Centrum im. Smitha ma własny pomysł na reformę zdrowia

Udostępnij:
- Jedyną szansą ratunku dla służby zdrowia jest rezygnacja rządu z zarządzania nią - twierdzi Centrum im. Adama Smitha. Centrum, opierając się na sprawdzonych w Europie i USA rozwiązaniach, przygotowało własną propozycję reformy systemu opieki zdrowotnej w Polsce.
- Kolejki wydłużają się, coraz częściej spotykamy się z przypadkami odkładania w czasie zabiegów ratujących życie. To ukryta eutanazja! - oburza się Andrzej Sadowski, ekonomista Centrum, współtwórca projektu.
Autorzy projektu uważają, że podnoszenie nakładów na skrajnie nieefektywny system służby zdrowia nie ma sensu. - Rząd, prowadząc szpitale za pośrednictwem samorządu i Narodowego Funduszu Zdrowia, udowodnił, że sobie z tym kompletnie nie radzi. Dotyczy to zarówno obecnej ekipy, jak i poprzednich. Dlatego musi wycofać się z tego zadania - podkreśla Sadowski.

Według projektu NFZ - scentralizowana, zbiurokratyzowana machina - przestaje istnieć. Zamiast tego powstaną prywatne towarzystwa ubezpieczeniowe, które będą negocjować ze szpitalami - publicznymi i prywatnymi, w zależności od konkurencyjności ich oferty - warunki wykonywania poszczególnych procedur medycznych.

Równocześnie każdy obywatel otrzyma od rządu tzw. pakiet medyczny, który powierza towarzystwu ubezpieczeniowemu. Co daje takie rozwiązanie? Pieniądz nareszcie szedłby za pacjentem. A szpitale zaczynają liczyć koszty leczenia i racjonalizować działanie, czyli leczyć jak najlepiej i najtaniej. Dziś nie jest to możliwe. Po pierwsze, NFZ narzuca ustalane arbitralnie przez urzędników limity przyjęć pacjentów. Po drugie, wyceny poszczególnych procedur są często wzięte „z sufitu“ i albo nie pokrywają faktycznych kosztów, albo - znacznie rzadziej - są od nich większe.

- Jak szpital może sensownie działać, jeśli np. za przyszycie ręki otrzymuje mniej niż za jej amputację? - pyta retorycznie Andrzej Sadowski. Limity zaś sprawiają, że moce szpitali wykorzystywane są w kilkunastu procentach: po ich przekroczeniu przyjmowanie pacjentów jest nieopłacalne, bo powiększa zadłużenie szpitala.

Spadną też koszty leczenia, gdyż towarzystwa ubezpieczeniowe zawierałyby z pacjentami umowy pod warunkiem poddawania się przez nich badaniom profilaktycznym. Dziś, choć NFZ nie żałuje na ten cel pieniędzy, czynimy to bardzo niechętnie. Nie sposób oszacować sum wydawanych na leczenie chorób, którym niewielkim kosztem można było zapobiec. W krajach, na rozwiązaniach których projekt jest wzorowany, zaoszczędzone dzięki profilaktyce pieniądze pozwoliły na znaczne skrócenie kolejek.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.