Monika Długosz-Danecka: Pacjenci z białaczką mają utrudniony dostęp do leczenia

Udostępnij:
- Najpilniejsza potrzeba to zrefundowanie terapii dla szerszej grupy chorych z nawrotową, oporną przewlekłą białaczką limfocytową - mówi Monika Długosz-Danecka z Kliniki Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Leczenie pierwszej linii jest dostępne i zgodne ze standardami medycznymi. Gorzej jest z pacjentami, którzy nie odpowiadają na podstawowe leczenie lub tymi, u których choroba nawraca. W przypadku przewlekłej białaczki limfocytowej dostęp do terapii ibrutynibem lub wenetoklaksem przy nawrocie choroby mają tylko wybrani pacjenci (z delecją 17p lub mutacją TP53) - przyznaje Długosz-Danecka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". I dodaje, że dla pozostałych w Polsce opcje terapeutyczne są bardzo ograniczone. To bardzo trudna sytuacja dla pacjentów i ich bliskich, a także dla lekarzy.

- Gdy u chorego zostaje zdiagnozowana białaczka limfocytowa, najpierw zapada decyzja o chemioterapii. Jeśli okazuje się, że nie działa, chory znów jest kierowany na chemioterapię tzw. drugiej linii. Jeśli i na nią nie odpowiada, a ma delecję 17p i mutację TP53, dostaje ibrutynib. Jeśli i po tym leku nie ma poprawy, trafia na kolejny etap leczenia: wenetoklaksem - mówi Długosz-Danecka.

Polska jest jedynym spośród 28 krajów UE, w którym ibrutynib nie jest refundowany i nie jest dostępny dla pacjentów z przewlekłą białaczką limfatyczną, jedynie dla wybranej grupy. Dla pozostałych te leki nie są dostępne w ramach ubezpieczenia. Żeby być nimi leczonym, trzeba zapłacić za terapię z własnej kieszeni (od 17 do 20 tys. zł miesięcznie) lub zostać zakwalifikowanym do programu klinicznego.

Eksperta w rozmowie z "Kurierem Medycznym"
Chłoniaki rozlane z dużych komórek B – w skrócie DLBCL, od angielskiego diffuse large B-cell lymphoma – to najczęściej występująca grupa chłoniaków spośród wszystkich nowotworów układu chłonnego.

"Kurier Medyczny" spytał o to, jak wielu chorych na DLBCL jesteśmy w stanie wyleczyć przy użyciu obecnych opcji terapeutycznych.

- Według danych Polskiej Grupy Badawczej Chłoniaków DLBCL stanowi 22 proc. wszystkich rozpoznań i ok. 70–80 proc. w grupie chłoniaków agresywnych. Około 60 proc. chorych możemy wyleczyć w pierwszej linii lub w nawrocie choroby, jednak 35–40 proc. odpowiada na leczenie źle lub jest na nie oporne. Standardem postępowania dla pacjentów z chorobą oporną lub nawrotową jest wysokodawkowana chemioterapia wsparta autologicznym przeszczepieniem komórek macierzystych – ASCT. Jeżeli to postępowanie okazuje się skuteczne, pacjenci rokują lepiej. Musimy sobie jednak uświadomić, że na DLBCL chorują głównie osoby starsze, a ponad 50 proc. chorych ma więcej niż 65 lat, czyli jest w wieku uznawanym za podeszły w odniesieniu do tej grupy nowotworów. Tacy pacjenci rzadko kwalifikują się do procedury intensywnego leczenia ze względu na liczne schorzenia współistniejące oraz możliwość wystąpienia powikłań. Skoro tak, to szanse dla nich zdecydowanie maleją, ponieważ dostępne terapie są mało skuteczne. Wprowadzenie piksantronu do programu lekowego zwiększyło szanse chorych, którzy nie kwalifikują się do intensywnego leczenia. Wśród pacjentów z chłoniakiem rozlanym z dużych komórek B na pewno 35–40 proc. stanowią chorzy, u których z różnym skutkiem stosowane jest leczenie kolejnych linii. Z tej grupy 10–15 proc. udaje się uratować, pozostali umierają. Wciąż jest to duże wyzwanie i dla hematologów, i dla onkologów, ponieważ szanse na wyleczenie przy każdym kolejnym nawrocie maleją. W erze powszechnego stosowania rytuksymabu w leczeniu pierwszej linii nawrotowa lub oporna, tzw. R/R, postać DLBCL nadal pozostaje wyzwaniem, szczególnie u chorych niekwalifikujących się do leczenia wysokodawkowaną chemioterapią wspartą autologicznym przeszczepieniem komórek macierzystych. Opcją terapeutyczną dla tych chorych jest piksantron – pierwszy lek zatwierdzony przez Europejską Agencję Leków (EMA) w monoterapii do leczenia trzeciej lub czwartej linii agresywnych, nieziarniczych chłoniaków B-komórkowych. Unikalna struktura chemiczna i właściwości farmakologiczne warunkują bezpieczeństwo kardiologiczne przy zachowanej typowej dla antracyklin skuteczności terapeutycznej - odpowiada Monika Długosz-Danecka.

Przeczytaj także: "Długosz-Danecka o piksantronie w leczeniu opornego i nawrotowego chłoniaka rozlanego z dużych komórek".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.