Instytut Zdrowia i Demokracji
Panaceum na pandemię
Tagi: | Grzegorz Ziemniak |
– Rząd nie chce narażać się wyborcom – nie planuje dać możliwości weryfikacji szczepień przez pracodawców. Może per analogiam rządzący powinni odstąpić od poboru podatków, przyznawania mandatów, zdjąć wszystkie znaki ograniczenia prędkości, a rozdawać słodycze i alkohol – na pewno nie narażą się swojemu elektoratowi – twierdzi Grzegorz Ziemniak z IZiD.
Felieton Grzegorza Ziemniaka z Instytutu Zdrowia i Demokracji:
Często jako konsultant Instytutu Zdrowia i Demokracji zajmuję się warsztatowym przygotowywaniem obcokrajowców mających pełnić w Polsce rolę szefów firm – nie tylko farmaceutycznych i medycznych – do pełnienia ich misji w naszym kraju. Jednym z elementów wprowadzania w temat „Jak rozumieć Polskę?” jest pokazanie podstawowych zasad funkcjonowania naszego państwa w zakresie regulacji, przewidywalności i stabilności prawa, a także reguł rządzących procesami prawodawczymi, wynikającymi z politycznych działań rządu, opozycji, innych sił zaangażowanych w polską politykę. Niestety, od lat powtarzam, że nasza polityka rzadko kieruje się logiką przyjętą jako znany z innych, dojrzałych demokracji zbiór reguł i zasad, gdzie priorytetem – bez względu na wszystko – jest dobro społeczne, bezpieczeństwo obywateli oraz tworzenie struktur i instytucji państwowych, do których obywatel ma zaufanie. To właśnie zaufanie społeczne jest najważniejszym fundamentem państwa w sytuacjach kryzysowych, nawet gdy państwo podejmuje kontrowersyjne, trudne i niepopularne decyzje. Obywatele nie ufają państwu i jego strukturom, gdy na skutek działań lub zaniechań rządów tracą pieniądze, majątki, poczucie bezpieczeństwa i stabilności życiowej, zawodowej, ekonomicznej i społecznej.
A jak można mieć zaufanie do państwa i rządu, gdy jego konstytucyjny minister i zastępca odpowiedzialny za rekomendacje działań w pandemii wprost i jawnie mówili – bez mrugnięcia okiem – że „w obliczu zwiększającej się liczby zachorowań na COVID-19 i zgonów z tego powodu nie planuje się wprowadzania nowych obostrzeń, ponieważ takiemu rozwiązaniu przeciwni są wyborcy Prawa i Sprawiedliwości”? Słyszeliśmy też – gdy mówią bez najmniejszej żenady – że w tym celu został zlecony sondaż. Czytaj – rząd nie chce narażać się swoim wyborcom. Może per analogiam rządzący powinni odstąpić od poboru podatków, mandatów, zdjąć wszystkie znaki ograniczenia prędkości i zakazu parkowania, i zacząć rozdawać słodycze i alkohol – na pewno nie narażą się swojemu elektoratowi.
Zadziwia przy tym postawa członków Rady Medycznej przy premierze, której przedstawiciele pytani przez dziennikarzy narzekają, że wypracowują świetne rozwiązania i rekomendacje w walce z pandemią, ale… rząd ich nie chce słuchać. Drodzy państwo w radzie, jest na to prosty sposób znany w doradztwie – gdy radzący się nie słucha, może warto rozważyć trzaśnięcie drzwiami i podziękowanie za pełnienie roli listka figowego.
Nie dziwi więc potężny, choć ukrywany rozłam w partii rządzącej, wyrażający się obawą o brak wystarczającego poparcia dla ustawy dającej możliwość pracodawcom weryfikacji certyfikatu zaszczepienia pracownika i w przypadku jego braku – skierowania do innego działu lub do pracy zdalnej. I znów w miejscu, gdzie miał to być sztandarowy projekt w walce z COVID-19 ministerstwa odpowiedzialnego za ograniczanie skutków pandemii, następuje kapitulacja ministra i przekazanie spraw w ręce szeregowego posła. Czy tak zachowuje się odpowiedzialne za życie i zdrowie obywateli państwo?
Mamy więc na koniec rozpaczliwą próbę spotkania marszałek Sejmu z przedstawicielami klubów opozycji, by „wypracować wspólne stanowisko ponad podziałami”. Co się kryje za tym, że rząd zdecydował się na tak wizerunkowo nieefektowny manewr jak zwrócenie się z prośbą do opozycji?
Zwłaszcza że eksperci medyczni dawno już takie stanowisko sformułowali – obowiązek szczepień i ich weryfikacji przy korzystaniu z usług publicznych, gastronomii, instytucji kultury i sportu. Dla tych, którzy nie chcą albo nie mogą się zaszczepić – certyfikat ujemnego wyniku testu. Uważam, że należałoby dodać: „skoro państwo refunduje twoje szczepienie, a ty nie chcesz się zaszczepić, to trzy testy refunduje ci społeczeństwo, czyli my, potem płacisz sam”.
Ale do takich rozwiązań może przekonywać tylko państwo, do którego obywatele mają zaufanie. I tu koło się zamyka. Oby nie był to zaklęty krąg.
Przeczytaj także: „Obowiązkowe szczepienia? Nie, bo Polacy zrobią na złość”, „Wiceminister o rozmowach z politykami – są trzy koronawirusowe konkrety” i „Czego o COVID-19 nie dowiemy się od rządzących”.
Często jako konsultant Instytutu Zdrowia i Demokracji zajmuję się warsztatowym przygotowywaniem obcokrajowców mających pełnić w Polsce rolę szefów firm – nie tylko farmaceutycznych i medycznych – do pełnienia ich misji w naszym kraju. Jednym z elementów wprowadzania w temat „Jak rozumieć Polskę?” jest pokazanie podstawowych zasad funkcjonowania naszego państwa w zakresie regulacji, przewidywalności i stabilności prawa, a także reguł rządzących procesami prawodawczymi, wynikającymi z politycznych działań rządu, opozycji, innych sił zaangażowanych w polską politykę. Niestety, od lat powtarzam, że nasza polityka rzadko kieruje się logiką przyjętą jako znany z innych, dojrzałych demokracji zbiór reguł i zasad, gdzie priorytetem – bez względu na wszystko – jest dobro społeczne, bezpieczeństwo obywateli oraz tworzenie struktur i instytucji państwowych, do których obywatel ma zaufanie. To właśnie zaufanie społeczne jest najważniejszym fundamentem państwa w sytuacjach kryzysowych, nawet gdy państwo podejmuje kontrowersyjne, trudne i niepopularne decyzje. Obywatele nie ufają państwu i jego strukturom, gdy na skutek działań lub zaniechań rządów tracą pieniądze, majątki, poczucie bezpieczeństwa i stabilności życiowej, zawodowej, ekonomicznej i społecznej.
A jak można mieć zaufanie do państwa i rządu, gdy jego konstytucyjny minister i zastępca odpowiedzialny za rekomendacje działań w pandemii wprost i jawnie mówili – bez mrugnięcia okiem – że „w obliczu zwiększającej się liczby zachorowań na COVID-19 i zgonów z tego powodu nie planuje się wprowadzania nowych obostrzeń, ponieważ takiemu rozwiązaniu przeciwni są wyborcy Prawa i Sprawiedliwości”? Słyszeliśmy też – gdy mówią bez najmniejszej żenady – że w tym celu został zlecony sondaż. Czytaj – rząd nie chce narażać się swoim wyborcom. Może per analogiam rządzący powinni odstąpić od poboru podatków, mandatów, zdjąć wszystkie znaki ograniczenia prędkości i zakazu parkowania, i zacząć rozdawać słodycze i alkohol – na pewno nie narażą się swojemu elektoratowi.
Zadziwia przy tym postawa członków Rady Medycznej przy premierze, której przedstawiciele pytani przez dziennikarzy narzekają, że wypracowują świetne rozwiązania i rekomendacje w walce z pandemią, ale… rząd ich nie chce słuchać. Drodzy państwo w radzie, jest na to prosty sposób znany w doradztwie – gdy radzący się nie słucha, może warto rozważyć trzaśnięcie drzwiami i podziękowanie za pełnienie roli listka figowego.
Nie dziwi więc potężny, choć ukrywany rozłam w partii rządzącej, wyrażający się obawą o brak wystarczającego poparcia dla ustawy dającej możliwość pracodawcom weryfikacji certyfikatu zaszczepienia pracownika i w przypadku jego braku – skierowania do innego działu lub do pracy zdalnej. I znów w miejscu, gdzie miał to być sztandarowy projekt w walce z COVID-19 ministerstwa odpowiedzialnego za ograniczanie skutków pandemii, następuje kapitulacja ministra i przekazanie spraw w ręce szeregowego posła. Czy tak zachowuje się odpowiedzialne za życie i zdrowie obywateli państwo?
Mamy więc na koniec rozpaczliwą próbę spotkania marszałek Sejmu z przedstawicielami klubów opozycji, by „wypracować wspólne stanowisko ponad podziałami”. Co się kryje za tym, że rząd zdecydował się na tak wizerunkowo nieefektowny manewr jak zwrócenie się z prośbą do opozycji?
Zwłaszcza że eksperci medyczni dawno już takie stanowisko sformułowali – obowiązek szczepień i ich weryfikacji przy korzystaniu z usług publicznych, gastronomii, instytucji kultury i sportu. Dla tych, którzy nie chcą albo nie mogą się zaszczepić – certyfikat ujemnego wyniku testu. Uważam, że należałoby dodać: „skoro państwo refunduje twoje szczepienie, a ty nie chcesz się zaszczepić, to trzy testy refunduje ci społeczeństwo, czyli my, potem płacisz sam”.
Ale do takich rozwiązań może przekonywać tylko państwo, do którego obywatele mają zaufanie. I tu koło się zamyka. Oby nie był to zaklęty krąg.
Przeczytaj także: „Obowiązkowe szczepienia? Nie, bo Polacy zrobią na złość”, „Wiceminister o rozmowach z politykami – są trzy koronawirusowe konkrety” i „Czego o COVID-19 nie dowiemy się od rządzących”.