Mapa porodówek nie do zamknięcia
Tagi: | Izabela Leszczyna, oddział ginekologiczno-położniczy, oddziały ginekologiczno-położnicze, szpital, szpitale, porodówka, porodówki, co z tymi porodówkami |
Minister zdrowia Izabela Leszczyna wyjaśniła, co zrobi z nierentownymi porodówkami.
Liczba oddziałów ginekologiczno-położniczych z roku na rok się zmniejsza. W 2015 r. w kraju funkcjonowały 424, a w 2022 r. było ich o 60 mniej. Ostatnio wcale nie jest lepiej.
Kłopotem jest to, że Polaków rodzi się coraz mniej, a także niedoszacowanie procedur medycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, konieczność zwiększania wynagrodzeń w szpitalach, zbyt mała liczba lekarzy, coraz większe wydatki związane z podwyższeniem wypłat personelu medycznego, koszty zakupu sprzętu jednorazowego, materiałów i energii cieplnej.
O porodówkach mówiła minister zdrowia Izabela Leszczyna w Programie Pierwszym Polskiego Radia – spytano ją, czy da się uniknąć ich zamykania.
– Jeśli gdzieś jest porodówka, w której rodzi się 100 dzieci rocznie, a w okolicy mieszka dużo starszych, seniorów i niesamodzielnych, to dobrze byłoby przekształcić ją w oddział opieki długoterminowej, stworzyć zakład opiekuńczo-leczniczy – podkreśliła minister Leszczyna, dodając, że niektóre można zmienić w oddziały ginekologiczne.
– Mam już mapę miejsc, w których porodówka, mimo że odbiera się w niej niewiele porodów, musi pozostać, bo inna, najbliższa, jest ponad 40 km dalej. Takie oddziały zostawimy i dofinansujemy, zaproponujemy taki ryczałt, by były w stanie się utrzymać – zapewniła, dodając, że inaczej będzie z porodówkami, z których można zrezygnować.
– Jeśli będzie można zapewnić transport medyczny, to będziemy kobiety w ciąży dowozić do szpitali lepiej wyposażonych, z anestezjologami, w którym zapewniane są znieczulenia okołoporodowe, porady laktacyjne – podkreśliła.
Przeczytaj także: „Porodówki do zamknięcia – dane z 2023 r.” i „Izby porodowe – reaktywacja?”.
Więcej o porodówkach po kliknięciu w poniższy baner.