iStock

W poszukiwaniu wiarygodnych rankingów

Udostępnij:
Czy rankingi szpitali mają tylko wymiar wizerunkowy, a kontekst samooceny działa demoralizująco, nakłaniając do „inżynierii sprawozdaniowej”? Jak sprawić, aby miały wymiar praktyczny dla pacjenta czy młodego lekarza wybierającego ośrodek do dalszego rozwoju zawodowego? Nad tym w „Menedżerze Zdrowia” zastanawiają się Tomasz Stefaniak i Jakub Kraszewski.
Artykuł dyrektora ds. lecznictwa i lekarza naczelnego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku Tomasza Stefaniaka i dyrektora naczelnego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku Jakuba Kraszewskiego:
W opublikowanym 5 marca 2020 r. światowym rankingu 200 najlepszych szpitali „World’s best hospitals 2021” magazynu „Newsweek” po raz pierwszy znalazły się polskie szpitale. To duże osiągnięcie. Można uznać, że jeśli chodzi o opiekę zdrowotną, zostaliśmy włączeni do cywilizowanego świata. Na 195. miejscu znalazło się Uniwersyteckie Centrum Kliniczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wyprzedzając m.in. szpitale w Jokohamie, Gandawie czy New Haven. To ogromny sukces. Byłby jeszcze słodszy, gdyby nasze lokalne zestawienia, wśród których największym szacunkiem cieszy się ranking „Bezpieczny szpital” „Rzeczpospolitej”, były zbieżne z tymi światowymi.

– Niestety, w rankingu „Rzeczpospolitej” szpital UCK WUM nie znalazł się w ogóle. Spośród najlepszych 48 polskich szpitali według „Newsweeka” tylko 28 ma akredytację Centrum Monitorowania Jakości (CMJ), spośród najlepszych 20 zaledwie 10, a w pierwszej piątce jeden (tab. 1).



Z drugiej strony wśród 20 najlepszych szpitali w Polsce według rankingu „Rzeczpospolitej” znajdują się tylko 2 szpitale z rankingu „Newsweeka” (tab. 2).



Czy winna jest metodologia? Metodyka samooceny szpitali opracowana przez CMJ obejmuje szeroką listę parametrów, które składają się na ocenę ogólną, oraz trzy podskale: Zarządzanie, Jakość opieki oraz Opieka medyczna. Ocena „Newsweeka” przeprowadzona jest natomiast przez ekspertów znających chyba bardziej środowisko amerykańskie niż rynek lokalny oraz przez niemiecką firmę statystyczną Statista na podstawie rekomendacji ekspertów lokalnych (medycy, naukowcy, menedżerowie), rezultatów badań prowadzonych wśród pacjentów oraz wskaźników medycznych dla poszczególnych szpitali. Niestety, sporo jest niewiadomych, np. nie jest jasne, kim byli eksperci, jakie badania wśród pacjentów przeprowadzono ani skąd pozyskano wskaźniki. Jak wiadomo, w polskiej opiece medycznej monitorowane regularnie wskaźniki medyczne należą do rzadkości, a jeżeli już są, to dotyczą tylko liczby wykonywanych zabiegów. Pierwsze działania związane z oceną wyników, jakie prowadzi pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej, nie zostały jeszcze udostępnione, a zatem ranking „Newsweeka” nie mógł się na nich opierać. Z drugiej strony samoocena przesłana przez szpitale do CMJ także pozostawia wiele do życzenia. Zaskakujące są chociażby znaczne wzrosty w ocenach z roku na rok, nie do końca uzasadnione istotnymi zmianami (tab. 3).



Ponadto rozkład wyników w rankingu „Rzeczpospolitej” nie jest normalny, co wydawałoby się uzasadnione chociażby liczbą szpitali, a różnica pomiędzy najlepszym a najgorszym kwartylem to jedynie 15 proc. Czy dlatego, że w samym rankingu brały udział tylko szpitale zbliżone do siebie jakościowo?

Czy zatem rankingi szpitali mają tylko wymiar wizerunkowy, a kontekst samooceny działa demoralizująco, nakłaniając do „inżynierii sprawozdaniowej”? Jak sprawić, aby ranking miał wymiar praktyczny dla pacjenta czy młodego lekarza wybierającego ośrodek do dalszego rozwoju zawodowego?

Potrzeba przede wszystkim obiektywizmu i treści merytorycznej, bez cienia wątpliwości odzwierciedlającej jakość nie tylko zarządczą czy pobytową, lecz także kliniczną. W zestawie standardów akredytacyjnych znajduje się cały rozdział poświęcony bardzo konkretnej ocenie parametrów klinicznych. Niektóre z nich mają wymiar ogólny, inne szczegółowy, a ich opracowanie wynika ze spełnienia tych standardów. Nie ma jednak nigdzie na stronach szpitali informacji o tym, jak te wskaźniki wyglądają w perspektywie czasowej ani jak się mają do benchmarku krajowego czy światowego. Wydaje się, że opracowanie ogólnopolskich rejestrów klinicznych, których zasilanie w dane odbywałoby się automatycznie na podstawie transferu ze szpitalnych systemów informatycznych, byłoby najlepszym rozwiązaniem. Niestety, cel ten jest trudny do osiągnięcia zarówno ze względów technicznych, jak i mentalnościowych.

Jedynym wiarygodnym i obiektywnym narzędziem oceniającym jakość szpitala jest obecnie wynik oceny akredytacyjnej dokonywanej przez wizytatorów CMJ. Naszym zdaniem właśnie na tym wskaźniku powinien się opierać ranking szpitali w Polsce. Ocena ta jest przeprowadzana wnikliwie przez zespół klinicystów rozumiejących problematykę zarządczą, a zatem grupę kompetentną i wymagającą, ale bezstronną. Upublicznienie tych informacji stanowiłoby bardziej wiarygodną podstawę porównań szpitali, dopóki nie jest dostępna możliwość prowadzenia porównań opartych na danych klinicznych. Szpitale, które nie podjęły wysiłku akredytacyjnego, otrzymywałyby zatem 0 punktów, a te, które nie uzyskały akredytacji pomimo prób, znalazłyby się w rankingu z uzyskanym wynikiem. Jesteśmy zdania, że taki ranking miałby nie tylko wydźwięk wizerunkowy, ale byłby także silnym motywatorem do ustawicznej pracy nad poprawą jakości klinicznej i zarządczej w polskich szpitalach.

Artykuł opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 5-6/2021. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.

Przeczytaj także: „Michał Bedlicki o rzetelnych rankingach”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.