Musimy leczyć otyłość, ale na KOS-BMI nie ma pieniędzy
Przedstawiciele resortu zdrowia dostrzegają konieczność kompleksowego podejścia do problemu otyłości w Polsce. Procedowana jest uchwała w sprawie powołania Zespołu Roboczego ds. Przeciwdziałania Otyłości przy Radzie ds. Zdrowia Publicznego, który systemowo zajmie się tym problemem. Zdaniem wiceministra Wojciecha Koniecznego programy takie, jak KOS-BMI, są potrzebne, ale niestety nie da się ich finansować.
- Wiceminister Wojciech Konieczny stwierdził, że w obecnej sytuacji budżetowej nie stać nas na prowadzenie takich programów jak KOS-BMI. – Powołujemy Zespół do spraw Przeciwdziałania Otyłości – powiedział
- Ripostali lekarze, którzy stwierdzili, że otyłość zabija, a jej leczenie się opłaca. Każdy zainwestowany w nie dolar zwraca się ponadpięciokrotnie
- Na świecie na otyłość choruje 900 mln osób. Polska znajduje się w czołówce krajów o najszybszym wzroście rozwoju choroby otyłościowej: 59 proc. dorosłych Polaków ma nadmierną masę ciała, w tym na otyłość choruje 21 proc. Raport Naczelnej Izby Kontroli z 2024 roku wskazuje, że choroba otyłościowa dotyczyć może nawet 9 mln osób
- Otyłość zabija, skraca czas życia nawet o 15 lat. – Nierozpoznanie otyłości u pacjenta to błąd w sztuce lekarskiej – podkreślił prof. Mariusz Wyleżoł
- Potrzebujemy narodowej strategii leczenia otyłości i systemowych rozwiązań. – Konieczne jest zbudowanie systemu i zaangażowanie w to wszystkich ministerstw, nie tylko Ministerstwa Zdrowia – apelował prof. Paweł Bogdański
W przeddzień obchodów Światowego Dnia Walki z Otyłością (który przypada na 24 października – przyp. red.) odbyła się konferencja prasowa kończąca I edycję kampanii społecznej „Otyłość to choroba. Nie oceniaj, nie odchudzaj, tylko lecz”. Spotkali się na niej lekarze, pacjenci oraz reprezentant Ministerstwa Zdrowia – wiceminister Wojciech Konieczny.
– Otyłość nie jest defektem kosmetycznym, jak często myślą pacjenci, ale poważną chorobą, która generuje ponad 200 powikłań, w tym m.in. rozwój chorób sercowo-naczyniowych, cukrzycy typu 2, nowotworów, chorób nerek, układu oddechowego. Z jednej strony jest łatwa do rozpoznania, ponieważ jej objawy są widoczne, a z drugiej „przezroczysta”, ponieważ nadal zbyt rzadko diagnozowana jest przez lekarzy – rozpoczęła dyskusję prof. dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Jak mówiła dalej ekspertka, rozpoznanie choroby przez lekarza POZ powinno być pierwszym, najważniejszym krokiem w kierunku jej leczenia.
– Należy pacjenta postawić na wadze, sprawdzić BMI, zmierzyć obwód pasa i wdrożyć leczenie. Otyłość to nie choroba nadmiaru masy ciała, ale zaburzenie homeostazy energetycznej, które ma różne przyczyny. Dlatego nie ma jednego leczenia dobrego dla wszystkich pacjentów z otyłością. Potrzebujemy w Polsce specjalistycznych programów i ośrodków, w których jej leczeniem zajmie się multidyscyplinarny zespół terapeutyczny – podkreśliła.
Od lewej: Lucyna Ostrowska, Mariusz Wyleżoł, Wojciech Konieczny, Katarzyna Głowińska i Agnieszka Rosłoniak
Nierozpoznanie otyłości u pacjenta to błąd w sztuce lekarskiej
– Otyłość zabija – czas wreszcie zacząć o tym głośno mówić. Skraca czas życia nawet o 15 lat. Nierozpoznanie otyłości u pacjenta to błąd w sztuce lekarskiej. Jeśli jej nie leczymy, będziemy musieli leczyć wszystkie jej powikłania, które generują o wiele większe koszty. Tymczasem wczesne działania zapobiegają wystąpieniu powikłań, np. operacja bariatryczna zmniejsza ryzyko wystąpienia raka o 57 proc. – zaznaczył prof. Mariusz Wyleżoł, chirurg bariatra, kierownik Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim.
Jak podkreślił ekspert, polski program leczenia otyłości KOS-BAR jest fenomenem, który wzbudza podziw lekarzy na całym świecie i warto byłoby utrzymać go w naszej ochronie zdrowia na stałe. Przypomniał też o zakończonym w czerwcu ubiegłego roku programie KOS-BMI, który zdaniem eksperta – biorąc pod uwagę najnowszą wiedzę na temat leczenia otyłości i zmiany, jakie w niej zachodzą – powinniśmy wprowadzić ponownie.
Potrzebujemy narodowej strategii do walki z otyłością
– Jesteśmy w dramatycznej sytuacji, mamy pandemię otyłości. Nigdy jeszcze tyle osób nie chorowało na nią, stanowi to zagrożenie dla integralności opieki zdrowotnej w Polsce. Tymczasem 80 proc. naszego społeczeństwa nie ma świadomości, że otyłość jest chorobą. Średni czas do jej rozpoznania to aż 5 lat – mówił prof. Paweł Bogdański, specjalista chorób wewnętrznych i hipertensjologii, lipidolog, narodowy specjalista leczenia otyłości Europejskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością, kierownik Katedry Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych oraz Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Od lewej: Paweł Bogdański i Agnieszka Gorgoń-Komor
– Potrzebujemy narodowej strategii leczenia otyłości i systemowych rozwiązań. Konieczne jest zbudowanie systemu i zaangażowanie w to wszystkich ministerstw, nie tylko Ministerstwa Zdrowia – apelował ekspert.
Programy takie, jak KOS-BMI, są potrzebne i skuteczne, ale nie stać nas na nie
Wiceminister Wojciech Konieczny ostudził zapał ekspertów.
– Widzimy rosnący problem otyłości w Polsce, reagujemy i staramy się wyjść naprzeciw państwa oczekiwaniom. Natomiast sceptycznie zapatrujemy się na takie programy, jak KOS-BMI, który był opracowany i przedstawiony jako projekt, w którym ma uczestniczyć 10 tys. osób przez 2 lata, za dość duże pieniądze. Nie potrzebujemy takich badań pilotażowych, bo wiadomo, że efekty byłyby pozytywne – ocenił.
– Otyłość to zbyt powszechny i zbyt rozeznany problem, żeby podejmować dwuletnie badania nad różnymi metodami jej leczenia. Takie programy są potrzebne i skuteczne, ale w sytuacji budżetowej, jaką mamy w tej chwili, nie stać nas na ich wprowadzenie, żeby objąć nimi miliony osób w Polsce – tłumaczył Wojciech Konieczny.
Konieczne interdyscyplinarne i międzyresortowe podejście do problemu otyłości
Wiceminister przedstawił alternatywny pomysł.
– Uznajemy za konieczne interdyscyplinarne i międzyresortowe podejście do problemu otyłości. Dlatego najbliższa Rada ds. Zdrowia Publicznego, która będzie zwołana pod koniec listopada, będzie dotyczyła tego problemu. W czasie rady przedstawiciele różnych ministerstw ustawowo są zobowiązani do przyjęcia uchwały, w której wskażemy odpowiedzialność i zakresy dla poszczególnych ministerstw oraz instytucji rządowych i współpracujących z rządem, aby problem leczenia otyłości był potraktowany w formie uchwały – stwierdził.
– Powołujemy Zespół ds. Przeciwdziałania Otyłości, w pracach którego będą uczestniczyć wybrani przez nas specjaliści. Planujemy pierwsze spotkanie jeszcze w tym tygodniu, przed posiedzeniem rady – zapowiedział.
Wojciech Konieczny przedstawił koncepcje, którymi powinny zająć się zespół i rada, takie jak na przykład rozszerzenie programu profilaktycznego dla osób powyżej 40. roku życia i przeniesienie go do obszaru medycyny pracy. Dzięki temu diagnostyka otyłości zostałaby rozszerzona na lekarzy medycyny pracy, którzy obligatoryjnie badaliby BMI oraz oceniali lipidogram, a także sprawdzali podczas kolejnych badań kontrolnych zmiany w stanie zdrowia pacjentów. Zdaniem ministra udałoby się dzięki temu zwiększyć powszechność badań diagnostycznych w kierunku otyłości i dotrzeć do pacjentów „uciekających” z systemu. Pomoże to także, zdaniem ministra, sprawdzić powiązania otyłości z wykonywanym zawodem i trybem życia.
Wojciech Konieczny
Leczenie otyłości się opłaca
Wiceminister zdrowia niestety musiał opuścić spotkanie przed czasem, nie usłyszał już głosów sprzeciwu lekarzy, którzy podkreślali, że leczenie otyłości – także poprzez prowadzenie programów takich jak KOS-BMI – jest opłacalne.
Prof. Wyleżoł tłumaczył, że leczenie powikłań otyłości – jak implanty stawów, wieloletnia terapia cukrzycy typu 2, przeszczepy nerek itd. – wielokrotnie przekracza koszt leczenia otyłości, zwłaszcza jeśli terapie są rozpoczęte na wczesnym etapie. Wspomniał także o potrzebie stosowania leków, które pomagają obniżyć masę ciała.
– Zacznijmy traktować tę chorobę normalnie, tak jak każdą inną. Dawajmy chorym leki, jeśli tego potrzebują, prowadźmy programy i inwestujmy w najlepsze specjalistyczne ośrodki, które będą mogły dzielić się wiedzą i doświadczeniem – apelował.
Prof. Bogdański przytoczył wyniki amerykańskich badań, z których wynika, że każdy dolar zainwestowany w zapobieganie chorobie otyłościowej i jej leczenie, pozwoli na uzyskanie korzyści ekonomicznych i odzyskanie średnio 5,6 dolara każdego roku w ciągu następnych 30 lat.
Pacjenci chorzy na otyłość generują o 44 proc. większe koszty
leczenia
Podczas konferencji lekarze powoływali się na wyniki raportu „Choroba otyłościowa – wyzwania społeczne, kliniczne i ekonomiczne” pod patronatem Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości i Fundacji na rzecz Leczenia Otyłości. Wynika z nich, że pandemia choroby otyłościowej, poza wpływem na zdrowie jednostki, rzutuje znacząco na finanse naszego państwa. Pacjenci chorzy na otyłość generują nawet o 44 proc. większe koszty leczenia niż osoby o prawidłowej masie ciała.
W 2019 r. koszty całkowite związane z nadwagą i chorobą otyłościową wyniosły 15,4 miliarda dolarów. Do 2060 r. prognozowany jest ich wzrost do 91,5 miliarda dolarów. Pośród licznych powikłań, jakie wiążą się z chorobą otyłościową, bardzo istotne są przedwczesne zgony. Koszty związane z przedwczesnymi zgonami to 60 proc. kosztów całkowitych związanych z nadwagą i chorobą otyłościową. W 2019 r. w Polsce odnotowano ich 57,5 tys., choroba otyłościowa stała ich czwartą przyczyną.
Za niecałe 15 lat przewidywany czas życia Polaka skróci się z powodu choroby otyłościowej niemal o cztery lata. Z kolei za 30 lat budżet państwa pomniejszy się o 4,1 proc. PKB ze względu na wydatki poniesione na leczenie choroby otyłościowej i jej następstw.
Przeczytaj także: „Europa tyje na potęgę – jak temu zapobiec?”.