Stara recepta na zdrowie

Udostępnij:
O ile w 2011 r. zawrotną karierę robiło słowo „przekształcenia”, o tyle rok 2012 będzie należał do „prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych”. Minister Arłukowicz przedstawił pomysły na reformę systemu lecznictwa. Tyle że nie własny, lecz swojej poprzedniczki. Tym gorzej dla nowego ministra. Jeżeli kolejne ustawy z pakietu zdrowotnego bis wywołają równie duże zamieszanie jak ustawa refundacyjna, porażka zostanie przypisana jemu.
Rząd nie rezygnuje z ofensywy legislacyjnej. Na pierwszy ogień zapewne pójdą projekty ustaw zdrowotnych. Te bowiem leżą w szufladach biurek w gmachu przy ul. Miodowej w Warszawie. Potwierdzają to zresztą zapowiedzi samego Bartosza Arłukowicza, ministra zdrowia, który podczas jednego z pierwszych posiedzeń sejmowej Komisji Zdrowia przedstawił swoje najbliższe plany. Zaskoczenia nie ma. Będzie realizował to, co w spadku zostawiła mu Ewa Kopacz, obecny marszałek Sejmu.

Ofensywę legislacyjną rządu w zakresie zmian w ochronie zdrowia resort rozpocznie od projektu w sprawie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Czyli od pomysłu, nad którym urzędnicy i eksperci pracują w zasadzie od grudnia 2007 r., tzn. od przejęcia władzy przez poprzedni rząd Donalda Tuska. O ile wcześniejsze próby przeforsowania różnych wersji projektu okazały się nieudane, o tyle szanse na przyjęcie przez rząd i przekazanie do Sejmu ma projekt ustawy z 8 sierpnia 2011 r. (wersja już po konsultacjach). Jego idea jest prosta - każdy może wykupić prywatną polisę zdrowotną. Resort nie chce narzucać, co w zamian jej posiadacz zyska. O tym zdecyduje konkurencja i oferta firm ubezpieczeniowych. To oznacza, że będzie możliwe i skrócenie czasu oczekiwania w szpitalnej kolejce, i podwyższenie standardu leczenia czy zapewnienie sobie dodatkowej opieki pielęgnacyjnej czy lekarskiej. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach. Projekt nie doprecyzowuje definicji dodatkowego świadczenia zdrowotnego, daje NFZ zbyt dużo funkcji kontrolnych nad tym, ile dana placówka wykonuje badań czy zabiegów na rzecz doubezpieczonych pacjentów i tych tylko leczących się za pieniądze z NFZ. I rzecz najważniejsza - czy za wykupienie prywatnej polisy będzie można skorzystać z ulgi podatkowej. Na razie nie ma na to zgody ministra finansów. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że jej wprowadzenie jest możliwe, ale dopiero gdy Polska wyjdzie z procedury tzw. nadmiernego deficytu. A to najwcześniej jest możliwe w 2013-2014 r. To zaś może oznaczać, ze zainteresowanie dodatkowym ubezpieczeniem będzie małe oraz że im mniej dodatkowych ubezpieczeń, tym wyższa składka.

O ile ewentualne wpływy z dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych są wciąż niewiadomą (rząd szacuje, że docelowo nawet 7-10 proc. pacjentów może mieć dodatkowe ubezpieczenie, co dałoby systemowi 3,5 4 mld zł ekstra), o tyle szpitale już może w 2013 r. przekonają się, czy opłacało się inwestowanie w jakość usług, certyfikaty i akredytacje. Zgodnie z projektem ustawy w sprawie jakości w ochronie zdrowia, świadczeniodawcy raz do roku będą przesyłać informacje o stopniu zgodności procesów leczenia ze standardami. Informacje te zostaną zweryfikowane w trakcie oceny zewnętrznej prowadzonej przez Agencję ds. Jakości w Ochronie Zdrowia. Zbadanych będzie co najmniej 20 proc. podmiotów. Uzyskane efekty będą decydować o wysokości kontraktu z NFZ. Te najlepsze dostaną umowę nawet o 3 proc. wyższą.

Pełny tekst Katarzyny Woźniak w najnowszym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.