Viagrę już wynaleziono. Teraz walka toczy się o znalezienie lekarstwa na… łysinę

Udostępnij:
Na znalezienie leku przeciwko łysieniu co roku wydaje się więcej niż na walkę z malarią. Mimo to nadal zatwierdzone są tylko dwa, znane od lat środki, które hamują utratę włosów.
- Zespoły badawcze na całym świecie intensywnie pracują nad skutecznym sposobem stymulowania mieszków włosowych na głowach mężczyzn. Na znalezienie efektywnego leku przeciwko łysieniu wydaje się miliardy dolarów rocznie, kilka razy więcej niż na walkę z malarią – pisze „Rzeczpospolita”.

Z moralnego punktu widzenia to trudne do przyjęcia. Nie zmienia to faktu, że dla rzeszy mężczyzn, którym póki co malaria nie zagraża, to właśnie utrata włosów jest najbardziej palącym problemem, który pragną rozwiązać.

W jednej z ankiet przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii zapytano mężczyzn o ich największe lęki. Wyniki były zaskakujące. Okazało się, że Brytyjczycy obawiają się m.in. choroby, śmierci, ataku terrorystycznego, a na 7 miejscu… utraty włosów (wskazało na to 17 proc. mężczyzn). Co ciekawe, niektórzy panowie woleliby stracić pracę (16 proc.) czy mieć przyprawione rogi (11 proc.) niż wyłysieć.

Choć reklamowanych jest mnóstwo preparatów przeciwko łysieniu, to jedynymi dwoma lekami zatwierdzonymi przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) w leczeniu utraty włosów są: minoksydyl (Rogaine) i finasteryd (Propecia). Tak samo jest w Polsce.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.