Warszawski Uniwersytet Medyczny
O niezdrowej aktywności fizycznej
Tagi: | Paweł Łęgosz |
– Jest taka zasada, że jeśli ktoś wykonuje pracę umysłową, powinien wypoczywać aktywnie, a ten, kto pracuje fizycznie – leżąc do góry brzuchem. I niby racja, ale nagłe wstanie od biurka do codziennej aktywności jest absolutnie niezdrowe – mówi dr hab. n. med. Paweł Łęgosz z Katedry i Kliniki Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu WUM.
Ortopedia podlega pewnej sezonowości, z czym teraz najczęściej trafiają do pana pacjenci?
– Wakacje to czas, kiedy ludzie mają więcej wolnego czasu i częściej poświęcają go aktywności fizycznej, więc te wszystkie sporty – jazda na rowerze, hulajnodze, rolkach, gry zespołowe – kończą się różnego rodzaju urazami. Dziś na ostry dyżur trafiło sporo przypadków urazów typowych dla seniorów, ale było też jedno zerwanie mięśnia dwugłowego podczas zajęć MMA, urazy skręceniowe stawu skokowego związane z grą w siatkówkę na plaży czy w piłkę nożną na przyszkolnych boiskach. Wyjątkowo nie było jeszcze cięższych urazów, one zwykle zdarzają się w weekendy i dotyczą hulajnóg, kiedy wypadkowi ulegnie prowadzący ten pojazd, albo przechodzień, na którego najedzie. No i oczywiście – rowerów, zwłaszcza kiedy rowerzysta zostanie potrącony przez samochód.
To są głównie złamania?
– Spektrum urazów jest dość szerokie. Jeśli chodzi o hulajnogi, to głównie urazy dystalnych odcinków kończyn górnych – przeważnie nadgarstka, i dolnych, czyli podudzia i stawu skokowego. Niestety, zdarzają się też sytuacje, kiedy uraz obejmuje głowę, bo ludzie nie zabezpieczają się w należyty sposób, jeżdżą bez kasków, dlatego uszkodzeniom ulega ośrodkowy układ nerwowy, dochodzi też do urazów twarzoczaszki, dlatego moi koledzy z chirurgii szczękowej mają co robić. Ja jeżdżę codziennie rowerem do pracy, ale widząc to, co się dzieje na drodze i kogo przywożą z wypadków do naszego szpitala, zaopatrzyłem się w kask szczękowy – taki jak u motocyklistów crossowych. Rowerzyści mają często do czynienia z urazami nadgarstków i barków – to miejsca niczym niechronione. Rowerzysta, który ma buty wpięte w pedały, jeśli na czas nie wypnie nóg, upada na bok i bark jest mocno obciążony takim upadkiem.
Bywa, że dzieci często łamią się, skacząc na trampolinie – i to nie dlatego, że z niej spadają, tylko że niezgrabnie upadają na matę.
– Zgadza się, w Polsce jest to narastający problem, trampoliny stały się modne jakieś 2–3 lata temu, natomiast w USA trampolina jest jedną z najczęstszych przyczyn ciężkich urazów u dzieci, jedną z głównych przyczyn ich hospitalizacji. Nie da się ukryć, że skakanie na trampolinie jest najbardziej urazowonośną aktywnością, jaka dziś może się zdarzyć.
Trampolin w przydomowych ogródkach przybywa, a rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że nie jest to niewinne skakanie.
– Bardziej zwracają uwagę na fakt, że dziecko może wypaść na zewnątrz z tej trampoliny, używają różnego rodzaju zabezpieczeń, ale nikt nie patrzy na to, że właśnie taki niezgrabny sposób upadania i odbijania się może spowodować nawet złamanie kości udowej, urazy kręgosłupa, wcale nie jest to rzadka rzecz.
Czy można jakoś temu zapobiegać?
– Dobrze byłoby, żeby rodzic asekurował dziecko, pilnował, aby nie robiło jakichś ekstremalnych wyskoków. Warto też byłoby wspólnie pójść do parku trampolin i skorzystać z pomocy instruktora, przećwiczyć technikę odbijania i spadania. Błędem jest puszczanie dziecka na taką zabawę samopas, w dodatku bez żadnego przygotowania. Szczególnie teraz, kiedy dzieci wykazują umiarkowaną aktywność fizyczną, wolą spędzać czas na fotelu ze smartfonem w ręku, co powoduje, że nie mają naturalnej gibkości, więc nawet prosty wysiłek, czynność, mogą powodować u nich ciężki uraz.
W dodatku znaczna część najmłodszych – szacuje się, że co piąte dziecko – ma co najmniej nadwagę.
– Niestety, to jest plaga. I zazwyczaj jest to wina rodziców, którzy nie zachęcają dzieci do aktywności fizycznej. Co gorsza – potrafią zrobić awanturę nauczycielowi wychowania fizycznego, że za dużo wymaga, jeśli ten egzekwuje od ucznia wykonanie jakiegoś fikołka czy przeskoku przez kozła.
Domyślam się, że liczba pacjentów rośnie, gdyż uprawianie sportów wśród dorosłych Polaków stało się modne, więcej jest także miejsc, gdzie mogą to robić. A że wypadki chodzą po ludziach, nabawiają się urazów.
– Oj tak. A nawet jeśli nie, to po kilkunastu tygodniach uprawiania jakiejś aktywności i tak do ortopedy trafiają z powodu dolegliwości bólowych spowodowanych przeciążeniem. Są to głównie zmiany przeciążeniowe przyczepów mięśniowych, jak też zapalenia stawów związane z przeciążeniem etc. Liczba takich pacjentów w porównaniu z tym, co było przed dekadą, znacznie wzrosła – właśnie dlatego, że społeczeństwo stało się bardziej aktywne fizycznie. Osoba, która regularnie biega, na pewno trafi do mnie z bólem kolana, stopy albo kręgosłupa… Są biegacze, którzy pojawiają się u nas ze złamaniami zmęczeniowymi.
To ciekawe – co się najczęściej łamie?
– Piąta kość śródstopia, podudzie, dochodzi również do złamań w obrębie kości udowej, a nawet szyjki kości udowej – u młodych osób. Podczas odbywania się cyklicznego Maratonu Warszawskiego niejednokrotnie taki pacjent ze złamaniem szyjki kości udowej do nas trafiał.
Jaki jest mechanizm takiego złamania?
– Przeciążenie plus nieprawidłowe obciążanie kończyny. To się nie dzieje od razu. Wyobraźmy sobie metalową rurkę, wystarczy, że znajdzie się w niej jakiś słaby punkt, to – jeśli będzie poddawana przeciążeniom – właśnie w tym miejscu się złamie. Podobnie kość – na przestrzeni czasu dochodzi do rozrzedzenia się tkanki kostnej w tym słabszym miejscu, czemu sprzyjają przeciążenia oraz nieprawidłowe obciążanie kończyny. Zanim dojdzie do złamania, pojawiają się dolegliwości, które pacjent wiąże oczywiście z tym, że aktywnie uprawia sport, jednak dopiero dokładna diagnostyka obrazowa, najlepiej rezonans magnetyczny, byłaby w stanie pokazać, że coś złego się dzieje. Oczywiście czasami wyłapujemy takie stany, zanim dojdzie do pełnego złamania, a zmiany ograniczają się do jednej warstwy korowej. Najgorzej, kiedy objawy bólowe zostaną zbagatelizowane i dochodzi do pełnego złamania. Taki pacjent wymaga potem diagnostyki w zakresie chorób metabolicznych kości – czy czegoś nie jest za dużo, czy za mało, musimy zawsze to wykluczyć. Jeśli jednak w tej kwestii jest wszystko OK, a dana osoba stale biega czy uprawia inne aktywności, to wiążemy złamanie właśnie z tym.
Wychodzi więc na to, że przesada – także w uprawianiu sportu – jest niezdrowa.
– Tak jest – wszystko róbmy z umiarem. Nasz organizm potrzebuje odpoczynku i regeneracji. Jest taka zasada, że jeśli ktoś wykonuje pracę umysłową, powinien wypoczywać aktywnie, a ten, kto pracuje fizycznie – leżąc do góry brzuchem. I niby racja, ale nagłe oderwanie się od biurka do codziennej, dużej aktywności jest absolutnie niezdrowe.
Wywiad opublikowano 21 lipca.
Rozmawiała Mira Suchodolska.
Przeczytaj także: „Najnowocześniejsze technologie w ortopedii”.
– Wakacje to czas, kiedy ludzie mają więcej wolnego czasu i częściej poświęcają go aktywności fizycznej, więc te wszystkie sporty – jazda na rowerze, hulajnodze, rolkach, gry zespołowe – kończą się różnego rodzaju urazami. Dziś na ostry dyżur trafiło sporo przypadków urazów typowych dla seniorów, ale było też jedno zerwanie mięśnia dwugłowego podczas zajęć MMA, urazy skręceniowe stawu skokowego związane z grą w siatkówkę na plaży czy w piłkę nożną na przyszkolnych boiskach. Wyjątkowo nie było jeszcze cięższych urazów, one zwykle zdarzają się w weekendy i dotyczą hulajnóg, kiedy wypadkowi ulegnie prowadzący ten pojazd, albo przechodzień, na którego najedzie. No i oczywiście – rowerów, zwłaszcza kiedy rowerzysta zostanie potrącony przez samochód.
To są głównie złamania?
– Spektrum urazów jest dość szerokie. Jeśli chodzi o hulajnogi, to głównie urazy dystalnych odcinków kończyn górnych – przeważnie nadgarstka, i dolnych, czyli podudzia i stawu skokowego. Niestety, zdarzają się też sytuacje, kiedy uraz obejmuje głowę, bo ludzie nie zabezpieczają się w należyty sposób, jeżdżą bez kasków, dlatego uszkodzeniom ulega ośrodkowy układ nerwowy, dochodzi też do urazów twarzoczaszki, dlatego moi koledzy z chirurgii szczękowej mają co robić. Ja jeżdżę codziennie rowerem do pracy, ale widząc to, co się dzieje na drodze i kogo przywożą z wypadków do naszego szpitala, zaopatrzyłem się w kask szczękowy – taki jak u motocyklistów crossowych. Rowerzyści mają często do czynienia z urazami nadgarstków i barków – to miejsca niczym niechronione. Rowerzysta, który ma buty wpięte w pedały, jeśli na czas nie wypnie nóg, upada na bok i bark jest mocno obciążony takim upadkiem.
Bywa, że dzieci często łamią się, skacząc na trampolinie – i to nie dlatego, że z niej spadają, tylko że niezgrabnie upadają na matę.
– Zgadza się, w Polsce jest to narastający problem, trampoliny stały się modne jakieś 2–3 lata temu, natomiast w USA trampolina jest jedną z najczęstszych przyczyn ciężkich urazów u dzieci, jedną z głównych przyczyn ich hospitalizacji. Nie da się ukryć, że skakanie na trampolinie jest najbardziej urazowonośną aktywnością, jaka dziś może się zdarzyć.
Trampolin w przydomowych ogródkach przybywa, a rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że nie jest to niewinne skakanie.
– Bardziej zwracają uwagę na fakt, że dziecko może wypaść na zewnątrz z tej trampoliny, używają różnego rodzaju zabezpieczeń, ale nikt nie patrzy na to, że właśnie taki niezgrabny sposób upadania i odbijania się może spowodować nawet złamanie kości udowej, urazy kręgosłupa, wcale nie jest to rzadka rzecz.
Czy można jakoś temu zapobiegać?
– Dobrze byłoby, żeby rodzic asekurował dziecko, pilnował, aby nie robiło jakichś ekstremalnych wyskoków. Warto też byłoby wspólnie pójść do parku trampolin i skorzystać z pomocy instruktora, przećwiczyć technikę odbijania i spadania. Błędem jest puszczanie dziecka na taką zabawę samopas, w dodatku bez żadnego przygotowania. Szczególnie teraz, kiedy dzieci wykazują umiarkowaną aktywność fizyczną, wolą spędzać czas na fotelu ze smartfonem w ręku, co powoduje, że nie mają naturalnej gibkości, więc nawet prosty wysiłek, czynność, mogą powodować u nich ciężki uraz.
W dodatku znaczna część najmłodszych – szacuje się, że co piąte dziecko – ma co najmniej nadwagę.
– Niestety, to jest plaga. I zazwyczaj jest to wina rodziców, którzy nie zachęcają dzieci do aktywności fizycznej. Co gorsza – potrafią zrobić awanturę nauczycielowi wychowania fizycznego, że za dużo wymaga, jeśli ten egzekwuje od ucznia wykonanie jakiegoś fikołka czy przeskoku przez kozła.
Domyślam się, że liczba pacjentów rośnie, gdyż uprawianie sportów wśród dorosłych Polaków stało się modne, więcej jest także miejsc, gdzie mogą to robić. A że wypadki chodzą po ludziach, nabawiają się urazów.
– Oj tak. A nawet jeśli nie, to po kilkunastu tygodniach uprawiania jakiejś aktywności i tak do ortopedy trafiają z powodu dolegliwości bólowych spowodowanych przeciążeniem. Są to głównie zmiany przeciążeniowe przyczepów mięśniowych, jak też zapalenia stawów związane z przeciążeniem etc. Liczba takich pacjentów w porównaniu z tym, co było przed dekadą, znacznie wzrosła – właśnie dlatego, że społeczeństwo stało się bardziej aktywne fizycznie. Osoba, która regularnie biega, na pewno trafi do mnie z bólem kolana, stopy albo kręgosłupa… Są biegacze, którzy pojawiają się u nas ze złamaniami zmęczeniowymi.
To ciekawe – co się najczęściej łamie?
– Piąta kość śródstopia, podudzie, dochodzi również do złamań w obrębie kości udowej, a nawet szyjki kości udowej – u młodych osób. Podczas odbywania się cyklicznego Maratonu Warszawskiego niejednokrotnie taki pacjent ze złamaniem szyjki kości udowej do nas trafiał.
Jaki jest mechanizm takiego złamania?
– Przeciążenie plus nieprawidłowe obciążanie kończyny. To się nie dzieje od razu. Wyobraźmy sobie metalową rurkę, wystarczy, że znajdzie się w niej jakiś słaby punkt, to – jeśli będzie poddawana przeciążeniom – właśnie w tym miejscu się złamie. Podobnie kość – na przestrzeni czasu dochodzi do rozrzedzenia się tkanki kostnej w tym słabszym miejscu, czemu sprzyjają przeciążenia oraz nieprawidłowe obciążanie kończyny. Zanim dojdzie do złamania, pojawiają się dolegliwości, które pacjent wiąże oczywiście z tym, że aktywnie uprawia sport, jednak dopiero dokładna diagnostyka obrazowa, najlepiej rezonans magnetyczny, byłaby w stanie pokazać, że coś złego się dzieje. Oczywiście czasami wyłapujemy takie stany, zanim dojdzie do pełnego złamania, a zmiany ograniczają się do jednej warstwy korowej. Najgorzej, kiedy objawy bólowe zostaną zbagatelizowane i dochodzi do pełnego złamania. Taki pacjent wymaga potem diagnostyki w zakresie chorób metabolicznych kości – czy czegoś nie jest za dużo, czy za mało, musimy zawsze to wykluczyć. Jeśli jednak w tej kwestii jest wszystko OK, a dana osoba stale biega czy uprawia inne aktywności, to wiążemy złamanie właśnie z tym.
Wychodzi więc na to, że przesada – także w uprawianiu sportu – jest niezdrowa.
– Tak jest – wszystko róbmy z umiarem. Nasz organizm potrzebuje odpoczynku i regeneracji. Jest taka zasada, że jeśli ktoś wykonuje pracę umysłową, powinien wypoczywać aktywnie, a ten, kto pracuje fizycznie – leżąc do góry brzuchem. I niby racja, ale nagłe oderwanie się od biurka do codziennej, dużej aktywności jest absolutnie niezdrowe.
Wywiad opublikowano 21 lipca.
Rozmawiała Mira Suchodolska.
Przeczytaj także: „Najnowocześniejsze technologie w ortopedii”.