Specjalizacje, Kategorie, Działy

(Nie)zdrowy duch

Udostępnij:
Za 10–15 lat to nie schorzenia kardiologiczne, czy onkologiczne,a choroby psychiczne będą najciężej dotykać europejskich pacjentów i budżety zdrowotne – przestrzega Międzynarodowe Stowarzyszenie Neuropsychofarmakologii (International College of Neuropsychopharmacology). W Polsce jesteśmy na to zupełnie nieprzygotowani. W najbliższym czasie zapłacimy za to olbrzymią cenę.
Zapłacimy wszyscy: chorzy, ich rodziny, płatnicy publiczni poprzez budżet przeznaczany na opiekę społeczną. Choroby psychiczne opłaca się leczyć, by oszczędzić generowania przez nie gigantycznych kosztów społecznych. W Polsce tego nie dostrzegamy.

-W Europie obserwujemy niebezpieczne zjawisko. Chorób i zaburzeń psychicznych będzie przybywać – mówi Hans-Jürgen Möller, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Neuropsychofarmakologii. -To nieuniknione, ponieważ są to po prostu choroby cywilizacyjne. Im wyższy poziom rozwoju społeczeństw, tym jest ich więcej. Są konsekwencją stylu życia coraz ostrzejszej rywalizacji w pracy, zmian ról społecznych - dodaje.

Polska epidemiologia
Dotychczasowa praktyka wskazuje, że tempo wzrostu zaburzeń i chorób psychicznych nie odbiega od złych, europejskich trendów. Obserwujemy stały wzrost liczby pacjentów zgłaszających się po poradę psychiatryczną. Wskaźnik rozpowszechnienia chorób o podłożu psychicznym leczonych w opiece ambulatoryjnej w ostatnich kilkunastu latach wzrósł o 131 proc. (z 1629 do 3763 na 100 tys. osób), a wskaźnik hospitalizacji o 45 proc. (z 362 do 526 na 100 tys. osób).
Można założyć, że tak jak w innych krajach ok. 1 proc. naszego społeczeństwa cierpi na schizofrenię; 1,5 proc. – na chorobę afektywną dwubiegunową a aż 10 proc. – na depresję. Oznacza to, że liczba polskich chorych na schizofrenię równa jest liczbie mieszkańców Szczecina; na chorobę afektywną dwubiegunową – mieszkańców Wrocławia; na depresję: Warszawy, Krakowa i Trójmiasta razem wziętych.

Kto za to płaci
Płacimy za to wszyscy: NFZ najmniej. Według danych pochodzących z baz danych Wielkiej Brytanii z lat 1999-2000, 86% kosztów całkowitych choroby dwubiegunowej stanowiły koszty ponoszone przez opiekę społeczną, a koszty bezpośrednie ponoszone przez płatnika NHS wynosiły zaledwie 10%, w tym koszty leków stanowiły mniej niż 1% całkowitych kosztów choroby.
-Kolejnym składowym elementem kosztów ogólnych leczenia chorób psychicznych są koszty ponoszone dodatkowo przez pacjentów i ich rodziny z tytułu organizowania przez rodzinę opieki nad osobą chorą psychicznie, dopłat do usług zdrowotnych, pokrycia kosztów psychoterapii, terapii dziennej czy zajęciowej, dopłat do leków, leczenia uzdrowiskowego, transportu itd. – wylicza Kama Katarasińska – Pierzgalska z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Często opieka nad osobą chorą lub niepełnosprawną zmusza członków rodziny do zwolnień lekarskich czy rezygnacji z własnej aktywności zawodowej, co również dodatkowo pośrednio może stanowić obciążenie dla płatnika publicznego tj. ZUS.
W Polsce jedynie 2 proc. osób chorych na schizofrenię pracuje , 23 proc. przebywa na zwolnieniach lekarskich; 75 proc. na rentach. -To najlepszy przykład na to jak histeryczne oszczędności na lekach skutkują gigantycznymi wydatkami w innych dziedzinach życia społecznego – mówi Katarasińska – Pierzgalska.

Pełny tekst Bartłomieja Leśniewskiego w szóstym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.