Plan Grodzkiego: 60 złotych za punkt rozliczeniowy NFZ
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 21.04.2017
Źródło: BL
Szef „resortu zdrowia” w Gabinecie Cieni ogłosił podczas specjalnej konferencji prasowej swój prosty plan na poprawę sytuacji szpitali. Podwyżkę wyceny tzw. punktu rozliczeniowego do 60 złotych.
Dziś punkt wart jest 52 złotych. Podwyżkę do zapowiada 54 złotych przewiduje obecne kierownictwo NFZ. Zdaniem opozycji to za mało. Grodzki proponuje – 60 złotych.
Co stoi za tą kwotą i metodą ratowania szpitali? Cóż – pakiet rządowych ustaw zakłada wprowadzenie ryczałtu za część świadczeń dla wybranych szpitali. Zmieniane są także taryfy wycen świadczeń. Do końca nie wiadomo czy przyniesie to poprawę sytuacji finansowej szpitali. Rząd twierdzi, że tak – opozycja wątpi. Ale jedno jest pewne: to potrwa, bo zbieranie danych, bo konsultacje, bo spory... Tymczasem sytuacja szpitali jest fatalna już dziś, trzeba je ratować natychmiast.
O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Policzmy: podwyżka wyceny punktu o 8 złotych przełoży się na zwiększenie budżetów szpitali o 15 proc. My szacujemy niedobory szpitali, niedoszacowanie na 30 proc. Nawet taka podwyżka jest zatem niewystarczająca do tego, by problem rozwiązać w całości. Ale z pewnością jako rozwiązanie doraźne – może pomóc.
Ale tak właśnie, jako korzystną, choć doraźną pomoc – to rozwiązanie trzeba poprzeć. Zgadzają się z tym wszyscy: taryfy są księżycowe, wyceny nie wiadomo na jakiej podstawie. I tu trzeba zrobić porządek. Ale zgoda – przy okazji warto pomyśleć co zrobić do czasu, gdy te nowe porządki zaczną przynosić efekt. Bo sytuacja szpitali rzeczywiście z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Od dawna mówi się o podwyżce wyceny punktu rozliczeniowego, chce tego i rząd, i opozycja. Różnica w tym, że fundusz proponuje wycenę minimalną, opozycja solidną. Chciałbym się powstrzymać od komentarza, która metoda lepsza.
Bo tak naprawdę każda wątpię, czy te podwyżki przełożą się na lepsze traktowanie pacjentów. Szpitale mają kłopot z ustawieniem na odpowiednim poziomie wynagrodzeń dla swoich pracowników wynikających z tego, że kolejne ustawy i porozumienia zawierane na szczeblu centralnym obligują je do podniesienia wypłat czy to dla pielęgniarek, czy to zatrudnianych wg stawek regulowanych prawem o płacy minimalnej ochroniarzy. Szpitale nie mają na to pieniędzy, stąd pomysł, by podwyższyć wycenę punktu. I z góry wiadomo na co środki z tej podwyżki wycen pójdą: na płace.
Ratujmy zatem polskie szpitale od zapaści finansowej – ale podwyższając wycenę wbudujmy w odpowiednie rozporządzenie mechanizm gwarantujący, że środki z tej podwyżki pójdą w znacznej części także na pacjentów, a nie tylko na płace.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Co stoi za tą kwotą i metodą ratowania szpitali? Cóż – pakiet rządowych ustaw zakłada wprowadzenie ryczałtu za część świadczeń dla wybranych szpitali. Zmieniane są także taryfy wycen świadczeń. Do końca nie wiadomo czy przyniesie to poprawę sytuacji finansowej szpitali. Rząd twierdzi, że tak – opozycja wątpi. Ale jedno jest pewne: to potrwa, bo zbieranie danych, bo konsultacje, bo spory... Tymczasem sytuacja szpitali jest fatalna już dziś, trzeba je ratować natychmiast.
O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Policzmy: podwyżka wyceny punktu o 8 złotych przełoży się na zwiększenie budżetów szpitali o 15 proc. My szacujemy niedobory szpitali, niedoszacowanie na 30 proc. Nawet taka podwyżka jest zatem niewystarczająca do tego, by problem rozwiązać w całości. Ale z pewnością jako rozwiązanie doraźne – może pomóc.
Ale tak właśnie, jako korzystną, choć doraźną pomoc – to rozwiązanie trzeba poprzeć. Zgadzają się z tym wszyscy: taryfy są księżycowe, wyceny nie wiadomo na jakiej podstawie. I tu trzeba zrobić porządek. Ale zgoda – przy okazji warto pomyśleć co zrobić do czasu, gdy te nowe porządki zaczną przynosić efekt. Bo sytuacja szpitali rzeczywiście z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Od dawna mówi się o podwyżce wyceny punktu rozliczeniowego, chce tego i rząd, i opozycja. Różnica w tym, że fundusz proponuje wycenę minimalną, opozycja solidną. Chciałbym się powstrzymać od komentarza, która metoda lepsza.
Bo tak naprawdę każda wątpię, czy te podwyżki przełożą się na lepsze traktowanie pacjentów. Szpitale mają kłopot z ustawieniem na odpowiednim poziomie wynagrodzeń dla swoich pracowników wynikających z tego, że kolejne ustawy i porozumienia zawierane na szczeblu centralnym obligują je do podniesienia wypłat czy to dla pielęgniarek, czy to zatrudnianych wg stawek regulowanych prawem o płacy minimalnej ochroniarzy. Szpitale nie mają na to pieniędzy, stąd pomysł, by podwyższyć wycenę punktu. I z góry wiadomo na co środki z tej podwyżki wycen pójdą: na płace.
Ratujmy zatem polskie szpitale od zapaści finansowej – ale podwyższając wycenę wbudujmy w odpowiednie rozporządzenie mechanizm gwarantujący, że środki z tej podwyżki pójdą w znacznej części także na pacjentów, a nie tylko na płace.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski