123RF

Kominowe pensje polskich pielęgniarek? Gdzie leży prawda?

Udostępnij:

Zarabiamy najlepiej w Europie? To kpina! Czy gdyby tak było, to marzłybyśmy na proteście? – twierdzą pielęgniarki, nie zgadzając się z wynikami raportu KE, zgodnie z którym ich płace to 160 proc. średniej pensji. Coś jednak musi być na rzeczy, skoro te pracujące za granicą wracają do kraju.

  • Pielęgniarki twierdzą, że wyliczenia KE, zgodnie z którymi zarabiają 160 proc. średniej krajowej, są błędne. Pytają MZ, jaki urząd centralny podał UE nieprawdziwe dane
  • „Raport o stanie pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce” podaje o wiele niższe dane dotyczące zarobków. Tylko niecałe 7 proc. pielęgniarek uznaje swoje wynagrodzenie za satysfakcjonujące
  • Pielęgniarki przyznają, że ich zarobki na przestrzeni lat, po wejściu regulacji, wzrosły prawie o 100 procent. Ale wzrost jest tak duży tylko dlatego, że przed wywalczonymi regulacjami wynagrodzenie było tak niskie, że często dyrektorzy szpitali dopłacali do płacy minimalnej
  • Co prawda obserwuje się exodus powrotów pielęgniarek z Wielkiej Brytanii, ale wcale nie z powodu wysokich zarobków w kraju – wracają tylko po to, żeby się przenieść do Norwegii, Szwecji czy Danii, bo tam system daje im większą samodzielność– tłumaczy Mariola Łodzińska
  • Jak podkreślają pielęgniarki, nie chodzi tylko o niższe niż w innych krajach pensje, ale o brak poszanowania zawodu w Polsce: dyskryminowanie pielęgniarek, w tym nieprzestrzeganie norm i kwalifikacji oraz warunki pracy. W UE – nie do pomyślenia 

Opublikowanie wyników corocznego raportu Komisji Europejskiej i OECD „Health at Glance”, z którego wynika, że polskie pielęgniarki zarabiają najwięcej w Europie, czyli 160 proc. średniej pensji, zbiegło się w czasie z listopadowym protestem pielęgniarek, zorganizowanym w celu poparcia zmian zawartych w obywatelskim projekcie nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach.

Z raportu, który „wstrząsnął” pielęgniarkami i opinią publiczną, wynika z (dane za 2022 rok), że średnia pensja w Polsce wynosiła w tym czasie 6346,15 zł, a odnosząc się do podawanych 160 proc. średniej pensji kwotowo, to średnio w tym okresie (2022 roku) pielęgniarka zarabiała ok. 10 150 zł brutto.

Raport „Health at Glance” jest rzetelny?

– Gdybyśmy naprawdę otrzymywały godne wynagrodzenie, niekoniecznie najwyższe w Europie, ale chociaż takie jak zarobki pielęgniarek w Niemczech czy w Szwecji, dyrektorzy naszych szpitali przestrzegali norm zatrudnienia i przy ustalaniu pensji respektowali wyższe wykształcenie, nikt by nie protestował – komentują raport „Healt at Glance” dla „Menedżera Zdrowia” pielęgniarki.

Sprawdzamy zatem, ile wynosiła pensja pielęgniarki w 2022 r. Najniższe możliwe wynagrodzenie dla pielęgniarek wynosiło w tym okresie:

  • 5478 zł (współczynnik pracy 1,06) – pielęgniarka z tytułem zawodowym magister pielęgniarstwa albo położna z tytułem zawodowym magister położnictwa, która uzyskała tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa lub dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia (gr. 7.),
  • 4186 zł (współczynnik pracy 0,81) – pielęgniarka albo położna, która uzyskała tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa lub dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia, albo pielęgniarka z tytułem zawodowym licencjat albo magister pielęgniarstwa albo położna z tytułem zawodowym licencjat albo magister położnictwa (gr. 8.),
  • 3772 zł (współczynnik pracy 0,73) – pielęgniarka albo położna inna niż określona w lp. 7 i 8, która nie posiada tytułu specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa lub dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia (gr. 9.).

Powyższe kwoty dotyczyły wynagrodzenia zasadniczego na jednym etacie, do nich należy doliczyć dodatki do pensji takie jak: stażowe, za pracę zmianową, pracę w nocy, w dni wolne od pracy, pracę ponadwymiarową (dyżury, nadgodziny, dodatek za „dyżury pod telefonem”).

Według pielęgniarek

Obok wspomnianego wcześniej raportu Komisji Europejskiej i OECD „Health at Glance”, epatującego wysokimi zarobkami pielęgniarek, jest też dokument przygotowany na VIII Krajowy Zjazd Pielęgniarek i Położnych (maj 2023 r.) – „Raport o stanie pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce”, który zawiera wiele szczegółowych informacji.

Wynika z niego, że ponad 25 proc. pielęgniarek i 30 proc. położnych zarejestrowanych w CRPiP nie pracuje obecnie w zawodzie. Z badania przeprowadzonego przez MedMedia na zlecenie Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych na reprezentatywnej próbie 19 569 osób wynika, że prawie połowa z nich zaprzestała pracy z powodu przejścia na emeryturę lub rentę. Wśród osób w wieku poniżej 65 lat najczęstszymi powodami rezygnacji z pracy jest zbyt niski poziom wynagrodzenia (17,9 proc.) lub poszukiwanie nowego zatrudnienia (15,3 proc.). Czy więc rzeczywiście niskie zarobki są główną przyczyną tego, że brakuje w Polsce pielęgniarek i położnych, skoro mniej niż co piąta z nich podaje je jako przyczynę rezygnacji z wykonywania zawodu?

Trzeba jednak dodać, jak podaje raport, że zaledwie 6,8 proc. pielęgniarek uznaje wysokość zarobków za satysfakcjonującą. Jednocześnie ponad 10 proc. z nich ceni sobie możliwość dorobienia do podstawowej pensji.

Z raportu wynika także, że w Polsce zjawiskiem powszechnym jest praca pielęgniarek i położnych w wymiarze przekraczającym jeden etat (w przypadku pielęgniarek to 37,5 godz. tygodniowo). Około 40 procent pielęgniarek pracuje ponad 38–49 godz. tygodniowo, a 25 procent 50 godz. i więcej.

W wymiarze pół etatu lub mniej pracuje co 10. położna i jeszcze mniej pielęgniarek. Wśród tych, które pracują dla jednego podmiotu, najwięcej tygodniowo spędza w pracy od 38 do 49 godzin i jest to prawie połowa pielęgniarek i 52 proc. położnych. Zaledwie 8 proc. pracuje dłużej niż 49 godzin.

Co jest zrozumiałe, świadczenie pracy dla większej liczby podmiotów wiąże się z istotnie dłuższym tygodniowym czasem pracy, co jest szczególnie widoczne w przypadku pielęgniarek. 74 proc. tych, które pracują dla trzech lub większej liczby podmiotów, przekracza tygodniowo 48 przepracowanych godzin.

Warto dodać, że ponad 75 proc. pielęgniarek wykonuje swoją pracę w podstawowym miejscu pracy w ramach umowy o pracę na cały etat.

Ile zatem zarabiają (a właściwie zarabiały) pielęgniarki? Jak wynika z przytaczanego t raportu NIPiP:

  • 72 proc. pielęgniarek otrzymywało miesięcznie „na rękę” od 4 do 8 tys. zł,
  • 27 proc. uzyskiwało dochody między 5 a 6 tys. zł,
  • 16,7 proc zarabiało poniżej 4 tys. netto,
  • ok.12 proc. otrzymywało za pracę wynagrodzenie w wysokości ponad 8 tys. zł.

Jak łatwo wyliczyć, średnio pielęgniarki zarabiają 5729 zł, natomiast połowa z nich otrzymuje nie więcej niż 5482 zł.

160 proc. średniej pensji? Bzdura!

Gdzie więc leży prawda o zarobkach pielęgniarek? Które dane są bardziej wiarygodne? Te z raportu „Health at Glance” czy z tego przygotowanego przez NIPiP? Ten pierwszy mówi o zarobkach brutto, ten drugi o zarobkach „na rękę”. Nawet uwzględniając taką różnicę, rozpiętość kwot w obydwu wyliczeniach jest spora. Oczywiście nie w pojedynczych przypadkach, lecz w wyliczeniach uśrednionych.

Mariola Łodzińska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, podkreśla, że same zainteresowane nie mają pojęcia, skąd Komisja Europejska i OECD wzięły przytoczone w swoim raporcie dane.

– Jesteśmy zaskoczone i staramy się wyjaśnić sprawę. Wystąpiłyśmy do Ministerstwa Zdrowia z zapytaniem, kto udostępniał informacje dotyczące zarobków pielęgniarek w Polsce i jak były policzone. Organy UE musiały wziąć te dane z konkretnych dokumentów przekazanych przez jakiś urząd centralny. Jestem przekonana, że zostały błędnie policzone – wskazuje.

– Oczywiście, jeśli zsumujemy zarobki pielęgniarki na etacie, która dodatkowo pracuje na umowie cywilnoprawnej, ma dyżury nocne i świąteczne, to wyjdzie nam wyższa kwota niż podstawowa pensja. Ale na pewno nie taka, jaką podaje raport unijny – dodaje Łodzińska.

Exodus powrotów do Polski?

Drążymy temat – gdyby rzeczywiście pensje w szpitalach były w Polsce tak niskie, to pielęgniarki częściej wyjeżdżałyby za granicę, tymczasem obserwuje się coraz więcej powrotów do kraju… Mariola Łodzińska przyznaje, że mamy w tej chwili exodus powrotów do Polski pielęgniarek z Wielkiej Brytanii.

– Ale wracają tylko po to, żeby się przenieść do Norwegii, Szwecji czy Danii, bo tam system daje im większą samodzielność. Obserwujemy też koleżanki i kolegów ze ściany zachodniej, z województw dolnośląskiego, zachodniopomorskiego i lubuskiego. Tam jest dramatyczny brak pielęgniarek, ponieważ część z nich co prawda mieszka w Polsce, ale pracuje w Niemczech. Zarabiają tam 2–3 razy więcej niż w Polsce. Ale nie tylko pieniądze są ważne, pielęgniarki w innych krajach UE mają zupełnie inny standard pracy niż u nas, są tam zachowane normy, kładzie się nacisk na to, że najważniejsze jest bezpieczeństwo pacjenta. Nie przepracowują się ponad siły, są szanowane – podkreśla prezes.

Szefowa NRPIP mówi, że zarobki pielęgniarek na przestrzeni lat, po wejściu regulacji, wzrosły prawie o 100 procent. Ale wzrost jest tak duży tylko dlatego, że kiedy nie było jeszcze regulacji, to wynagrodzenie było tak niskie, że często dyrektorzy szpitali dopłacali do płacy minimalnej.

– Mamy świadomość tego, że wynagrodzenia wzrosły i rzeczywiście widać zmianę, ponieważ zmalała liczba wyjazdów zagranicznych. Zwiększyła się też liczba osób, które powracają do zawodu. Często są to takie, które miały 20–30 lat przerwy pracy w zawodzie. Idą więc na przeszkolenie półroczne i wracają. Ale to nadal kropla w morzu potrzeb. I jeśli pielęgniarki wreszcie nie zaczną zarabiać sprawiedliwie, uczciwie, zgodnie z kwalifikacjami, dopóki dyrektorzy szpitali będą robili oszczędności kosztem nas, dopóty problem będzie narastał – zaznacza.

Dyskryminacja – tu jest problem

Pielęgniarki podkreślają, że nie tylko nie mogą nawet pomarzyć o najwyższej pensji w Europie, ale nie mogą się doprosić o pieniądze, które zgodnie z ustawą im się należą.

– O wynagrodzenie zgodne z kwalifikacjami musimy walczyć w sądach. Toczy się w tej chwili w Polsce takich spraw kilkaset. Jestem powołana na świadka np. w sprawach dotyczących Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, który nie płaci pielęgniarkom z tytułem magistra, po specjalizacjach zgodnie z zaszeregowaniem do 2. grupy. Jest to grupa w tej chwili najlepiej wynagradzana, której przysługuje pensja 9200 zł brutto. Ale dyrektor od początku nie uznaje tych kwalifikacji – mówi Mariola Łodzińska.

Jolanta, pielęgniarka z 37-letnim stażem pracy, reprezentująca związek zawodowy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, potwierdza ten problem.

– To jest największy, najnowocześniejszy szpital kliniczny, wielospecjalistyczny w Europie Środkowo-Wschodniej. I dyrektor publicznie oświadczył, że od pielęgniarek i położnych wymaga tylko prawa wykonywania zawodu. Nie uwzględnia tytułu magistra. Robiłyśmy go tylko dla własnej satysfakcji. Nie ma możliwości zakwalifikowania się do grupy 2. i uzyskania wynagrodzenia, jakie przysługuje – mówi.

– To kuriozalna sytuacja, bo dyplomy polskich uczelni kształcących pielęgniarki na najwyższym poziomie są uznawane nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Tylko nie w Polsce – podkreśla Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

– Musimy udzielać świadczeń medycznych na najwyższym poziomie, zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Nawet jeśli dyrektor zakwalifikuje pielęgniarkę po studiach do niższej grupy, jeśli chodzi o wynagrodzenie, to ona nie ma prawa świadczyć pracy poniżej swoich kompetencji – za to grozi dyscyplinarka. Czyli mamy takie prawo, że ja mam świadczyć pracę na najwyższym poziomie, zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, natomiast dyrektor może mnie wynagradzać na najniższym poziomie. Takie jest prawo – dodaje.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.