Archiwum

Rehabilitacja – holistyczna, indywidualna i gotowa na zaskakujące wyzwania

Udostępnij:
Mariusz Grochowski, dyrektor SPZOZ Szpitala Specjalistycznego MSWiA im. św. Jana Pawła II w Głuchołazach, „Lider Roku 2021 w Ochronie Zdrowia w kategorii Innowacyjny Szpital”, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” mówi o trudnym sukcesie w dobie pandemii.
Kilka słów dyrektora o sobie...
– Od 15 lat zarządzam szpitalami, od 8 jestem dyrektorem placówki w Głuchołazach, a głośno stało się o naszym szpitalu w czasie pandemii. Szpital ma 276 łóżek, zatrudnionych jest stosunkowo niewielu lekarzy, bo tylko 15, zgodnie z profilem placówki – pozostali pracownicy to pielęgniarki, fizjoterapeuci, rehabilitanci, na których spoczywa cały proces rehabilitacji. Mam kapitalny zespół. Dysponujemy trzema oddziałami: pulmonologicznym, rehabilitacji pulmonologicznej i rehabilitacji kardiologicznej. Staramy się być nadal szpitalem uporządkowanym mimo koniecznej reorganizacji związanej z COVID-19. Tyle w skrócie.

Jak zmieniał się szpital pod presją pandemii?
– Można powiedzieć, że szpital jest położony na końcu świata, bo w Górach Opawskich. Początkowo, przed wieloma laty, został przeznaczony głównie dla chorych na gruźlicę. Gdy zaczęła się pandemia, kończyliśmy remont oddziału pulmonologicznego. Spodziewaliśmy się pacjentów z gruźlicą, bo w Polsce było coraz więcej zachorowań. Tymczasem nadeszła pandemia i trzeba było przeorganizować placówkę, a piętro odizolowane dla prątkujących chorych świetnie się przydało dla osób z COVID-19. W pierwszej kolejności ewakuowano do nas pensjonariuszy domów opieki społecznej. Pamiętajmy, że wtedy nie wiedziano jeszcze, jak się leczy COVID-19, szczepionki były marzeniem, więc panowały wielki strach, niepewność i lęk – także wśród personelu medycznego. Tym bardziej pozytywnie byłem zaskoczony, gdy na wieść, że trafią do nas pierwsi pacjenci, stawił się cały personel, nie tylko ci, którzy mieli dyżur. Była Wielka Sobota, a oni przepracowali całą noc. Musieliśmy błyskawicznie przebudować szpital, wyznaczyć śluzy i brudne ścieżki, w innym miejscu stworzyć izbę przyjęć, żeby móc spokojnie zajmować się pacjentami. Ale w pandemii nic nie jest na stałe. Kiedy jechałem, by zaprezentować dokonania placówki w trakcie obrad jury preselekcyjnego konkursu Sukces Roku, otrzymałem telefon, że musimy znowu przeorganizować szpital, by zapewnić opiekę 17 pacjentom z gruźlicą zakażonym SARS-CoV-2. Dodatkowo takiej samej pomocy potrzebowało 20 osób z COVID-19 ze schorzeniami płucnymi. Oznacza to konieczność specjalnej rehabilitacji. A to z kolei wymusza dbałość, by czyste ciągi nie krzyżowały się z brudnymi. Program rehabilitacji dopasowywano do potrzeb pacjentów.

Jakie były te potrzeby?
– Pojawiły się problemy pulmonologiczne, ale inne, niż się spodziewaliśmy – nie obturacyjne, tylko restrykcyjne, a także stany zapalne. Poza tym byliśmy nastawieni na wspomaganie pulmonologiczne, tymczasem poza koniecznością takiej rehabilitacji diagnozowano powikłania kardiologiczne, neurologiczne, a 90 proc. pacjentów miało rozpoznaną depresję. Należało więc wykonywać nie tylko spirometrię, lecz także np. badanie serca. Niekiedy pacjenci mieli skąpe objawy, jeśli chodzi o COVID-19, ale zdarzało się, że inne obszary ich zdrowia były dramatycznie naruszone, np. nawet ludzie wykształceni nie potrafili złożyć zdania, wysłowić się. Krzyżówki, które miały pomagać im w rehabilitacji neurologicznej, musieliśmy zastępować najprostszymi malowankami. Wszystko to oznaczało konieczność rozszerzenia diagnostyki i stworzenia rekomendacji dotyczących rehabilitacji – pulmonologicznej, kardiologicznej, neurologicznej, ogólnoustrojowej, wreszcie psychiatrycznej. Ogólnie jednak każdy pacjent powinien otrzymać holistyczną rehabilitację z naciskiem na najpotrzebniejsze ćwiczenia, tak aby opuścił szpital w jak najlepszym stanie. Poza tym potrzebne są najróżniejsze działania, np. oklepywanie, masaże, bo przecież w płucach chorych zalega wydzielina. Jeśli nie wyleczy się stanów zapalnych, nie wydobędzie tej wydzieliny, nie uruchomi niesprawnych części płuc, w których nie dochodzi do dyfuzji tlenu, wtedy pojawi się zwłóknienie i ci pacjenci zostaną kalekami. Każdy chory jest inny, ma różne powikłania, np. u pacjentów pulmonologicznych dążymy do tego, by nie doszło do wspomnianych zwłóknień w płucach i inwalidztwa. Obserwujemy, że bardzo często skala powikłań nie zależy od tego, jak ciężko pacjent przechodził samą chorobę. Tak więc część pacjentów wymaga leczenia, np. przyjeżdżają do nas po przebyciu COVID-19, ale – jak się okazuje – ze stanami zapalnymi płuc.

Dosłownie uczyliśmy się na żywym organizmie. Dzisiaj potrzeby rehabilitacji są jeszcze większe, bo nadeszły kolejne fale i – jak wiemy – pojawiły się nowe powikłania. Wyliczono, że jest ich ponad 200, a więc nie ma organu, który nie byłby zaatakowany przez wirusa. Do takiego wyzwania musi się dostosować rehabilitacja oferowana przez nasz szpital. Kontrakt na program pilotażowy dotyczący rehabilitacji pocovidowej mamy do końca sierpnia 2022 r. Będziemy się starali go przedłużyć.

Jesteście samotną wyspą czy wasz innowacyjny program rehabilitacji jest stosowany powszechnie?
– Współpracujemy z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji – na podstawie naszych rekomendacji stworzono wytyczne dotyczące rehabilitacji, ale nie do końca jesteśmy z nich zadowoleni. Postulowaliśmy ich szerszy zakres. Rekomendowaliśmy bardzo szeroką diagnostykę pacjenta w przystosowanych do tego ośrodkach, a potem w miarę szeroką rehabilitację. Później, jeśli np. przeważają schorzenia neurologiczne, wskazany zostanie konkretny, wyspecjalizowany ośrodek. Znamy np. takie placówki, które prowadzą świetną rehabilitację psychiatryczną i na pewno poradzą sobie z ogólnoustrojową, ale wszędzie uda się ją prowadzić. Należałoby się specjalizować w czterech dziedzinach: pulmonologiczno-kardiologicznej, neurologicznej, psychologiczno-psychiatrycznej i ogólnoustrojowej. W razie takiej konieczności pacjent w trakcie rehabilitacji powinien być pod nadzorem lekarza. Jeżeli potrzebna jest inna rehabilitacja, to też powinna być zapewniona. Rehabilitacja po COVID-19 wymaga dużej elastyczności organizacyjnej. Obecnie konsultant krajowy w dziedzinie fizjoterapii, prof. Jan Szczegielniak, pracuje nad rozszerzeniem rekomendacji. Został powołany na doradcę ministra zdrowia ds. rehabilitacji pocovidowej i ma zarekomendować standardy dla całego systemu.

Szpital w Głuchołazach jest pierwszym ośrodkiem na świecie prowadzącym na tak szeroką skalę wszechstronną rehabilitację po COVID-19.
– Jako jedni z pierwszych stosujemy wirtualną rzeczywistość, która służy szczególnie pacjentom odizolowanym, cierpiącym na depresję. Chory zakłada gogle, a urządzenie oszukuje jego zmysły, przenosi go np. na plażę w Australii. Czasami trzeba zmienić parametry życiowe pacjenta, który nie może ćwiczyć tak jak osoby sprawne. Terapią szokową jest rollercoaster, który niesamowicie podnosi ciśnienie. Oferujemy też wibroterapię, w której specjalna platforma drży i trzeba na niej utrzymać równowagę. Zastosowaliśmy interaktywne gry dla dzieci i młodzieży, a efekt bywa o wiele lepszy niż w czasie ćwiczeń w sali gimnastycznej. Wykorzystujemy wszystkie dostępne i skuteczne metody rehabilitacji. Testujemy wiele urządzeń, bo kiedy okazało się, że chcemy prowadzić rehabilitację na tak szeroką skalę, zaczęli się do nas zwracać producenci. W tej sytuacji powołałem Radę Naukową, która działa przy naszym centrum rehabilitacji pocovidowej i to ona opiniuje efektywność sprzętu.

Jak zaplanowany jest typowy dzień takiej rehabilitacji?
– Pacjenci mają różne moduły i różne modele rehabilitacji, ale jest ich sześć dziennie, np. aerobowe, żeby zwiększyć wysiłek fizyczny, relaksacje z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości albo w grupie z psychologiem. Blisko jest park zdrojowy, więc tam też pacjenci spacerują, a znajdujemy się 350 m n.p.m. i powietrze jest czyste. Pacjent ma wypełniony każdy dzień, co dobrze wpływa na psychikę. Nawet jeżeli jest święto, fizjoterapeuci wychodzą z pacjentami na dłuższy, solidny spacer. To też pomaga w odzyskaniu sił psychicznych i fizycznych. Mamy pacjentów z całej Polski. Kolejka jest wypełniona do końca programu rehabilitacji, a żeby się w niej znaleźć, trzeba mieć skierowanie na rehabilitację po przebytym COVID-19. Poza główną listą jest rezerwowa, więc nie ma wolnych miejsc. Bardzo często pacjenci dopiero po przyjeździe do nas dowiadują się, w jak złej są kondycji – wykazują to np. testy wysiłkowe. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że rehabilitacja odbywa się w warunkach szpitalnych, że to nie jest sanatorium, w którym jest wiele czasu wolnego. Oferujemy najlepsze, najnowocześniejsze metody rehabilitacji, a pacjent powinien z nich skorzystać. Poza tym mamy rygorystyczne zasady sanitarne – gdy wzrasta liczba zakażeń, zamykamy szpital i dozwolone są tylko spacery z fizjoterapeutami. Część osób tego nie akceptuje. Różne są oczekiwania, zgłosił się do nas np. pacjent, który stwierdził, że może przebiec dopiero 30 km, a niedługo będzie miał rywalizację na 40 km…

Jaka będzie pocovidowa przyszłość szpitala?
– Z pandemii wyjdziemy wzmocnieni. Mamy duże możliwości rozwoju, poza tym okazało się, że na polskiej mapie zdrowotnej są białe plamy. Będziemy na szczeblach decydenckich rozmawiać o ich wypełnieniu. Na przykład pacjent chory na gruźlicę wychodzi po 4 miesiącach ze szpitala i niczego mu się nie proponuje, tymczasem on potrzebuje intensywnej rehabilitacji przez kilka miesięcy, żeby wrócić do normalnego życia. Nowości covidowe zostaną, należy je wykorzystywać w terapii innych bardzo groźnych i częstych schorzeń. Przykładem może być przewlekła obturacyjna choroba płuc – czwarta przyczyna śmierci na świecie. Szacuje się, że w Polsce choruje na nią 2 mln osób, a zdiagnozowanych jest tylko 400 tys. U nas POChP prawie nie istnieje w statystykach i w programach rehabilitacji. Tymczasem pacjent po zaostrzeniu POChP powinien być prowadzony w taki sposób, aby okres od jednego zaostrzenia do drugiego został wydłużony i aby było ono łagodniejsze. Do tego będzie wykorzystywane nasze doświadczenie.

SPZOZ Szpital Specjalistyczny MSWiA w Głuchołazach jako pierwszy w Europie stworzył centrum rehabilitacji dla pacjentów po przebyciu COVID-19 oraz opracował program pilotażowy rehabilitacji leczniczej po zakażeniu wirusem SARS-CoV-2 z holistycznym podejściem do pacjenta. Jest to program ukierunkowany na remisję choroby, poprawę wydolności wysiłkowej i krążeniowej, sprawności oddechowej, siły mięśniowej i ogólnej sprawności fizycznej oraz wsparcie zdrowia psychicznego.


Przeczytaj także: „Dziecięce szpitale przyszłości” i „Kłopoty przekuwać w sukces”.

Więcej o konkursie na stronie internetowej: www.termedia.pl/Konferencja-Sukces-Roku-2021.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.