W szpitalach powiatowych alarm
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 19.12.2018
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
- Tak dalej być nie może - mówią przedstawiciele szpitali powiatowych. I wieszczą katastrofę finansową swoich lecznic już w 2019 roku.
We wtorek przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych złożyli w kierownictwie protest przeciw ciągłemu pogarszaniu warunków, w których przychodzi działać szpitalom powiatowym.
Wyliczali, że w ubiegłym roku ryczałty szpitali powiatowych wzrosły o średnio 2 proc. To nie wystarczyło na pokrycie wzrostu kosztów, przede wszystkim wynagrodzeń – od płac minimalnych dla pracowników niemedycznych, przez pielęgniarki po lekarzy. Szpitale mają mniej pieniędzy, a obawiają się, że będzie jeszcze gorzej po wprowadzeniu norm zatrudnienia pielęgniarek, które wymuszą na nich wzrost zatrudnienia i kolejne rozdęcie budżetów płacowych.
O komentarz poprosiliśmy praktyków i ekspertów.
Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu:
- Jest bardzo źle, a my nie widzimy nawet próby jakiegokolwiek znośnego dla szpitali powiatowych rozwiązania. W trzecim kwartale tego znacznie skoczyła nam kwota zobowiązań, a sprawa wynagrodzeń wymyka się spod kontroli. Obawiam się, że tym co nas dobije będą normy zatrudnienia pielęgniarek. Po prostu – nie stać nas na zatrudnienie pielęgniarek w takiej liczbie, jakby to wynikało z norm.
Najbardziej zależy nam na pilnych zmianach w tym właśnie zakresie. Chcielibyśmy zaproponować, by normy te liczone były nie od każdego łóżka, które mamy w szpitalu, a od łóżek rzeczywiście obłożonych. I kolejny postulat – przy liczeniu norm należy wziąć pod uwagę to, czy szpital zatrudnia w odpowiedniej liczbie opiekunki medyczne, będące pomocą dla pielęgniarek. Obecne zapisy nie premiują szpitali, które takie opiekunki mają. A szkoda, bo gdyby premiowały – byłoby nam lżej. Łatwiej znaleźć opiekunkę – niż wykształconą pielęgniarkę.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Rzeczywiście ze szpitalami powiatowymi jest źle. Z jednej strony mamy ciągłe utyskiwania na to, że mamy tych szpitali za dużo, a z drugiej – oczekiwanie społeczne mieszkańców licznych miast powiatowych, że szpital będzie w ich mieście. Efekt jest taki, że szpitale powiatowe otrzymują pieniądze na zasadzie „za mało by żyć, za dużo by umrzeć”.
Czego się można w tej sprawie spodziewać. Sądzę, że niestety kontynuacji tej polityki. W 2019 roku, roku wyborczym nie należy się liczyć z tym, by podejmowano próbę ograniczenia liczby szpitali powiatowych. A z drugiej strony – już wiemy, że na jakiś poważniejszy zastrzyk finansowy raczej nie szans.
Przeczytaj także: "Dlaczego dyrektorzy szpitali powiatowych grożą, że nie podpiszą kontraktów z NFZ".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Wyliczali, że w ubiegłym roku ryczałty szpitali powiatowych wzrosły o średnio 2 proc. To nie wystarczyło na pokrycie wzrostu kosztów, przede wszystkim wynagrodzeń – od płac minimalnych dla pracowników niemedycznych, przez pielęgniarki po lekarzy. Szpitale mają mniej pieniędzy, a obawiają się, że będzie jeszcze gorzej po wprowadzeniu norm zatrudnienia pielęgniarek, które wymuszą na nich wzrost zatrudnienia i kolejne rozdęcie budżetów płacowych.
O komentarz poprosiliśmy praktyków i ekspertów.
Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu:
- Jest bardzo źle, a my nie widzimy nawet próby jakiegokolwiek znośnego dla szpitali powiatowych rozwiązania. W trzecim kwartale tego znacznie skoczyła nam kwota zobowiązań, a sprawa wynagrodzeń wymyka się spod kontroli. Obawiam się, że tym co nas dobije będą normy zatrudnienia pielęgniarek. Po prostu – nie stać nas na zatrudnienie pielęgniarek w takiej liczbie, jakby to wynikało z norm.
Najbardziej zależy nam na pilnych zmianach w tym właśnie zakresie. Chcielibyśmy zaproponować, by normy te liczone były nie od każdego łóżka, które mamy w szpitalu, a od łóżek rzeczywiście obłożonych. I kolejny postulat – przy liczeniu norm należy wziąć pod uwagę to, czy szpital zatrudnia w odpowiedniej liczbie opiekunki medyczne, będące pomocą dla pielęgniarek. Obecne zapisy nie premiują szpitali, które takie opiekunki mają. A szkoda, bo gdyby premiowały – byłoby nam lżej. Łatwiej znaleźć opiekunkę – niż wykształconą pielęgniarkę.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Rzeczywiście ze szpitalami powiatowymi jest źle. Z jednej strony mamy ciągłe utyskiwania na to, że mamy tych szpitali za dużo, a z drugiej – oczekiwanie społeczne mieszkańców licznych miast powiatowych, że szpital będzie w ich mieście. Efekt jest taki, że szpitale powiatowe otrzymują pieniądze na zasadzie „za mało by żyć, za dużo by umrzeć”.
Czego się można w tej sprawie spodziewać. Sądzę, że niestety kontynuacji tej polityki. W 2019 roku, roku wyborczym nie należy się liczyć z tym, by podejmowano próbę ograniczenia liczby szpitali powiatowych. A z drugiej strony – już wiemy, że na jakiś poważniejszy zastrzyk finansowy raczej nie szans.
Przeczytaj także: "Dlaczego dyrektorzy szpitali powiatowych grożą, że nie podpiszą kontraktów z NFZ".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.