Karta Specjalisty Medycznego, czyli za co NFZ powinien dostać Ig Nobla

Udostępnij:
Źródłosłów nagrody Ig Nobla pochodzi, jak sugeruje sama nazwa, z połączenia określeń ignorancji i nagrody Nobla, ale także bezpośrednio od angielskiego brzmienia słowa niegodziwy (ignoble). Nagrody te są wręczane równolegle do szacownych nagród szwedzkiej akademii nauk. Na taką nagrodę zasługuje pomysł wprowadzenia Karty Specjalisty Medycznego.
W intencji twórców nagrody – profesorów Uniwersytetu Harvarda, miały być nią honorowane kontrowersyjne prace naukowe, w których zastosowano rzetelną metodę naukową, lecz sam ich przedmiot był delikatnie mówiąc wątpliwy. Jednak w świadomości publicznej Ig Noble przyznawane są twórcom największych pseudonaukowych bzdur. Są one także odpowiednikiem słynnych Złotych Malin, wręczanych twórcom i aktorom najgorszych filmów, w opozycji do rozdawanych równolegle Oskarów.
Nagrody Ig Nobla przyznawano dotychczas za tak epokowe odkrycia, jak te dotyczące badania roli przekleństw w organizacjach czy ekstrahowania aromatu wanilii z krowich odchodów. Są wśród nich polonica, takie jak np. nagroda w dziedzinie ekonomii za badanie związków daty śmierci z podatkiem od spadków. Są i nagrody z dziedziny medycyny, takie jak badania potwierdzające, że drogie placebo jest skuteczniejsze od taniego.

W lutym Pani Małgorzata Gałązka-Sobotka, członek Rady Narodowego Funduszu Zdrowia, poinformowała publicznie o nowym pomyśle Funduszu, który już wkrótce ma doprowadzić do uporządkowania i uszczelnienia systemu poprzez monitorowanie udzielania świadczeń. Owo „wkrótce” oznaczało początek 2014 roku, bo tyle mają potrwać prace nad nowym systemem informatycznym przygotowywanym przez Fundusz.

Rewelacją tą, stanowiącą wytwór zbiorowej świadomości Narodowego Funduszu Zdrowia, jest Karta Specjalisty Medycznego. Ten epokowy pomysł, który chociaż nie jest sam w sobie pracą naukową, powinien być zgłoszony do nagrody Ig Nobla, lub do jakiegoś jej odpowiednika w dziedzinie wypocin biurokracji.

Także i w tym przypadku idea ma pozory słuszności, bo można przecież znaleźć odpowiedniki Kart w innych krajach europejskich. Ba, jak twierdzi Prezes NRL dr Maciej Hamankiewicz, toczą się podobno prace nad stworzeniem wspólnej Europejskiej Karty Specjalisty Medycznego.

Całkiem duża część populacji, zwłaszcza tej związanej z systemem opieki zdrowotnej, głowi się nad metodami przepływu informacji w tymże systemie. Z jednej strony dyskutowana jest potrzeba niezbędnych dla jego funkcjonowania narzędzi informatycznych, z drugiej komentowana jest nieudolność w ich wprowadzaniu. Najświeższe newsy dotyczą wstrzymania finansowania unijnego dla projektów platform informatycznych realizowanych przez CSIOZ, z racji, delikatnie mówiąc, nieprzejrzystości w wydatkowaniu tychże środków. Z kolei Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji informuje, że za drobne 10 milionów złotych wprowadzi do jesieni system informatyczny identyfikujący ubezpieczonych. I wiedząc, że olbrzymie kwoty wydaje się na tworzenie systemu mającego rejestrować zdarzenia medyczne, w tym samym czasie NFZ informuje, że on zrobi to samo, tyle że od drugiej strony. Pewnie też za jakieś drobne pieniądze, jak w przypadku inicjatywy MAiC.

Pełny tekst Macieja Biardzkiego w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.