Łączenie dyżurów - w zasadzie nikt nie jest przeciw, nawet rezydenci

Udostępnij:
Odpowiedzią Konstantego Radziwiłła na akcję opt-out był projekt rozporządzenia o łączeniu dyżurów. Łukasz Szumowski zawiesił procedowanie aktu. Czy słusznie, skoro nikt, nawet rezydenci, nie są przeciw samej idei łączenia dyżurów?
Przypomnijmy, gdy znana już była skala akcji wypowiadania opt-out resort chcąc ułatwić życie zarządzającym placówkami przygotowało projekt rozporządzenia, który między innymi umożliwi pełnienie dyżurów na kilku oddziałach. Projekt, choć chwilowo zawieszono jego procedowanie, nadal leży na stole. Czy jest potrzebny?

Zapytaliśmy zainteresowanych, czyli szefów szpitali i dyżurujących rezydentów.

Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Od dawna popieraliśmy ideę łączenia dyżurów. Szliśmy dalej: proponowaliśmy zmianę przepisów tak, by umożliwić tworzenie oddziałów wieloprofilowych i włączenie do nich tych malutkich, kilkułóżkowych. Tyle, że zastanawiam się po co nam specjalne rozporządzenie regulujące łączenie dyżurów, skoro taka możliwość istnieje już dziś, bez żadnego rozporządzenia. I nie dość, że taka możliwość istnieje – to jest powszechnie wykorzystywana.

Jak to działa? Opowiem pierwszym z brzegu przykładem. W szpitalu, którym zarządzałam funkcjonowały obok siebie dwa oddziały: laryngologiczny i chirurgiczny. Jeden liczył kilkanaście łóżek, drugi sześć. Specjalizacje dość bliskie sobie, stany na ogół lekkie –w naturalny sposób łączyliśmy dyżury na tych oddziałach. I nikt, łącznie z NFZ, nie miał i nie ma do tego żadnych pretensji.

Kluczowym jest tutaj nie tyle przestrzeganie zasady jeden oddział = jeden lekarz na dyżurze, co zasady, by jeden lekarz miał pod sobą odpowiednio małą liczbę pacjentów. Co oczywiste, ale warte powtórzenia, oddziały na których pełni się łączony dyżurów nie mogą mieścić w oddalonych od siebie budynkach. Dobrze, by skoro dyżuruje lekarz, który nie jest specjalistą w dziedzinie konkretnego oddziału miał za sobą wsparcie dyżuru telefonicznego odpowiedniego specjalisty. I najważniejsze: lekarz dyżurujący musi się czuć na siłach, zgodzić na podjęcie odpowiedzialności za dyżur na konkretnych oddziałach. Powtórzę: wymagana jest jego zgoda.

Tyle, że po co do tego osobne rozporządzenie? To wszystko już jest i działa. I naprawdę w polskich szpitalach nie dochodzi do sytuacji, w których okuliści przyjmują porody. Jeśli już pisać osobne rozporządzenie – to o powoływaniu oddziałów wieloprofilowych.

Krzysztof Hałabuz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL:
- Tak w zasadzie przeciw samej idei łączenia dyżurów nie mamy nic. Bardzo przestraszyliśmy się natomiast zapowiedzi nowego rozporządzenia w tej sprawie. Przede wszystkim, ze względu na jej kontekst czasowy. Trwała akcja opt-out, resort nie krył, że rozporządzenie ma być odpowiedzią na tą akcję. Istniała obawa, że w rozporządzenie wpisane zostaną zapisy umożliwiające zmuszanie lekarzy do brania dyżurów wbrew zasadom rozsądku, w trybie nakazowym. Że w atmosferze paniki przeforsowane zostaną szkodliwe i groźne dla bezpieczeństwa pacjentów, zmuszające lekarzy do brania na siebie odpowiedzialności ponad miarę, ponad kompetencje i siłę.

Ale z drugiej strony – rzeczywiście, łączenie dyżurów odbywa się już dzisiaj. I jeśli koledzy czują się na siłach do ich podejmowania – to jest ok. Zwracam też uwagę na to, że już dziś jeżeli na oddziale pełni dyżur rezydent – to siłą rzeczy jest równoznaczne z tym, że nie pełni go specjalista w danej dziedzinie. Kluczowym jest tu zatem nie kwestia specjalności, a kwestia liczby pacjentów i oceny ich stanu – na ile jest ciężki, na jakie schorzenia cierpią. Istnieją też dyżury wspomagające, telefoniczne dla specjalistów. I co jest oczywiste – każdy lekarz podejmujący się dyżuru łączonego: musi czuć się na siłach do tego, by odbyć go porządnie, musi się na to zgodzić. A zgodę uzależnić od każdego jednostkowego przypadku.

Czy zatem potrzebne jest rozporządzenie? Nadal bym się go obawiał. Tego, że ktoś wpisze w nie jakieś nieodpowiednie i szkodliwe zapisy. Ale tak generalnie – łączyć dyżury oczywiście można. W granicach zdrowego rozsądku.

Opracował Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.