Reklama przychodni: NIL proponuje krok wstecz

Udostępnij:
Dziś prywatne lecznice mają znacznie większe możliwości reklamowania swoich usług niż gabinety prywatne. Te pierwsze podlegają zapisanemu w odpowiednich ustawach prawu, i nie muszą liczyć się z narzucanymi przez Izby Lekarskie regulacjami wewnętrznymi. Lekarze prowadzący prywatne praktyki nie mają takiej możliwości. Muszą respektować obostrzenia Izb Lekarskich, i być „świętsi od papieża”.
Zamiast te bariery zlikwidować, samorząd lekarski chce ograniczenia reklamy placówek medycznych. Aby to osiągnąć, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dr Maciej Hamankiewicz zaapelował do wojewodów, by ci nałożyli ograniczenia prawne na NZOZ-y.

Dlaczego? Otóż, jak twierdzą przedstawiciele samorządu lekarskiego, nachalne mechanizmy rynkowe, które wkraczają do sektora medycznego, kłócą się z etyką zawodu lekarza. Oponenci jednak są zgoła innego zdania. Twierdzą oni, że poczynania NIL zmierzające do ujednolicenia przepisów, i równanie w dół, służą jedynie interesom indywidualnych praktyk lekarskich. I jedni i drudzy są zgodni, co do jednego: nie może być tak, że w jednym państwie, dwa rodzaje podmiotów świadczących ten sam zakres usług, ma inne prawa. Jedne – małe prywatne gabinety, nie mogą reklamować swojej działalności, inne – wielkie, silne korporacje – mają tylko jedno ograniczenie, pieniądze.

W zgodzie z prawem
Dr Maciej Hamankiewicz, przypomina, że zakaz reklamowania działalności medycznej nie jest niczym nowym. Stoi za nim uregulowanie prawne. – W ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty, z 5 grudnia 1996 r. (Dz. U.
08.136.857), jasno jest napisane jakie informacje na temat swojej praktyki lekarz może przekazywać. To ona stanowi wykładnik prawa – tłumaczy M. Hamankiewicz. Dodatkowe wskazówki zawiera Kodeks Etyki Lekarza i uchwała NIL z dnia 25.04.1998 r. Wprowadziła ona zakaz dla lekarzy, właścicieli prywatnych gabinetów medycznych, reklamowania swoich usług na wielkim formacie, typu bilboardy. Każdy lekarz świadczący prywatną pomoc medyczną może także zamieszczać płatne ogłoszenia w gazetach, Internecie, książce telefonicznej czy informatorach. - Kodeks Etyki Lekarskiej, wskazuje wyraźnie, że lekarz powinien budować swój wizerunek w oparciu tylko i wyłącznie o rezultaty swoich działań. Ratowanie zdrowia i życia ludzkiego to nie jest usługa, która powinna pojawiać się na wielkoformatowych powierzchniach – argumentuje Andrzej Cisło, członek NRL. Jego zdaniem, kłóci się to z misją wykonywania zawodu lekarza.
Ograniczeniom tym podporządkowują się bez sprzeciwu małe gabinety lekarskie. Nie mają zresztą większego wyboru. Z racji prawa podlegają kontroli izb, które mogą dosyć skutecznie je dyscyplinować. Zupełnie inaczej jest z dużymi NZOZ- ami, które wymykają się jurysdykcji izb lekarskich. Dzięki temu, to one właśnie mogą bez ograniczeń reklamować swoją działalność, wypierając z rynku mniejszych konkurentów.

NIL kontra lekarze
Zdaniem NIL, jedynym sposobem, który umożliwiłby skrócenie tego procederu jest sprowokowanie wojewodów do przestrzegania zapisów ustawowych. Tylko oni dysponują rejestrem dużych, prywatnych lecznic, dzięki czemu mają w ręku narzędzie dyscyplinujące NZOZ- y. Mogą np. za nieprzestrzeganie prawa wykreślić krnąbrną placówkę z rejestru. Trzeba tylko wojewodom dyskretnie przypomnieć ich prawa i obowiązki.
Nie wszyscy jednak są takiego samego zdania. Czy nie lepszym, idącym z duchem czasu rozwiązaniem, byłoby po prostu zniesienie obostrzeń, które wprowadzili samorządowcy i umożliwienie indywidualnym praktykom lekarskim swobody działania na polu promocji - sugerują biznesmeni zrzeszeni w organizacji Pracodawcy RP? Ich zdaniem zasady narzucone przez NIL rozmijają się z dynamicznym rozwojem rynku prywatnej opieki medycznej, który nastąpił w ostatnich 12-tu latach. - Obostrzenia wprowadzone przez NIL ograniczają działalność informacyjną prywatnych lecznic, przez co utrudniają pacjentom dostęp do pełnej informacji o usługach medycznych godząc w ich prawa. Stąd rozszerzenie zasad obowiązujących indywidualne praktyki lekarskie na NZOZ-y byłoby błędem – uważają Pracodawcy RP.
Za liberalizacją prawa są także przedstawiciele prywatnych centrów medycznych. Zdaniem Bartosza Maciejewski, rzecznika Medicoveru, zakłady opieki zdrowotnej powinny bardziej otwarcie niż teraz informować klientów o ofercie. Gra przecież toczy się o ogromne pieniądze. Rocznie Polacy na prywatną służbę zdrowia wydają około 20 mld zł. Andrzej Mądrala, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych mówi wręcz, że reklama jest potrzebna, i to nie tylko placówce medycznej ale przede wszystkim pacjentowi. – Reklama rodzi konkurencję a pacjentowi umożliwia wybór, z czyich usług chce skorzystać – dodaje. Za uregulowaniem kwestii reklamowania się przez świadczeniodawców z zakresu służby zdrowia jest też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Więcej w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.