Specjalizacje, Kategorie, Działy
123RF

Stan gotowości

Udostępnij:
Zarówno w szpitalach przygranicznych, jak i w punktach recepcyjnych, nowej formie udzielania pomocy, przeważają kobiety i dzieci. Często odprowadzane do granicy przez mężczyzn, którzy wracają, by walczyć.
Alicja Jarosińska, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Hrubieszowie (woj. lubelskie) w miniony czwartek późnym wieczorem przeszła się po mieście - żyło ono swoim życiem, ale wyczuwało się niepewność.

O zadaniach i sytuacji w swojej placówce mówi tak: - Szpitale przygraniczne zostały zobowiązane do stworzenia punktów medycznych w tak zwanych punktach recepcyjnych, znajdujących się przy przejściach granicznych. I my to polecenie wykonaliśmy. Obsługujemy punkt w Zosinie [najbardziej wysunięty na wschód punkt Polski – przyp. red.], gdzie udzielamy doraźnej pomocy medycznej. Są tam pielęgniarki oraz karetka transportowa. Punkt otwarto 24 lutego o godz. 11.00. Personel szpitala został oddelegowany, pomoc jest całodobowa. Zapotrzebowanie na nią narasta, ale na razie jest to pomoc doraźna, np. zasłabnięcia, bóle brzucha czyli pogorszenie samopoczucia związane ze stresem i długą podróżą.

I jeszcze jedno - to właśnie w punkcie recepcyjnym obywatele Ukrainy, którzy nie mają w Polsce żadnego miejsca docelowego, zostaną przekierowani do miejsca zbiorowego zakwaterowania.

Z rozmów z szefami placówek odpowiedzialnych za punkty recepcyjne wynika, że najczęściej potrzebna jest pomoc pediatryczna. Mężczyźni zostali na Ukrainie. We wszystkich punktach jest ruch, ale największy w Medyce, bo to przejście graniczne jest szczególnie oblegane. Coraz więcej jest kobiet w ciąży i z niemowlętami. Jak donosi „Kurier Lubelski” z pomocą przyjeżdżają tam ratownicy z innych regionów kraju. Z kolei szpital w Tomaszowie Lubelskim, który odpowiada za punkt w Lubyczy Królewskiej, wydelegował dwóch ratowników z karetką.

- Jesteśmy skupieni na swoich działaniach. Wojna się toczy, nie mamy na nią wpływu, ale dostaliśmy konkretne działania i staramy się je wykonać jak najlepiej – dodaje Alicja Jarosińska.

Wojewódzki Szpital im. Ojca Pio w Przemyślu nie został zobowiązany do obsługi medycznej w punktach recepcyjnych, nowej formie pomocy uchodźcom z Ukrainy. Znalazł się za to na liście podkarpackich placówek, które powinny być przygotowane na przyjmowanie pacjentów. Paweł Bugira, rzecznik prasowy szpitala, podkreśla jednak, że nie chodzi o to, by blokować łóżka. Pacjenci będą przyjmowani w normalnym trybie, choć lekarze mają świadomość, że tu z kolei trafiać mogą ranni mężczyźni, więc w stanie gotowości jest ortopedia, chirurgia i SOR. Ponieważ pojawiało się coraz więcej pytań o przygotowanie placówki, na jej stronie internetowej pojawił się komunikat: „(…) Naszą misją jest ratowanie zdrowia i życia ludzkiego, i to zadanie staramy się wypełniać bez względu na narodowość lub inne kwestie. Przykładem są wypadki masowe, do których dochodziło w ostatnich latach w naszym regionie. Jeśli do Przemyśla trafią ranni lub chorzy z Ukrainy, będziemy im pomagać.” Na razie nie ma takiej potrzeby. Przemyśl zapewnił noclegi, ale fala przybyszy traktuje miasto jak punkt przesiadkowy. Korzystają z doraźnej pomocy i jadą dalej.

Sytuacja gotowości nie jest dla przemyskiego szpitala dramatycznie trudna, bo zbiegła się z likwidacją łóżek covidowych. Paweł Bugira wylicza, że coraz więcej z nich przeznaczana jest dla pacjentów z innymi schorzeniami.

W szpitalu w Hrubieszowie również są przygotowani do przyjmowania uchodźców w stanach ciężkich. - Na razie nie było takiej konieczności, ale trudno przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja. Wojewoda poprosił o przyjmowanie uchodźców, jeśli będzie potrzebna pomoc szpitalna. Nie jest to w formie oficjalnej decyzji. W tej chwili mamy już pierwszych pacjentów z Ukrainy. Potrzebna była pomoc pediatryczna, bo na razie były to kobiety i ich dzieci. Jeżeli z dzieckiem się coś dzieje, z punktu medycznego odsyłamy je właśnie do szpitala. Jeżeli pacjentami będą najmłodsi – 2-3 osoby na dobę, to mamy do dyspozycji 20-osobowy oddział pediatryczny i będziemy mogli przyjąć dzieci uchodźców. Ale dzisiaj nie znamy skali potrzeb – mówi Alicja Jarosińska.

I dlatego w Hrubieszowie, podobnie jak w Przemyślu, ani nie zorganizowano dodatkowego oddziału, ani nie wydzielono z istniejących specjalnego dla pacjentów z Ukrainy.

Nigdzie nie ma jakiś szczególnych wytycznych. – Po prostu trzeba się przygotować – mówi przedstawiciel rzeszowskiego szpitala, który również jest na sporządzonej przez wojewodę liście dotyczącej pomocy Ukraińcom.

Oceniając sytuację, Alicja Jarosińska dodaje: - Nie pracują u nas lekarze z Ukrainy, ale mieszkańcy porozumiewają się w języku ukraińskim, więc nie będzie problemu ze zrozumieniem osób, które przekroczą granicę. Na razie dysponujemy swoimi zapasami opatrunków i leków, ale otrzymaliśmy zapewnienie, że w miarę potrzeb będą nam one dostarczane. Na razie nie ma potrzeby szukania dodatkowego personelu. Docierają do mnie sygnały, że jest coraz więcej osób, które przekraczają granice i nie wiedzą, co robić dalej. Udzielamy pierwszej pomocy.

Wypowiedzi odzwierciedlają stan na 26 lutego 2022 r.
 
123RF
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.