeniu, że przedsiębiorcy nie zmienią masowo formy opodatkowania na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, co pozwoliłoby im uniknąć płacenia podwyższonej składki zdrowotnej.
Sejm uchwalił ustawę o zwiększeniu nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 7 proc. PKB w 2027 r. Chociaż pacjenci zdecydowanie popierają pomysł zwiększenia środków na leczenie w systemie ochrony zdrowia, to – jak wynika z badania Federacji Przedsiębiorców Polskich – po 3 latach od wejścia w życie ustawy o 6 proc. PKB na zdrowie większość nie dostrzega różnicy w funkcjonowaniu systemu w ostatnich latach. Co więcej, jak wynika z analiz FPP propozycje podatkowo-ubezpieczeniowe z Polskiego Ładu nie stanowią stabilnego źródła finansowania ochrony zdrowia, zaspokajającego potrzeby finansowe związane z realizacją celu wydatkowania 7 proc. PKB na zdrowie. Jednym z możliwych rozwiązań powyższego problemu jest stopniowe podnoszenie składki zdrowotnej. Według badań IBRiS dla FPP, nawet połowa Polaków byłaby skłonna dopłacić do niej średnio 30 zł miesięcznie – gdyby środki te zostały przeznaczone np. na poprawę dostępu do lekarzy specjalistów. Co więcej, podniesienie składki o 0,25 pkt proc. przełożyłoby się na wzrost wpływów z niej o 2,7 mld zł rocznie.
Z perspektywy pracodawców taki wzrost oznaczałby podniesienie pozapłacowych kosztów pracy o 6 zł w przypadku minimalnego wynagrodzenia i 12 zł w przypadku średniej pensji. Oczywiście jednorazowe podniesienie składki zdrowotnej byłoby rozwiązaniem doraźnym. Stąd postulat Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej, by podnosić składkę zdrowotną o 0,25 pkt proc. przez okres 5 lat – co jest zbieżne z perspektywą zwiększania nakładów na zdrowie do 7 proc. PKB. Takie rozwiązanie przełożyłoby się nie tylko na zmniejszenie luki w finansowaniu systemu ochrony zdrowia – należy postrzegać je także jako formę inwestycji. Wyższy poziom zdrowia ogółu społeczeństwa przełoży się bowiem na zwiększenie wydajności pracy, mniejszą liczbę zwolnień lekarskich, a w konsekwencji na wyższy wzrost gospodarczy – podkreśla Wojciech Wiśniewski, ekspert ds. zdrowia FPP.
Dotychczasowe zmiany nie rozwiązują problemu
Niepokojące są dane gromadzone przez Narodowy Fundusz Zdrowia. O ile bowiem w latach 2015–2020 nakłady w ochronie zdrowia wzrosły wyraźnie na lecznictwo szpitalne i podstawową opiekę zdrowotną, o tyle spadły jednak wydatki na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną – z poziomu 5628 mln zł w 2015 r. do 5357 mln zł w 2020 r. Jednocześnie z roku na obserwujemy wyraźny spadek liczby pacjentów, którym udzielane są świadczenia – a tym samym porad udzielanych ambulatoryjnie, co nasila główny problem wskazywany przez pacjentów.
Wyraźne zwiększenie nakładów na zdrowie wydaje się w tym kontekście kluczowym elementem poprawy funkcjonowania całego systemu.
Postulat ten popiera zdecydowana większość zapytanych w czerwcu 2021 r. przez Federację Przedsiębiorców Polskich organizacji pacjentów. Aż 93 proc. z nich wskazało, że system ochrony zdrowia powinien dysponować większymi środkami finansowymi na leczenie pacjentów. Jedynie 4,4 proc. uważa, że nie ma takiej potrzeby. Jednocześnie zaledwie 7,7 proc. organizacji dostrzega pozytywne zmiany po wejściu w życie w 2018 r. ustawy o wzroście nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 6 proc. Niemal 66 proc. nie dostrzega żadnych zmian, a zdaniem co czwartej organizacji system funkcjonuje gorzej niż wcześniej.
Polska na tle UE
Jak się okazuje, wprowadzenie ustawy 6 proc. PKB na zdrowie nie przyczyniło się do zmniejszenia różnic finansowania ochrony zdrowia pomiędzy Polską a innymi państwami Unii Europejskiej. Co więcej, według danych Eurostatu wydatki na zdrowie całego sektora finansów publicznych – na który składają się środki z budżetu centralnego, budżetów samorządów i funduszy celowych – wciąż utrzymywały się poniżej poziomu z 2010 r. (ostatnie dane za 2019 r.) i wynosiły 4,9 proc. PKB, przy średniej unijnej na poziomie 7 proc. I o ile od 2016 r. sytuacja Polski nieznacznie się poprawia, to przy utrzymaniu obecnego tempa wzrostu nakładów na zdrowie poziom 7% PKB zostałby osiągnięty w 2040 r.
Jeszcze gorzej sytuacja Polski na tle państw Unii Europejskiej rysuje się, gdy przeliczamy wydatki na zdrowie na mieszkańca i uwzględniamy różnicę w sile nabywczej. Wówczas okazuje się, że środki publiczne, jakie wydajemy na ochronę zdrowia, stanowią zaledwie 44 proc. średniej UE (dane za rok 2018). I nie można tej wartości uzasadnić niższym PKB Polski, gdyż ten wskaźnik mierzony per capita według parytetu siły nabywczej wyniósł w 2018 r. 71 proc. średniej unijnej.