Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Lockdown nie działa – to lekarstwo gorsze od samej choroby
Tagi: | Anna Siarkowska |
– Lockdown niszczy przedsiębiorców i nasze życie, zadłuża państwo w taki sposób, że nie będziemy w stanie kosztów tych obciążeń ponosić na dłuższą metę – mówi posłanka PiS Anna Siarkowska.
– Tylko pierwszy lockdown kosztował nas ok. 270 mld zł, czyli ponad pięć razy więcej niż rocznie wydajemy na obronę narodową. Strat w gospodarce wynikających z lockdownu nie zrównoważy tarcza antykryzysowa. Pamiętajmy ponadto, że te pieniądze nie biorą się znikąd i zadłużają nasz kraj. Polski na to nie stać – podkreśla Siarkowska w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Twierdzi, że „lockdown nie przynosi spodziewanych rezultatów, nie działa – to lekarstwo gorsze od samej choroby”.
– Wielokrotnie mówili o tym politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wicepremier i prezes Porozumienia Jarosław Gowin zwracał uwagę, że nie stać nas na kosztujący ok. 100 mld zł miesięcznie lockdown. Również wicepremier i minister kultury Piotr Gliński podkreślał we wrześniu 2020 r., że lockdown nie działa i należy poszukiwać innych rozwiązań - wskazuje posłanka. Zaznacza, że „o ile pierwszy lockdown wiosną 2020 r. miał jeszcze jakieś uzasadnienie, bo nie umieliśmy wówczas radzić z sobie zakażeniami, o tyle dziś pozbawiony jest podstaw” i dodaje, że „środki ochrony indywidualnej i dezynfekcyjne są ogólnodostępne, a personel placówek medycznych potrafi już skutecznie unikać powstawania ognisk zakażeń”.
– Dlatego nie do przyjęcia są sytuacje, że pacjentów z różnymi schorzeniami nie przyjmuje się do niektórych szpitali tylko dlatego, że nie są chorzy na COVID-19 - zaznacza parlamentarzystka.
Przeczytaj także: „O koronawirusie wiemy, że nic nie wiemy”.
– Wielokrotnie mówili o tym politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wicepremier i prezes Porozumienia Jarosław Gowin zwracał uwagę, że nie stać nas na kosztujący ok. 100 mld zł miesięcznie lockdown. Również wicepremier i minister kultury Piotr Gliński podkreślał we wrześniu 2020 r., że lockdown nie działa i należy poszukiwać innych rozwiązań - wskazuje posłanka. Zaznacza, że „o ile pierwszy lockdown wiosną 2020 r. miał jeszcze jakieś uzasadnienie, bo nie umieliśmy wówczas radzić z sobie zakażeniami, o tyle dziś pozbawiony jest podstaw” i dodaje, że „środki ochrony indywidualnej i dezynfekcyjne są ogólnodostępne, a personel placówek medycznych potrafi już skutecznie unikać powstawania ognisk zakażeń”.
– Dlatego nie do przyjęcia są sytuacje, że pacjentów z różnymi schorzeniami nie przyjmuje się do niektórych szpitali tylko dlatego, że nie są chorzy na COVID-19 - zaznacza parlamentarzystka.
Przeczytaj także: „O koronawirusie wiemy, że nic nie wiemy”.