Płace minimalne: komu to w ogóle potrzebne i po co
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 18.07.2016
Źródło: BL
Ministerstwo Zdrowia w specjalnym komunikacie broni swego stanowiska w sprawie wysokości płac minimalnych w ochronie zdrowie. Zainteresowani określają natomiast wysokość proponowanych jako kpinę.
A sama propozycja wprowadzenia płac minimalnych ostatecznie zamiast uspokoić nastroje – dodatkowo je podgrzała. Na jesień zapowiedziano gromkie protesty pracowników ochrony zdrowia. W tej sytuacji powraca pytanie: czy płace minimalne w ogóle są potrzebne? A jeżeli już: to komu i po co. O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Postulat dopominania się o urzędowe uregulowanie płacy lekarskiej to był z naszej strony akt rozpaczy. Opowiadano nam i obiecywano, że w ostatecznym modelu, do jakiego dąży polska ochrona zdrowia to rynek ureguluje nasze wynagrodzenia. Początkowo przyjęliśmy to za dobrą monetę i przygotowaliśmy się na tą okoliczność, wierząc, że nasze płace będą rynkowe i dobre – jak w innych krajach. Tyle, że w polskiej ochronie zdrowia żaden rynek nie zadziałał. Wszystko było i pozostaje regulowane. A w szczególności – dopływ strumienia pieniędzy do ochrony zdrowia. Dzisiejsza władza sama to potwierdza: dopływ za mały w stosunku do potrzeb. Skoro regulowane jest praktycznie wszystko, trzeba uregulować także płace – i to na wystarczającym poziomie.
Jaki byłby satysfakcjonujący? Naszym postulatem jest trzykrotność średniego wynagrodzenia w RP. I owszem, możemy negocjować w tej sprawie, może to być nie co mniej. Ale nie tak skandalicznie mniej, jak zaproponowało ostatnio Ministerstwo Zdrowia.
Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- Płace minimalne to kolejna regulacja, która odbiera menedżerom odpowiedzialnym za funkcjonowanie ochrony zdrowia podstawowe instrumenty zarządcze. Mało tego: obawiam się, że negocjacje pomiędzy szefami resortu a związkowcami doprowadzą do tego, że na podmioty lecznicze, w tym szpitale, przerzucony zostanie obowiązek sfinansowania efektów porozumienia. Wiele szpitali po prostu nie będzie miało z czego zapłacić. Efektem będzie dalsze zadłużanie, groźba bankructwa.
Dodatkowym niekorzystnym efektem płac minimalnych w ochronie zdrowia będzie nieracjonalne wykorzystanie zasobów naszej ochrony i petryfikacja obecnego status quo. Złego – co wynika choćby z map potrzeb zdrowotnych. Otóż dziś jest tak, że szpitale, które rzeczywiście pilnie potrzebują fachowych kadr płacą zatrudnianym medykom daleko więcej, niż przedstawione przez resort taryfy. I dzięki temu, że oferują atrakcyjne wynagrodzenie udaje się załatać braki kadrowe w miejscach deficytu. Po wprowadzeniu płac minimalnych to może się zmienić.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Postulat dopominania się o urzędowe uregulowanie płacy lekarskiej to był z naszej strony akt rozpaczy. Opowiadano nam i obiecywano, że w ostatecznym modelu, do jakiego dąży polska ochrona zdrowia to rynek ureguluje nasze wynagrodzenia. Początkowo przyjęliśmy to za dobrą monetę i przygotowaliśmy się na tą okoliczność, wierząc, że nasze płace będą rynkowe i dobre – jak w innych krajach. Tyle, że w polskiej ochronie zdrowia żaden rynek nie zadziałał. Wszystko było i pozostaje regulowane. A w szczególności – dopływ strumienia pieniędzy do ochrony zdrowia. Dzisiejsza władza sama to potwierdza: dopływ za mały w stosunku do potrzeb. Skoro regulowane jest praktycznie wszystko, trzeba uregulować także płace – i to na wystarczającym poziomie.
Jaki byłby satysfakcjonujący? Naszym postulatem jest trzykrotność średniego wynagrodzenia w RP. I owszem, możemy negocjować w tej sprawie, może to być nie co mniej. Ale nie tak skandalicznie mniej, jak zaproponowało ostatnio Ministerstwo Zdrowia.
Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- Płace minimalne to kolejna regulacja, która odbiera menedżerom odpowiedzialnym za funkcjonowanie ochrony zdrowia podstawowe instrumenty zarządcze. Mało tego: obawiam się, że negocjacje pomiędzy szefami resortu a związkowcami doprowadzą do tego, że na podmioty lecznicze, w tym szpitale, przerzucony zostanie obowiązek sfinansowania efektów porozumienia. Wiele szpitali po prostu nie będzie miało z czego zapłacić. Efektem będzie dalsze zadłużanie, groźba bankructwa.
Dodatkowym niekorzystnym efektem płac minimalnych w ochronie zdrowia będzie nieracjonalne wykorzystanie zasobów naszej ochrony i petryfikacja obecnego status quo. Złego – co wynika choćby z map potrzeb zdrowotnych. Otóż dziś jest tak, że szpitale, które rzeczywiście pilnie potrzebują fachowych kadr płacą zatrudnianym medykom daleko więcej, niż przedstawione przez resort taryfy. I dzięki temu, że oferują atrakcyjne wynagrodzenie udaje się załatać braki kadrowe w miejscach deficytu. Po wprowadzeniu płac minimalnych to może się zmienić.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.