123RF

Kształcenie przeddyplomowe lekarzy – musi zapaść decyzja

Udostępnij:

Kształcenie przyszłych lekarzy powinno odbywać się wyłącznie w tych szkołach, które mają właściwe warunki i kadrę – brzmiał głos przedstawiciela uczelni medycznych. Druga strona wskazywała, że należy znaleźć sposób, aby pomóc nowym uczelniom z negatywną opinią akredytacyjną w kontynuowaniu działalności, mając na uwadze zwłaszcza regiony, gdzie jest bardzo słaby dostęp do lekarzy. 

  • W roku akademickim 2023/2024 studia na kierunku lekarskim rozpoczęło 10 289 osób. Dużym problemem jest brak pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej w kontekście rekrutacji na rok akademicki 2024/2025
  • Zdaniem przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych prof. Marcina Gruchały, kształcenie przyszłych lekarzy powinno odbywać się wyłącznie w tych szkołach, które mają właściwe warunki i kadrę oraz gdzie prowadzone są badania naukowe
  • Przyszłych lekarzy kształcą uczelnie, mające w dorobku naukowym jedynie 200 publikacji w zakresie nauk medycznych, w większości w języku polskim
  • Przedstawiciel Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego dr hab. Marcin Pałys przypomniał, że w ocenie rady kwestia posiadania pozytywnej opinii PKA jest niezbędna, aby otwierać nowe kierunki lekarskie i kontynuować kształcenie
  • W obronie uczelni z negatywną opinią stanęła m.in. posłanka Elżbieta Polak. Jako przykład podała Zieloną Górę, gdzie ruszył kierunek lekarski pomimo braku pozytywnej rekomendacji PKA – dziś absolwenci tej uczelni zdają najlepiej egzamin końcowy

23 kwietnia zebrała się Podkomisja stała do spraw organizacji ochrony zdrowia, podczas której wiceminister zdrowia Marek Kos przedstawił informację ministra zdrowia w sprawie systemu kształcenia przeddyplomowego lekarzy i lekarzy-dentystów.

Kształcenie przeddyplomowe lekarzy – wyzwania i problemy
– Limity przyjęć na uczelnie medyczne systematycznie się zwiększają. W 2023 roku po dołączeniu kolejnych uczelni wyraźnie wzrosły. Porównując rok akademicki 2021/2022 z rokiem akademickim 2023/2024, dla kierunku lekarskiego jest to wzrost z 9039 osób do 10 289, czyli o blisko 1300 osób – powiedział na wstępie wiceminister Kos.

Jest to związane z wejściem na rynek kształcenia nowych uczelni i nowych podmiotów. Dodał, że na kierunku lekarsko-dentystycznym takiego wzrostu nie ma.

– Część z nich nie ma pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej, co jest dużym problemem. Jesteśmy w dylemacie dotyczącym tego, co będzie dalej, jeżeli chodzi o rok akademicki 2024/2025, bo uczelnie prawdopodobnie będą występowały o przyznanie limitów, a są w trakcie oceny komisji akredytacyjnej – mówił.  

Sprawa dotyczy kilku szkół wyższych. Są też takie, które otrzymały zgodę akredytacyjną, a nie otworzyły tych kierunków i być może otworzą je dopiero w roku akademickim 2024/2025.  

Opinie negatywne. Stan na koniec marca 2024  
Kos podał, że opinie negatywną otrzymały takie uczelnie, jak politechniki. Są to na przykład Politechnika Wrocławska, Politechnika Bydgoska, Społeczna Akademia Nauk z siedzibą w Łodzi, Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu, Akademia Tarnowska, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Akademia Kaliska, Akademia Nauk Stosowanych w Poznaniu.  

Wśród uczelni, które prowadzą kształcenie na kierunku lekarskim, większość nadzorowana jest przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ministerstwo Zdrowia nadzoruje głównie uniwersytety medyczne. 

– Nie ma z nimi problemu, jeżeli chodzi o ocenę, gdyż tutaj jest zawsze pozytywna. Problem stanowią nowe uczelnie, które dołączyły w roku ubiegłym – powiedział wiceminister zdrowia. 

Zdawalność lekarskiego egzaminu końcowego
Odnosząc się do końcowych egzaminów lekarskich i lekarsko-dentystycznych, które odbyły się na jesieni roku 2023 i wiosną roku 2024, Marek Kos przyznał, że ich wyniki były zadowalające. Średnio takie egzaminy zdaje 96 proc. studentów podchodzących do egzaminu po raz pierwszy. W przypadku lekarzy dentystów jest to 88 proc.    

– Pytanie, jak będzie wyglądała zdawalność lekarskiego egzaminu końcowego za 6 lat, kiedy przystąpią do niego ci studenci, którzy są kształceni na uczelniach z negatywną opinią – powiedział Marek Kos podczas prezentacji.  

Duże zainteresowanie zawodami medycznymi  
Wiceminiser podał także, że obecnie obserwuje się duże zainteresowanie absolwentów szkół średnich innymi zawodami medycznymi i podjęciem studiów na kierunkach pielęgniarskim i położniczym. Ogólnie na kierunkach innych zawodów medycznych obserwuje się zwiększenie liczby studentów – w ostatnich 2–3 latach to wzrost o 1000–1500 osób.  

Wysokie standardy kształcenia  
Głos w imieniu środowiska uczelni medycznych zabrał prof. Marcin Gruchała, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych i rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Przyznał, że niepokojący jest brak pozytywnych decyzji akredytacyjnych dla niektórych uczelni. Dodał, że wątpliwości wokół jakości kształcenia lekarzy w Polsce są groźne, bo „rykoszetem możemy ucierpieć wszyscy”.  

– Jakość kształcenia jest niezwykle ważna, w kontekście także uznawalności dyplomów i akredytacji międzynarodowych – zaznaczył.  

Zaapelował do resortów zdrowia i nauki o dołożenie wszelkich starań, by tę sytuację uporządkować. Jego zdaniem  kształcenie przyszłych lekarzy powinno odbywać się wyłącznie na tych uczelniach, które mają właściwe warunki i kadrę oraz, gdzie prowadzone są badania naukowe w zakresie nauk medycznych.  

– Dzisiaj mamy uczelnie, które w całym swoim dorobku naukowym mogą poszczycić się 200 publikacjami w zakresie nauk medycznych, z tym że większość jest w języku polskim – to nie jest więc środowisko, w którym powinni się kształcić lekarze. Apelujemy do państwa o pewien rozsądek, o przyjrzenie się tej sytuacji i dokonanie selekcji – powiedział prof. Gruchała.  

– Utrzymanie jakości i wysokiego poziomu kształcenia lekarzy jest szczególnie ważne. Doszliśmy do takiego poziomu, że dyplomy naszych lekarzy są uznawane, a nasi medycy są cenieni jako fachowcy. Nikt nie ma wątpliwości, że poziom kształcenia nie może ucierpieć, ale odrębną kwestią jest zweryfikowanie tych uczelni. Nie możemy ich też wrzucać do jednego kosza, bo wiele z nich spełnia wymogi i będzie kształcić na wysokim poziomie, jednak jeżeli jakaś uczelnia nie spełnia warunków, to oczekujemy od instytucji podjęcia właściwych decyzji – powiedziała przewodnicząca podkomisji Józefa Szczurek-Żelazko.

Zwróciła uwagę, że uczelnie, które otrzymały negatywną opinię akredytacyjną, a które uruchomiły nabory w poprzednim roku, zapewne już przygotowują się do rekrutacji na kolejny rok akademicki, bo „nie mają sygnałów, że coś jest nie tak”.  

Nowe kierunki lekarskie – niepewna przyszłość
Przedstawiciel Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego dr hab. Marcin Pałys zaznaczył, że zawód lekarza jest zawodem zaufania społecznego i wszystkie działania, które prowadzą do obniżenia tego zaufania, nie pomagają systemowi ochrony zdrowia, a raczej szkodzą. 

– Jako rada wyraźnie mówiliśmy, że kwestia posiadania pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej jest niezbędna do tego, aby otwierać nowe kierunki lekarskie i kontynuować kształcenie na tych kierunkach – powiedział.  

– Proponowaliśmy i podtrzymujemy stanowisko, że nie powinno być z tego punktu widzenia ustaw, które dają w drodze decyzji politycznej uprawnienia do prowadzenia kierunków lekarskich, a nie w drodze merytorycznej, opartej na ocenie jakości. Apelowaliśmy też o przywrócenie obligatoryjności Polskiej Komisji Akredytacyjnej wtedy, kiedy jest mowa o otwieraniu nowych kierunków studiów – mówił dr Pałys.  

– Chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że niezbędna jest rzetelna analiza perspektyw zapewnienia tej jakości kształcenia. Otwierane są i będą nowe kierunki, ale powinny być wyposażone w perspektywę, jak osiągnąć jakość kształcenia i jakie są ich potrzeby finansowe – kontynuował.  

Podkreślił, że należy podjąć decyzję odnośnie do kierunków, które już zostały otwarte, to najwyższa pora, żeby zdecydować co dalej, bo trwanie w stanie niepewności utrudnia ewentualne przeniesienie studentów, a liczba osób uczestniczących w tym procesie jest coraz większa.  

Decyzja dziwi 
– Dziesięć uczelni otrzymało negatywną opinię komisji akredytacyjnej, to jest bardzo dużo, więc dziwi decyzja, na jakiej podstawie przyznano prawo do realizacji nauki na kierunku lekarskim – mówiła z kolei posłanka Elżbieta Polak, członkimi podkomisji.  

– Mam pytanie do komisji akredytacyjnej, której nie ma, co było przyczyną tej negatywnej opinii. Mamy bardzo duży deficyt lekarzy. Osiem lat temu stworzyliśmy w Zielonej Górze kierunek lekarski i nie było łatwo – była negatywna opinia rady rektorów. Być może jako mała uczelnia w małym mieście budziliśmy kontrowersje, ale się uparliśmy – pierwsi absolwenci, a później drugi rocznik najlepiej w Polsce zdali egzamin państowy. To zamknęło wszystkim usta. Dlatego warto się zastanowić, co jest przyczyną tej negatywnej opinii i nie wszystkich od razu wylewać, bo być może są uczelnie, które nie tylko mają aspiracje, ale są gotowe spełnić te warunki i trzeba im pomóc – powiedziała.

Pomóżmy, nie potępiajmy
– Nie potępiajmy tych uczelni, które podjęły się tego niespotykanie trudnego zadania. Trzeba zweryfikować ich możliwości i pomóc, jeśli podołają temu zadaniu – powiedział w podsumowaniu wiceminister Kos.  

Przykładem są uczelnie sprzed kilku lat, na przykład z Olsztyna, Kielc, Rzeszowa czy Zielonej Góry, które świetnie dały sobie radę, a ich absolwenci są na rynku rozchwytywani, co potwierdza zdanie przez nich LEK-u.  

– Oczekuję od komisji akredytacyjnej oraz resortu nauki i szkolnictwa wyższego tego, by obecnie nie przyznawać pewnego rodzaju limitów na nowy rok akademicki, dopóki decyzji oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej nie będzie, bo zaryzykowanie przyznania określonej liczby miejsc będzie wiązało się z naborem. Liczę na to, że do czasu tej oceny  taka decyzja nie zapadnie – powiedział Marek Kos.

Przeczytaj także: „60 organizacji poparło rezydentów”.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.