Jacek Marczewski/Agencja Wyborcza.pl

Instytut Problemów i Nerwów

Udostępnij:

Mimo zapewnień minister zdrowia, że Instytut Psychiatrii i Neurologii zadłuża się od dziesięciu lat, jeden z byłych zarządzających podmiotem podaje, że poważne kłopoty są dopiero od 2021 r., sugerując przy tym, że kredytowanie nie jest dobrym pomysłem. Co zatem należy zrobić?

  • Od kiedy zadłuża się Instytut Psychiatrii i Neurologii?

Wypowiedź minister zdrowia
Instytut Psychiatrii i Neurologii jest zadłużony na ponad 150 mln zł – do sprawy odniosła się minister zdrowia Izabela Leszczyna 20 czerwca podczas programu „Gość Poranka” w TVP Info.

– Zadłużenie instytutu to nie jest efekt ostatniego roku i obecnej dyrektor. IPiN zadłuża się od 10 lat i musimy położyć na stole taki plan naprawczy oraz zrealizować go, by Bank Gospodarstwa Krajowego mógł dać instytutowi długoterminowy, nisko oprocentowany kredyt – poinformowała Leszczyna.

Komentarz byłego wiceszefa IPiN
Polemikę (i dane) do wypowiedzi minister Leszczyny przesłał „Menedżerowi Zdrowia” Paweł Mierzejewski, zastępca dyrektora do spraw ekonomicznych, strategii i rozwoju Instytutu Psychiatrii i Neurologii w latach 2016–2020.

– Nie jest prawdą, że instytut zadłużał się przez dziesięć lat – stwierdził Paweł Mierzejewski, udostępniając dane finansowe dotyczące kredytów i pożyczek.

Tabela 1. Kredyty i pożyczki w latach 2011–2023

– Pożyczki i kredyty w okresie 2014–2020 były na stałym poziomie, a pogorszenie sytuacji finansowej obserwujemy od 2021 r. – ocenił Mierzejewski, proponując, co należałoby zrobić.

– W instytucie nie ma możliwości wypracowania dodatkowych 10–15 mln zł rocznie na spłatę samych odsetek. Wpadliśmy w spiralę zadłużenia – zauważył.

– Aby poprawić finanse IPiN, należy zbilansować bieżącą działalność bez uwzględnienia kosztów odsetek od pożyczek i kredytów. Bez tego podmiot nadal będzie czarną dziurą pochłaniającą coraz więcej pieniędzy. Uzdrowienie działalności podstawowej pozwoli na ubieganie się o kredyt i uzyskanie innego wsparcia – na przykład z Krajowego Planu Odbudowy. Trzeba też przeprowadzić analizy, co w ostatnich czterech latach doprowadziło do pogorszenia się wyniku finansowego. Na razie nikt tego nie zrobił – stwierdził.

Sytuacja podbramkowa, ale nie przegrana
Sytuacja finansowa instytutu w latach 2015–2018 była stabilna, mimo że w tym okresie zwiększyły się znacząco koszty pracy, na co złożyły się podwyżki pensji pracowników medycznych, porozumienie z ratownikami, podwyższenie pensji minimalnej i wzrost oczekiwań płacowych. Wzrost kosztów nie został całkowicie zrównoważony po stronie przychodów, pomimo tego działalność instytutu udawało się prawie bilansować, bo strata była na poziomie około 1,5 mln zł. Nie zagrażała płynności finansowej placówki.

Instytut Psychiatrii i Neurologii zamknął 2018 r. ze stratą w wysokości jedynie 1 152 684 zł, co przy obrotach około 150 mln zł dawało rentowność na poziomie mniej więcej minus 1 proc. Niewiele brakowało, żeby się zbilansować. W 2019 roku instytut uzyskał zdolność kredytową, co pozwoliło na pełną konsolidację wszystkich pożyczek w jeden kredyt w banku PKO BP na bardzo korzystnych warunkach. Pod koniec 2019 r. stan zadłużenia był na poziomie 50 mln złotych, w tym 10 mln kredytu obrotowego.

Zadłużanie się nie jest niczym złym, dopóki podmiot stać na regularne spłacanie rat. Należy jednak zaznaczyć, że zadłużenie zadłużeniu nie jest równe, kluczowe jest przede wszystkim oprocentowanie, ale także dodatkowe warunki, w tym zabezpieczenie.

Niestety, koszty coraz bardziej przewyższały przychody. 2019 r. był ważny, bo wtedy uruchomiono program pilotażowy centrów zdrowia psychicznego, a także procedurę trombektomii mechanicznej – jedno i drugie w IPiN. Niestety, to spowodowało pogorszenie wyniku finansowego. Dlaczego? Ze względu na wzrost płac oraz wysokie koszty uruchomienia trombektomii mechanicznej. Dodatkowych kosztów za uczestnictwo w programach nie zrównoważyły środki przeznaczone na realizację CZP i na wykonywanie zabiegów trombektomii.

Poza tym, na początku 2020 r., nastąpiła nieoczekiwana i niezapowiedziana zmiana dyrektora – co więcej, nigdy nie została ona uzasadniona. Przedstawiciele resortu zdrowia nie podali powodu zwolnienia z dnia na dzień.

W kolejnych latach instytut stanął przed wieloma wyzwaniami, takimi jak pandemia, inflacja oraz zwiększająca się konkurencja o kadry. Twierdzę, że nowy zarząd nie podołał tym problemom, z roku na rok pogarszał się wynik finansowy, zadłużenie było coraz większe, pod koniec 2022 roku utracono płynność finansową.

Zabrakło wizji, czym ma być instytut. Dziś, mimo że podmiot ten aspiruje do bycia ośrodkiem najwyższej referencyjności, większość realizowanych przez niego usług jest lokalna – jak w szpitalu powiatowym. To doprowadza do sytuacji, w której bardzo wykwalifikowana kadra – niejednokrotnie wysokiej klasy specjaliści – musi wykonywać obowiązki sekretarek medycznych albo angażować się w to, czym powinno się zajmować w podstawowej opiece zdrowotnej. Nie ma wtedy czasu na doskonalenie wysokospecjalistycznych usług, wizyty w najlepszych ośrodkach na świecie, transfer wiedzy, prowadzenie badań. Specjaliści zajmują się po prostu codzienną szpitalną „bieżączką”.

Instytut stracił pozycję ośrodka wysokospecjalistycznego, aby realizować usługi na rzecz społeczności lokalnej w ramach centrum zdrowia psychicznego. Powstał rozdźwięk między tym, do czego aspiruje instytut, a tym, czym się stał. To przekłada się na poważne problemy organizacyjne – kliniki mające oferować leczenie najtrudniejszych, np. lekoopornych przypadków, przekształciły się w dużej części w realizatora podstawowych świadczeń w obszarze psychiatrii. Poza tym uważam, że centra zdrowia psychicznego nie powinny być lokowane w dużych wysokospecjalistycznych szpitalach, a tak się dzieje. Nie poprawia to w żaden sposób dostępności do usług, bo przecież już wcześniej była ona w tych miejscach, natomiast wprowadza poważne problemy organizacyjne.

Podobnie w neurologii – instytut pełni rolę szpitala powiatowego w zakresie leczenia udarów. Był pionierem we wdrażaniu procedur naczyniowych, jednak docelowo nie jest przeznaczony do tego, żeby takie usługi realizować. Oddziały udarowe powinny być lokowane przy szpitalach wielospecjalistycznych, w których są oddziały intensywnej opieki medycznej, internistyczne, chirurgiczne – gdzie koszty gotowości do pracy 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu są niższe, bo rozkładają się na różne usługi.

Komentarz Pawła Mierzejewskiego, byłego zastępcy dyrektora do spraw ekonomicznych, strategii i rozwoju Instytutu Psychiatrii i Neurologii, pochodzi z wywiadu „Sytuacja podbramkowa, ale nie przegrana”.


Przeczytaj także: „IPiN chwieje się w posadach” i „Kolos na glinianych nogach wstaje z kolan?”.

Menedzer Zdrowia twitter

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.