Czy leci z nami pilot?
Na przygotowanej przez „Menedżera Zdrowia” liście szpitalnych oddziałów ratunkowych, które nie spełniają wymogów dotyczących lotnisk i lądowisk, są 202 SOR-y. Czy to wina dyrektorów lecznic, absurdalnych wymogów, czy tego, że… oddziałów ratunkowych jest za dużo – i czy ktoś to w ogóle kontroluje?
Zgodnie z przepisami do 31 grudnia 2024 r. każdy szpitalny oddział ratunkowy powinien mieć własne całodobowe lotnisko, lądowisko albo zapewniony do niego dostęp. Poza tym od nowego roku lądowiska muszą spełniać szczegółowe warunki techniczne.
Sprawa konieczności posiadania przez szpitalne oddziały ratunkowe lądowisk i lotnisk jest znana od lat. Zapisano to w rozporządzeniu ministra zdrowia z 10 maja 2002 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego. Termin wywiązania się obowiązku był wielokrotnie przekładany. Ostatni ustalono na 31 grudnia 2024 r. Tę datę zapisano w rozporządzeniu ministra zdrowia z 27 czerwca 2019 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego (Dz.U. z 2024 r. poz. 336, z późniejszymi zmianami).
Mimo to aż 202 SOR-y nie spełniają resortowych wymogów.
Co z terminem?
Czy wyznaczony termin będzie ostateczny?
– Na pewno będzie przełożony, najprawdopodobniej na koniec 2025 r. – powiedział „Menedżerowi Zdrowia” wiceminister Marek Kos w czerwcu.
– Jest to związane z tym, że będą pieniądze na modernizację szpitali, by mogły ulepszyć, a być może wybudować lądowiska – wyjaśnił.
Nie ma wyjścia
– Szefostwo resortu nie ma innego wyjścia, jak prolongować rozporządzenie, a w kolejnych miesiącach wesprzeć Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i szpitale w szybkim dostosowaniu do warunków, które to rozporządzenie określa – ocenia Rafał Janiszewski z Kancelarii Doradczej Rafał Janiszewski.
– Gdyby terminu nie przesunięto, dyrektorzy podmiotów, które nie spełnią wymagań do końca grudnia 2024 r., mogliby utracić umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, co byłoby sytuacją nie do wyobrażenia. Zostałyby jedynie 44 SOR-y – twierdzi Janiszewski.
– Rządzący nie pozwolą sobie na to, aby nie dać SOR-om więcej czasu na dostosowanie się do wymogów – komentuje Rafał Janiszewski, który twierdzi, że ratownicza służba lotnicza radzi sobie bardzo dobrze.
Pochwała byłej minister zdrowia
– Została zrewitalizowana i rozbudowana przez byłą minister zdrowia Ewę Kopacz. Zostało to zrobione porządnie. I nie mówię tylko o części organizacyjnej SOR-ów, ale przede wszystkim o filozofii działania LPR. Filozofii, która okazała się tak uniwersalna, że przetrwała liczne zmiany, ewaluacje i zapewnia bezpieczeństwo Polakom – ocenia ekspert.
Po co nam zatem w ogóle wyższe standardy?
– Jeśli wymagania zostały podwyższone, stało się to w jakimś celu – chodzi między innymi o zwiększenie bezpieczeństwa lotów, o umożliwienie lądowania nieco większym śmigłowcom niż dziś będącym w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Również śmigłowcom wojskowym, bo dobrze by było, żeby mogły lądować przy SOR-ach. Na wszelki wypadek. To jest kwestia odpowiedzialności, przezorności, zabezpieczenia na przyszłość, obronności państwa… – mówi w „Menedżerze Zdrowia” Artur Fałek, lekarz, specjalista ginekolog, były pracownik Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, doradca w Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski.
– Nowe standardy dostosowują nas do wyzwań współczesnego świata. Co istotne, była minister Kopacz zaprojektowała system tak dobrze, a LPR tak dobrze o niego dba, że to się da wykonać. Nie zrealizowano tego przez ostatnie lata, dlatego trzeba to zrobić w najbliższej przyszłości – stwierdza Janiszewski.
Dlaczego nie przeprowadzono tego w ostatnich latach?
Krytyka poprzedników
Janiszewski twierdzi, że nie było to priorytetem poprzedniego resortu zdrowia i polityków Prawa i Sprawiedliwości.
– Gdyby było, dziś rozbudowane byłyby wszystkie lądowiska – twierdzi Janiszewski.
– To nie jest tak, że dyrektorzy pokpili sprawę czy zlekceważyli wymogi rozporządzenia, wiedząc, że fundusz nie będzie miał wyjścia i będzie musiał zakontraktować u nich usługi, żeby zapewnić pacjentom dostęp do świadczeń finansowanych z budżetu państwa. Twierdzę, że każdy dyrektor szpitala, który ma SOR i niespełniające wspomnianych wymogów lądowisko, chciałby przeprowadzić modernizację, tyle że to może nie być jego jedyny priorytet, a na każdą modernizację potrzebne są pieniądze – mówi Artur Fałek, informując, że pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy na SOR-y są, ale przyznano je niedawno.
– Opóźnienia w rozbudowie lądowisk to nie wina dyrektorów szpitali, ale poprzedniego rządu, który nie był w stanie pozyskać unijnych pieniędzy – ocenia Rafał Janiszewski.
– Ja nie znam dyrektora szpitala, któremu regulator chce dać pieniądze na inwestycje, a on mówi: „nie chcę, nie potrzebuję” – opowiada.
To wystarczy?
Czy przełożenie terminu do końca 2025 r. wystarczy?
– Uzależniłbym nową datę od jeszcze jednego, bardzo istotnego, kryterium, a mianowicie takiego, że jesteśmy w trakcie transformacji sieci szpitali. Za chwilę będziemy mieli nową kwalifikację do niej i – mówiąc kolokwialnie – może się okazać, że na przykład jakiś szpital powiatowy niekoniecznie będzie działał w takim zakresie, w jakim funkcjonował do tej pory. Jeśli stanie się zakładem opiekuńczo-leczniczym lub hospicjum, a teraz ma SOR i lądowisko, to czy jest sens to lądowisko rozbudowywać? – pyta Janiszewski.
Przeczytaj także: „SOR(ry), zamykamy”.