Nigdy nie zaczął pan zbierać punktów edukacyjnych? Przyznał się pan do łamania prawa

Udostępnij:

– W felietonach do „Menedżera Zdrowia” zwykle staram się pisać raczej o problemach, a rzadko odnoszę się do wypowiedzi konkretnych osób. Tym razem postanowiłem zabrać głos w dyskusji, którą wywołał, jak zwykle wypowiadając się tonem nieznoszącym sprzeciwu, Krzysztof Bukiel. Chodzi o przepisy dotyczące sposobów dopełniania przez lekarzy obowiązku doskonalenia zawodowego i łamanie prawa – komentuje Konstanty Radziwiłł.

W felietonach do „Menedżera Zdrowia” zwykle staram się pisać raczej o problemach, a rzadko odnoszę się do wypowiedzi konkretnych osób. Tym razem postanowiłem zabrać głos w dyskusji, którą wywołał (chyba nieumyślnie), jak zwykle wypowiadając się tonem nieznoszącym sprzeciwu, Krzysztof Bukiel. W tekście zatytułowanym „Lekarz nieukiem? Nie ma problemu, prawa do wykonywania zawodu nie straci” opublikowanym 9 lipca bieżącego roku, odnosząc się do przepisów dotyczących sposobów dopełniania przez lekarzy obowiązku doskonalenia zawodowego, wprost przyznał się do łamania prawa – oświadczył bowiem, że „nigdy nawet nie zaczął zbierać żadnych punktów”.

Przez chwilę zastanawiałem się, jak zareaguje na tę publiczną deklarację pracodawca Krzysztofa Bukiela (ostatnie daty potwierdzonego kształcenia zgodnie z danymi dostępnymi w Centralnym Rejestrze Lekarzy to certyfikat USG sprzed piętnastu lat i tytuł specjalisty w dziedzinie medycyny rodzinnej sprzed czternastu lat), a także Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej OIL w Szczecinie, do której ten lekarz należy. Przecież zgodnie z art. 53 ustawy o izbach lekarskich „Członkowie izb lekarskich podlegają odpowiedzialności zawodowej za naruszenie zasad etyki lekarskiej oraz przepisów związanych z wykonywaniem zawodu lekarza”, a art. 18 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty wprost mówi: „Lekarz ma prawo i obowiązek doskonalenia zawodowego (...) Dopełnienie obowiązku doskonalenia zawodowego lekarza okręgowa rada lekarska potwierdza za pomocą SMK oraz przez dokonanie wpisu w okręgowym rejestrze lekarzy. Potwierdzenia dokonuje się na podstawie przedłożonej przez lekarza indywidualnej ewidencji przebiegu doskonalenia zawodowego oraz dokumentacji potwierdzającej odbycie określonych form doskonalenia zawodowego”. Uznałem jednak, że problem jest znacznie poważniejszy i warto, przynajmniej w skrócie, odnieść się do totalnej krytyki obowiązku nie tylko doskonalenia się, lecz także prowadzenia przez lekarza ewidencji tego faktu.

Polska historia tych przepisów rozpoczęła się prawie czternaście lat temu. To wtedy na podstawie zmienionej ustawy minister Marek Balicki wydał rozporządzenie w sprawie sposobów dopełnienia obowiązku doskonalenia zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów. Nie po raz pierwszy zobowiązywało ono lekarzy do ewidencjonowania tego procesu. Przepis ten w znacznym stopniu kopiował regulacje przyjęte już w 2000 r. przez Naczelną Radę Lekarską (w preambule do uchwały 13/97/00/III napisano, że NRL uchwala je „świadoma obowiązków, które spoczywają na lekarzach, a które wynikają z art. 56 Kodeksu Etyki Lekarskiej, pragnąc dać tym kolegom, którzy mimo często bardzo trudnych warunków pracy poświęcają swój czas, a często także środki finansowe, ustawicznemu doskonaleniu swojej wiedzy, możliwość formalnego potwierdzenia ich wysiłków”).

W 2015 r. kierowałem projektem Study concerning the review and mapping of continuous professional development and lifelong learning for health professionals in the EU, w ramach którego na zlecenie Komisji Europejskiej dokonano przeglądu sytuacji w zakresie doskonalenia zawodowego lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarek, położnych i farmaceutów we wszystkich krajach UE. Studium wykazało, że zorganizowany system akredytacji i ewidencji doskonalenia zawodowego lekarzy (a także lekarzy dentystów) na zasadach podobnych jak w Polsce funkcjonuje w przytłaczającej większości państw członkowskich UE. W wielu z nich jest on wspierany zachętami (np. finansowymi) i karami (włącznie z możliwością utraty prawa wykonywania zawodu). Dostrzegając ułomności systemów, ich organizatorzy podkreślali jednak konieczność ich istnienia przede wszystkim dla zapewnienia jakości opieki medycznej i bezpieczeństwa pacjentów.

Problem dostrzegły także instytucje UE. W ostatniej nowelizacji dyrektywy w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych (z 2013 r.) po raz pierwszy pojawiły się przepisy dotyczące systemu „ustawicznego rozwoju zawodowego” rozumianego jako aktualizacja wiedzy i umiejętności w zakresie „zmian technicznych, naukowych, regulacyjnych i etycznych”, a także zachęta dla państw członkowskich do wymiany dobrych praktyk i rozwiązań w tej dziedzinie. A ponieważ sprawa dotyczy uznawania kwalifikacji polskich lekarzy za granicą, to zamiast kontestować zasady, warto byłoby raczej zastanowić się nad ich doskonaleniem.

Wielu lekarzy oczywiście dokształca się przez całe swoje życie zawodowe. Nie ma jednak wątpliwości, że także w naszym zawodzie istnieją czarne owce. System akredytacji, organizacji i ewidencji doskonalenia zawodowego, a także sankcjonowania opornych jest niezbędny, aby z jednej strony wspierać lekarzy, którzy chcą się rozwijać (jest tu ciągle niewykorzystana do końca rola organizacji i izb lekarskich oraz pracodawców lekarzy), a z drugiej zabezpieczyć pacjentów przed lekarzami, którzy w swojej rutynie zatrzymali się na poziomie, który był akceptowalny przed wielu laty, ale dziś nie stanowi już rękojmi dobrej jakości opieki. Na koniec warto zauważyć, że środowisko lekarskie, wspierając wysiłki na rzecz upowszechnienia udokumentowanego udziału lekarzy w różnych formach doskonalenia zawodowego, będzie działać także na rzecz poprawy wizerunku zawodu w społeczeństwie.

Komentarz Konstantego Radziwiłła.

Przeczytaj także: „Lekarz nieukiem? Nie ma problemu, prawa do wykonywania zawodu nie straci”.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.