Tylko cud może nas uchronić przed załamaniem pracy szpitali
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 06.01.2018
Źródło: BL
Tagi: | Marek Suski, Rafał Janiszewski, opt-out, sieć, sieć szpitali |
Co by się musiało stać, by rząd szybciej znalazł pieniądze na podwyższenie nakładów na zdrowie do 6 proc. PKB? – Tylko cud – odpowiadał Marek Suski (na zdj.), minister, szef gabinetu politycznego premiera. Jeśli jest jak mówi minister to tylko cud uchronić może nas przed następstwami protestu opt-out.
Jakie będą?
Przypomnijmy, rząd szacuje, że klauzulę opt-out wypowiedziało 3,5 tysiąca lekarzy, rezydenci obliczają, że 5 tysięcy. Nie wnikając w szczegóły metodologii obliczeń można, za Krzysztofem Bukielem powtórzyć, przy już i tak napiętych grafikach niewiele potrzeba by bańka pękła.
Zwłaszcza, że do protestu rezydentów dołączyli specjaliści. Na przykład – anestezjolodzy. Zwłaszcza, że rząd nie wypłacił wszystkim ratownikom obiecanych podwyżek – a więc ta grupa zawodowa myśli o wznowieniu protestu.
Protest nie dotknie wszystkich szpitalach naraz i w równym stopniu.Możliwe też, że wiele z nich na poczatekj ominie w zupełności. Nie na długo. – Przewiduję, że w każdym szpitalu skutki objawić się mogą inaczej, w zależności ilu lekarzy, i jakiej specjalności wypowie klauzulę – mówi Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego. - Szpitale ratując grafiki dyżurów mogą uciec się do przekładania planowych zabiegów, zamykania „wieczorynki”. Przekładane zabiegi oznacza zwiększenie kolejek. To wszystko przełoży się na pracę nawet tych jednostek, których protest lekarzy bezpośrednio nie dotknął, bo w końcu nasza ochrona zdrowia to system naczyń połączonych – dodaje.
Pacjentom radzić można uważne śledzenie zmian, a resortowi próbę stworzenia jakiegoś ośrodka śledzącego na bieżąco zagrożenia i znajdującego ad hoc środki zaradcze.
Protest będzie miał też skutki długofalowe.
- Lekarze, którzy ograniczać będą swój udział w pracy szpitala, a gdy będą chcieli podjąć dodatkowe zajęcia - szukać ich będą poza nim – mówi Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej. - Skutki opt – out odczują przede wszystkim szpitale publiczne. A to na nich właśnie resort zawiesił cały ciężar reformy sieciowej, to one wziąć miały na siebie nie tylko dotychczasowe obowiązki, ale i np. przejąć część AOS. Rychło okaże się, że szpitale nie są w stanie spełnić pokładanych w nich oczekiwań. Np. z braku kadr nie będą w stanie obsłużyć wieczorynek, nie mówiąc już o koordynowaniu opieki, czy przejęciu AOS – dodaje.
Jego zdaniem tę niewydolność zauważyć będzie musiał płatnik i tam kontraktować świadczenia, gdzie są moce przerobowe. Czyli? Nie w szpitalu. Odwróci to całą reformę „sieciową”.
Przeczytaj też:
Pierwsze kary za brak „wieczorynki” w szpitalu,
Kara za dostosowanie szpitala do pracy w warunkach akcji opt-out.
Przypomnijmy, rząd szacuje, że klauzulę opt-out wypowiedziało 3,5 tysiąca lekarzy, rezydenci obliczają, że 5 tysięcy. Nie wnikając w szczegóły metodologii obliczeń można, za Krzysztofem Bukielem powtórzyć, przy już i tak napiętych grafikach niewiele potrzeba by bańka pękła.
Zwłaszcza, że do protestu rezydentów dołączyli specjaliści. Na przykład – anestezjolodzy. Zwłaszcza, że rząd nie wypłacił wszystkim ratownikom obiecanych podwyżek – a więc ta grupa zawodowa myśli o wznowieniu protestu.
Protest nie dotknie wszystkich szpitalach naraz i w równym stopniu.Możliwe też, że wiele z nich na poczatekj ominie w zupełności. Nie na długo. – Przewiduję, że w każdym szpitalu skutki objawić się mogą inaczej, w zależności ilu lekarzy, i jakiej specjalności wypowie klauzulę – mówi Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego. - Szpitale ratując grafiki dyżurów mogą uciec się do przekładania planowych zabiegów, zamykania „wieczorynki”. Przekładane zabiegi oznacza zwiększenie kolejek. To wszystko przełoży się na pracę nawet tych jednostek, których protest lekarzy bezpośrednio nie dotknął, bo w końcu nasza ochrona zdrowia to system naczyń połączonych – dodaje.
Pacjentom radzić można uważne śledzenie zmian, a resortowi próbę stworzenia jakiegoś ośrodka śledzącego na bieżąco zagrożenia i znajdującego ad hoc środki zaradcze.
Protest będzie miał też skutki długofalowe.
- Lekarze, którzy ograniczać będą swój udział w pracy szpitala, a gdy będą chcieli podjąć dodatkowe zajęcia - szukać ich będą poza nim – mówi Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej. - Skutki opt – out odczują przede wszystkim szpitale publiczne. A to na nich właśnie resort zawiesił cały ciężar reformy sieciowej, to one wziąć miały na siebie nie tylko dotychczasowe obowiązki, ale i np. przejąć część AOS. Rychło okaże się, że szpitale nie są w stanie spełnić pokładanych w nich oczekiwań. Np. z braku kadr nie będą w stanie obsłużyć wieczorynek, nie mówiąc już o koordynowaniu opieki, czy przejęciu AOS – dodaje.
Jego zdaniem tę niewydolność zauważyć będzie musiał płatnik i tam kontraktować świadczenia, gdzie są moce przerobowe. Czyli? Nie w szpitalu. Odwróci to całą reformę „sieciową”.
Przeczytaj też:
Pierwsze kary za brak „wieczorynki” w szpitalu,
Kara za dostosowanie szpitala do pracy w warunkach akcji opt-out.