Niezdyscyplinowani pacjenci przynoszą straty
Redaktor: Agnieszka Katrynicz
Data: 14.10.2011
Źródło: AK
Portugalscy lekarze domagają się od ministerstwa zdrowia wprowadzenia kar finansowych dla pacjentów, którzy nie stawiają się na wyznaczonych wizytach i zaplanowanych zabiegach medycznych. Postanowiliśmy sprawdzić jak problem niewykorzystanych wizyt wygląda u nas.
Propozycja karania pacjentów unikających wizyt w szpitalach i ośrodkach zdrowia mogłaby pomóc w ratowaniu zadłużonej publicznej ochrony zdrowia w Portugalii.
– Około 20 proc. wszystkich zabiegów chirurgicznych jest odwoływanych z powodu absencji pacjenta. Do kolejnych strat przyczyniają się osoby, które ignorują umówione wizyty lekarskie. Jeden na sześciu pacjentów nie stawia się na nich i nie uprzedza, że nie może dotrzeć na konsultację medyczną – mówi Any Castro z Krajowej Izby Lekarskiej.
Jeśli dodać do tego, że według szacunków ministra zdrowia Portugalii, prawie 35 proc. publicznych szpitali w kraju jest niewypłacalnych, to nic dziwnego, że pomysł wprowadzenia karnych opłat cieszy się poparciem większości środowiska medycznego.
U nas – przynajmniej na razie – takiego poparcia nie ma. Pytani przez nas lekarze uważają, że pomysł ten nie miałby szans. Nikt też nie liczył kosztów niewykorzystanych terminów.
Jednak problem niewykorzystanych wizyt narasta. Z sondażu przeprowadzonego przez serwis konsylium24.pl wynika, że w każdym tygodniu co 3 lekarz mógłby przyjąć nawet kilkunastu pacjentów więcej, gdyby pacjenci odwoływali wizyty, na które nie mogą się zgłosić. Ze statystyk wynika, że około 30 proc. wizyt i operacji nie dochodzi do skutku. Polską tradycją jest bowiem zapisywanie się do kilku lekarzy i placówek jednocześnie. A wprowadzenie numeru PESEL spowodowało jedynie to, że zapisy uregulowano jednak tylko w przypadku kilku procedur. Problemy z kolejkami na świadczenia w poradni specjalistycznej czy na oddziale szpitalnym oczywiście nie zniknęły.
Placówki radzą sobie z tym problemem na różne sposoby. W Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. prof. Antoniego Gębali w Lublinie zrezygnowano z zapisywania pacjentów na konkretną godzinę.
– Sami lekarze prosili, by z tego zrezygnować. Pacjenci nie przychodzili na umówione wizyty, niektórzy się spóźniali – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik DSK.
Efekt? Pacjenci czekają na wizytę w poradni po kilka godzin. I narzekają.
Na drugim biegunie znajduje się Centrum Onkologii w Bydgoszczy, które stworzyło call center. Dzięki niemu pacjenci, którzy dzień wcześniej potwierdzili obecność na wizycie drogą telefoniczną, mailową lub SMS-ową nie muszą stać w kolejce do rejestracji.
Jeśli pacjent nie potwierdzi, że następnego dnia stawi się na wizytę, wówczas system „wyrzuca” go z kolejki.
Pozwala to lecznicy na lepsze zarządzanie kolejkami do specjalistów i wprowadzanie na wolne miejsca następnych pacjentów. Na umówione wizyty nie stawiało się średnio od 35 do 40 proc. pacjentów CO.
– Około 20 proc. wszystkich zabiegów chirurgicznych jest odwoływanych z powodu absencji pacjenta. Do kolejnych strat przyczyniają się osoby, które ignorują umówione wizyty lekarskie. Jeden na sześciu pacjentów nie stawia się na nich i nie uprzedza, że nie może dotrzeć na konsultację medyczną – mówi Any Castro z Krajowej Izby Lekarskiej.
Jeśli dodać do tego, że według szacunków ministra zdrowia Portugalii, prawie 35 proc. publicznych szpitali w kraju jest niewypłacalnych, to nic dziwnego, że pomysł wprowadzenia karnych opłat cieszy się poparciem większości środowiska medycznego.
U nas – przynajmniej na razie – takiego poparcia nie ma. Pytani przez nas lekarze uważają, że pomysł ten nie miałby szans. Nikt też nie liczył kosztów niewykorzystanych terminów.
Jednak problem niewykorzystanych wizyt narasta. Z sondażu przeprowadzonego przez serwis konsylium24.pl wynika, że w każdym tygodniu co 3 lekarz mógłby przyjąć nawet kilkunastu pacjentów więcej, gdyby pacjenci odwoływali wizyty, na które nie mogą się zgłosić. Ze statystyk wynika, że około 30 proc. wizyt i operacji nie dochodzi do skutku. Polską tradycją jest bowiem zapisywanie się do kilku lekarzy i placówek jednocześnie. A wprowadzenie numeru PESEL spowodowało jedynie to, że zapisy uregulowano jednak tylko w przypadku kilku procedur. Problemy z kolejkami na świadczenia w poradni specjalistycznej czy na oddziale szpitalnym oczywiście nie zniknęły.
Placówki radzą sobie z tym problemem na różne sposoby. W Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. prof. Antoniego Gębali w Lublinie zrezygnowano z zapisywania pacjentów na konkretną godzinę.
– Sami lekarze prosili, by z tego zrezygnować. Pacjenci nie przychodzili na umówione wizyty, niektórzy się spóźniali – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik DSK.
Efekt? Pacjenci czekają na wizytę w poradni po kilka godzin. I narzekają.
Na drugim biegunie znajduje się Centrum Onkologii w Bydgoszczy, które stworzyło call center. Dzięki niemu pacjenci, którzy dzień wcześniej potwierdzili obecność na wizycie drogą telefoniczną, mailową lub SMS-ową nie muszą stać w kolejce do rejestracji.
Jeśli pacjent nie potwierdzi, że następnego dnia stawi się na wizytę, wówczas system „wyrzuca” go z kolejki.
Pozwala to lecznicy na lepsze zarządzanie kolejkami do specjalistów i wprowadzanie na wolne miejsca następnych pacjentów. Na umówione wizyty nie stawiało się średnio od 35 do 40 proc. pacjentów CO.