Lekarze: NFZ zmusza do zadłużania

Udostępnij:
Szpitale podpisują niekorzystne dla siebie kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia, żeby tylko dostać jakiekolwiek pieniądze na leczenie w następnym roku. ZOZ-ów nie zadowalają propozycje NFZ, ponieważ pomimo rosnących kosztów wyceny świadczeń zdrowotnych mają pozostać na poziomie roku 2010. Dyrektorzy czują się zmuszani do zadłużania placówek. Wczoraj Federacja Porozumienie Zielonogórskie zerwała rozmowy z FunduszemZielonogórskie zerwała rozmowy z Funduszem.
15 września br. wojewódzkie oddziały NFZ rozpoczęły ogłaszanie konkursów ofert na świadczenia opieki zdrowotnej w 2011 roku. W sumie ogłoszono ich 3789.
- Termin rozpoczęcia konkursów ofert był podyktowany koniecznością podpisania umów do 31 grudnia br. w celu zapewnienia ciągłości udzielania świadczeń od 1 stycznia 2011 r. - przypomina Andrzej Troszyński z biura prasowego Centrali NFZ.
Do pierwszych dni października zbierane były oferty, a ich analiza ma się zakończyć w pierwszej połowie tego miesiąca. Potem nastąpi ogłoszenie wyników i ewentualny okres negocjacji.

Na przyszły rok NFZ zagwarantował większą pulę pieniędzy niż w roku bieżącym, bo 57,5 mld zł (na ten rok 54,7 mld zł). Różnica to więc niespełna 3 mld zł, a środki te będą pochodzić z tzw. funduszu zapasowego. Zostaną rozdzielone pomiędzy te oddziały wojewódzkie, które zgodnie z planem finansowym na 2011 r. miały otrzymać mniej pieniędzy. NFZ przyznaje jednak, że sposób i wycena świadczeń będą identyczne jak w tym roku.
- Mamy tu do czynienia z tzw. ekonomią polityczną. Wyceny świadczeń mają pozostać na poziomie bieżącego roku, chociaż w tym roku kontrakty były niższe o kilka procent niż w roku ubiegłym. Tak naprawdę środki, którymi będziemy dysponować, ulegną realnemu obniżeniu. Od stycznia 2011 r. wchodzi zwiększona stawka VAT, którego ZOZ-y są końcowym płatnikiem. Za prąd, ogrzewanie, wodę będziemy musieli zapłacić większe pieniądze niż dotychczas. Może to doprowadzić do ponownego ciągłego zadłużania się placówek ochrony zdrowia. Znów mogą zacząć się wizyty komorników w szpitalach i przychodniach - mówi Maciej Sokołowski, prezes dolnośląskiego oddziału Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej oraz kierownik Wojewódzkiego Zespołu Specjalistycznej Opieki Zdrowotnej we Wrocławiu „Centrum Medyczne Dobrzyńska". - Realizujemy programy unijne, udział w nich wymaga wkładu własnego. Skąd mamy brać te środki? Koszty rosną, a nasze przychody nie wzrastają, najwyżej pozostają na tym samym poziomie-tłumaczy Sokołowski.

Dyrektorzy szpitali apelują do władz oddziałów Funduszu, by kontrakty nie były mniejsze niż zeszłoroczne.
- Dostajemy realnie mniej pieniędzy. Od 2008 r. nie rosną w ogóle kontrakty NFZ, ale za to rosną ceny: za media, za utrzymanie personelu. Moja placówka będzie miała w przyszłym roku o blisko 10 proc. mniej środków niż w roku 2008, mimo że już dwukrotnie apelowałem do NFZ o zwiększenie kontraktu na rok 2011 - relacjonuje Janusz Attachowicz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Rawiczu (woj. wielkopolskie). Placówka hospitalizuje rocznie około 12 tys. pacjentów. Atłachowicz zaznacza, że kontrakt z NFZ podpisze... bo nie ma innego wyjścia. - Inaczej pozostanę zupełnie bez pieniędzy - tłumaczy. Wielkopolski Oddział Wojewódzki NFZ nie ukrywa, że będzie miał tyle samo pieniędzy do rozdysponowania, co w roku ubiegłym. Czyli około 5 min złotych.

- W ostatnich latach zrobiliśmy wszystko, żeby ciąć koszty i rozsądnie gospodarować kontraktem. Najdroższe jest utrzymywanie całodobowej gotowości. Wykonywanie mniejszej liczby świadczeń, np. jeśli zdarzyłoby się, że w ciągu tygodnia nie odbyłby się żaden poród, nie oznacza, że mogę zamknąć oddział, odłączyć media i odesłać personel - mówi z kolei Beata Czempiel, dyrektor Szpitala Powiatowego w Strzelcach Opolskich. Jak podkreśla, dotychczasowy sposób kontraktowania świadczeń na oddziale ginekologiczno-położniczym pozwalał placówce na prawidłowe realizowanie świadczeń - przychody pochodziły z zabiegów ginekologicznych, porodów zakontraktowanych i tych rozliczanych w ramach nielimitowanych świadczeń. - W kontrakcie na 2011 r. nadwykonania będzie generować ginekologia, a NFZ mówi jasno: pieniędzy nie ma i za nadlimity płacić nie będzie. Dla oddziału ginekologiczno-położniczego oznacza to o 400 tys. zt mniej na starcie. W podobnej sytuacji będą inne powiatowe szpitale, które mają takie oddziały - podkreśla Czempiel.

Trudno przewidzieć finał negocjacji Funduszu z lekarzami rodzinnymi. Federacja Porozumienie Zielonogórskie zerwała rozmowy z NFZ.
„Mimo że Porozumienie Zielonogórskie, federacja reprezentująca lekarzy rodzinnych w negocjacjach z NFZ, od kilku miesięcy zgłasza swoje uwagi w sprawie kontraktów na 2011 rok, Fundusz nie zgodził się na żadne istotne zmiany w Zarządzeniu dotyczącym podstawowej opieki zdrowotnej. Efekt tych działań będzie widoczny już 3 stycznia 2011 roku, poprzez uniemożliwienie otwarcia większości praktyk lekarza rodzinnego w całym kraju " - można przeczytać w komunikacie Federacji.

Problem tkwi w zarządzeniu prezesa NFZ w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów o udzielanie świadczeń w rodzaju podstawowej opieki zdrowotnej. Od stycznia 2011 r. lekarze POZ mają przekazywać do Funduszu bardziej szczegółowe dane dotyczące niektórych świadczeń zdrowotnych. Do tej pory były to dane zbiorcze, od 1 stycznia świadczeniodawcy mają przesyłać dane z identyfikacją niektórych grup pacjentów - dzieci i młodzieży. Będą one dotyczyły m.in. liczby wizyt domowych lekarzy i pielęgniarek oraz obowiązkowych szczepień. W dodatku planowany udział POZ w ogólnym budżecie NFZ zmniejszył się w stosunku do bieżącego roku.
- Prawie połowa budżetu NFZ zostanie przeznaczona w roku przyszłym na leczenie szpitalne, podczas gdy na POZ - niecałe 13 proc, i na dodatek jest to wskaźnik o 0,7 proc. niższy niż w tym roku - argumentuje Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.

Jak deklaruje Fundusz, nie ma środków na zwiększenie kontraktów w POZ, więc płacenie lekarzom za dodatkowe obowiązki w zakresie sprawozdawczości nie wchodzi w grę. Dlatego na 3 stycznia 2011 r. Porozumienie Zielonogórskie zrzeszające 14 tys. lekarzy lecznictwa otwartego zapowiedziało ogólnopolską akcję protestacyjną. Tego dnia większość praktyk ma zostać zamkniętych.
- Zamknięcie przychodni jest dla nas ostatecznością. Ale nie mamy wyjścia. Mimo naszych wielokrotnych apeli NFZ nie przyjmuje do wiadomości, że od trzech lat następuje spadek jakości naszych świadczeń, a ostateczne tego konsekwencje ponoszą nasi pacjenci. Musimy zabezpieczyć im możliwość korzystania z usług medycznych na dotychczasowym poziomie. Przecież to do nas trafia 80 procent pacjentów - przekonuje Krajewski.
Lekarze obawiają się również problemów z kontraktowaniem świadczeń udzielanych w ramach nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Zgodnie ze zmianą ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, której nowelizację Sejm uchwalił 24 września br, nocna i świąteczna opieka będą świadczeniami odrębnymi w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Dotychczas świadczenia te były lokowane w POZ i Fundusz kontraktował je na podstawie list pacjentów zadeklarowanych do poszczególnych świadczeniodawców. Zmiany w ustawie pozwalają na odcięcie tych świadczeń od list pacjentów. Jak tłumaczy NFZ, zmiany pozwalają zakontraktować te świadczenia w układzie terytorialnym.
- Dyrektorzy wojewódzkich oddziałów Funduszu będą wyznaczali sobie pewien obszar terytorialny i w drodze postępowania konkursowego będą wyznaczali świadczeniodawcę, który podejmie się zabezpieczenia tych świadczeń. Umowy będą podpisywane przez NFZ bezpośrednio z wykonawcą usług - tłumaczy Centrala NFZ.

Lekarze obawiają się, że jeśli konkurs wygra prywatny świadczeniodawca, to może dyktować ceny wedle własnego uznania, a nie środków dostępnych z NFZ. - Wszystkie środki, jakie będzie pobierać nocna i świąteczna opieka zdrowotna, będą pochodzić z puli POZ. Obawiam się, że jeśli konkurs wygra jakaś firma prywatna, może zażyczyć sobie takich pieniędzy, która będą przekraczać finansowe możliwości POZ. Wtedy może dojść do tego, że aby opłacić prywatną firmę, zostaną ujęte środki przeznaczone na opłacenie innych świadczeń - wyjaśnia Czesław Hoc, poseł PiS i lekarz. - Przeniesienie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej z lekarza rodzinnego na lekarza w szpitalu powoduje dużo wyższe koszty tego rodzaju opieki. Lekarz rodzinny zna swego pacjenta, wie, jakie badania już przeszedł. W momencie kiedy pacjent wchodzi na izbę przyjęć to bardzo mało o nim wiadomo. W celu wykluczenia czegoś złego należy przeprowadzić cały szereg badań diagnostycznych, a to generuje nowe koszty dla placówki - mówi Maciej Sokołowski. -Wszystko zależy od tego, czy cena zaproponowana przez NFZ pozwoli na zagwarantowanie dobrej jakości opieki zdrowotnej - dodaje Janusz Atłachowicz. Środki do tej pory przeznaczane przez NFZ na tego rodzaju świadczenia wynosiły 604 min złotych. Na umowy w 2011 r. Fundusz zamierza wydać kwotę podobną. NFZ nie zaprzecza, że do konkursu mogą przystąpić firmy prywatne.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.