Raz, dwa, trzy – na SOR nie idziesz ty ►
O trudnej sytuacji na szpitalnych oddziałach ratunkowych mówi się od dawna – niechlubna SOR-owa wyliczanka to dziesiątki pacjentów czekających na pomoc po kilka godzin (bo zostali odesłani z przychodni), przemęczony personel, niedostateczne finansowanie i niespełnianie wymogów formalnych. Co należałoby zrobić, by było lepiej? Odesłać co trzeciego. Dokąd? Do podstawowej opieki zdrowotnej.
- 70 szpitalnych oddziałów ratunkowych może być zamkniętych z powodu niespełniania prawnych wymogów. Brakuje lekarzy, nie ma jak zorganizować nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Wiedzą o tym w Ministerstwie Zdrowia, bo po raz kolejny przesuwają termin dostosowania oddziałów
- Przez siedem dni w 49 SOR-ach przyjęto łącznie ponad 20 tys. pacjentów – niemal 6000 wizyt zostało uznanych przez kierowników oddziałów za niewymagające pomocy
- Jarosław J. Fedorowski twierdzi, że rozwiązaniem kłopotów na SOR-ach mogłoby być większe zaanagażowanie lekarzy rodzinnych, którzy mogliby pomagać całodobowo
Punktem wyjścia do rozważań o szpitalnych oddziałach ratunkowych, izbach przyjęć i podstawowej opiece zdrowotnej jest opublikowanie przez „Menedżera Zdrowia” listy SOR-ów, które mogłyby zostać zamknięte z powodu niespełniania prawnych wymogów. Chodzi o konsultowany projekt rozporządzenia ministra zdrowia zmieniającego rozporządzenie w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego, w którym wydłuża się o sześć miesięcy okres na przystosowanie SOR do wymagań rozporządzenia w zakresie organizacji miejsca udzielania świadczeń nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej oraz kwalifikacji ordynatora.
Kłopotem jest to, że brakuje lekarzy, nie ma jak zorganizować nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej – problem dostrzegają już nawet w Ministerstwie Zdrowia, bo po raz kolejny przesuwają termin dostosowania oddziałów do wymogów rozporządzenia – do 31 grudnia 2024 r.
Co na to ekspert?
Prof. Jarosław J. Fedorowski, przewodniczący Rady Programowej „Menedżera Zdrowia” i prezes Polskiej Federacji Szpitali popiera przesunięcie terminu na dostosowanie się do wymogów rozporządzenia.
– Aż 51 z 246 szpitalnych oddziałów ratunkowych ma poważny problem ze skompletowaniem odpowiedniej kadry – chodzi o lekarzy, którzy kierują oddziałami. Zgodnie z przygotowanym już w 2019 r. rozporządzeniem ordynator powinien legitymować się tytułem specjalisty medycyny ratunkowej albo być po drugim roku specjalizacji w tej dziedzinie – mówi prezes Fedorowski, podkreślając, że na liście są podmioty w dużych miastach, a to oznacza, że problemem nie jest to, że lekarze chcą pracować w większych ośrodkach.
– W związku z trudnymi do rozwiązania w najbliższym czasie problemami z zapewnieniem lekarzy przez większość szpitali uważamy, że okres dostosowawczy powinien być przedłużony przynajmniej do 30 czerwca 2025 r. – twierdzi ekspert.
Co zatem zrobić, aby na szpitalnych oddziałach ratunkowych było mniej problemów? Nie przyjmować części pacjentów.
30 proc. pacjentów do podstawowej opieki zdrowotnej
Jarosław J. Fedorowski przedstawia dane potwierdzające tę tezę.
– W 2019 r. Polska Federacja Szpitali wystąpiła do zrzeszonych szpitali z prośbą o raportowanie liczby pacjentów, którzy pojawiają się na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Z odpowiedzi 49 szpitali wynikało, że przez siedem dni placówki te przyjęły łącznie ponad 20 tys. pacjentów, a niemal 6000 wizyt zostało uznanych przez kierowników oddziałów za niewymagające zaopatrzenia na SOR-ze. Oznacza to, że 30 proc. wizyt pacjentów mogłoby się odbyć w podstawowej opiece zdrowotnej – wylicza.
– Udokumentowaliśmy słuszność powszechnej opinii, że pacjentów na polskich SOR-ach jest stale więcej i często są to nieuzasadnione zgłoszenia. Z faktem tym wiąże się oczywiście wydłużający się czas oczekiwania na udzielenie pomocy – podkreśla ekspert, sugerując rozwiązanie dotyczące zaangażowania lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.
– System, w którym lekarze rodzinni podejmują się całodobowej opieki doraźnej, wydaje się modelowy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby płatnik wynagrodził te działania, stosując na przykład dodatkową stawkę kapitacyjną dla praktyk zapewniających całodobową pomoc doraźną – mówi w „Menedżerze Zdrowia” prezes Fedorowski.
Wypowiedź eksperta do obejrzenia poniżej.