Szczepionką w epidemię fentanylu?
Tagi: | Piotr Rzymski |
Szczepionki kojarzą się przede wszystkim z profilaktyką chorób zakaźnych, a nie z terapią uzależnień – jednak i do tego można je potencjalnie wykorzystać.
Liczba osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych jest trudna do oszacowania. Według ostatniego „World Drug Report” może ich być na świecie mniej więcej tyle, ilu jest mieszkańców Polski. Największe populacje ludzi uzależnionych od substancji psychoaktywnych żyją w Ameryce Północnej i Europie. Chociaż opioidy nie są najpowszechniej stosowanymi narkotykami, to odpowiadają za dwie trzecie zgonów z powodu przedawkowania.
Jedną z najbardziej problematycznych substancji pod tym względem jest fentanyl. To syntetyczny opioid znany od dawna, opracowany z myślą o uśmierzaniu uciążliwego bólu – działa 50 razy silniej niż heroina i 100 razy silniej niż morfina. Dlatego stosowany powinien być jedynie pod ścisłym nadzorem. Poza tym jest bardzo niebezpieczny – dawka śmiertelna dla przeciętnego dorosłego człowieka wynosi zaledwie 2 mg.
Wprowadzenie fentanylu do nielegalnego, ulicznego obrotu stoi u podstaw kryzysu opioidowego toczącego się przez USA. Z powodu przedawkowania fentanylu zmarło w tym kraju już ponad pół miliona ludzi, a liczba ofiar systematycznie rośnie. W 2012 r. było ich ok. 40 tys., w 2022 r. już ponad 107 tys. Sytuacji nie poprawia fakt, że fentanyl jest tani w produkcji. Jego nielegalna sprzedaż może przynieść do 20 razy więcej zysku niż dystrybucja heroiny. Nielegalny fentanyl produkowany jest głównie w Chinach i Meksyku. O ile najnowsze przewidywania nie wskazują, by kryzys opioidowy miał dotknąć Europę w stopniu porównywalnym z Ameryką Północną, to niewątpliwe trzeba trzymać rękę na pulsie, zwłaszcza w obliczu doniesień o przypadkach śmiertelnego przedawkowania, także w Polsce.
Wykorzystanie szczepień w walce z uzależnieniami od substancji psychoaktywnych jest koncepcją, u podstaw której leży wykorzystanie mocy, jakimi dysponuje układ odporności do neutralizowania patogenów. W tym przypadku sztuka polega na ukierunkowaniu jego działania do zneutralizowania konkretnej substancji. Mówiąc krótko, podanie preparatu ma doprowadzić do wyprodukowania przeciwciał, które rozpoznając substancję narkotyczną, mają ją związać, uniemożliwić przedostanie się jej przez barierę krew–mózg, wykluczyć jej psychoaktywne działanie i przyspieszyć tempo eliminacji z organizmu. Taka szczepionka ma więc za zadanie wspierać terapię uzależnienia, a nie mu zapobiegać.
Jednym z problemów ze stworzeniem takiej szczepionki jest fakt, iż substancje psychoaktywne, takie jak np. fentanyl, nie są antygenami. Samo podanie ich do organizmu nie pobudza produkcji przeciwciał. Mogą one jednak działać jak tzw. hapteny, czyli molekuły o niskiej masie cząsteczkowej, które za pierwszym razem mogą wywołać odpowiedź odpornościową przeciwko sobie jedynie w połączeniu z białkami. Od tego momentu pojawienie się takiej substancji w organizmie, już nie w formie białkowego kompleksu, powinno być rozpoznawane przez limfocyty. Innymi słowy, odpowiednio skonstruowana szczepionka powinna doprowadzić do wytworzenia przeciwciał przeciwko substancji psychoaktywnej, których produkcja powinna być dodatkowo wznowiona, gdy substancja ta zostanie podana jako narkotyk.
Kryzys opioidowy w Ameryce Północnej skłonił badaczy do poszukiwania kandydatek na szczepionkę przeciw fentanylowi. Niektóre z nich mają szansę trafić do badań klinicznych jeszcze w 2024 r., z uwagi na obiecujące wyniki doświadczeń z udziałem zwierząt. Przykładowo, podanie szczurom jednego z preparatów prowadziło do produkcji wysokiego miana przeciwciał przeciw fentanylowi, które istotnie blokowały transport substancji do ośrodkowego układu nerwowego, ograniczały jej wpływ na wiele parametrów czynnościowych, a także znosiły jej przeciwbólowe działanie. Ich działanie było wysoce specyficzne – rozpoznawały fentanyl, ale nie inne opioidy, w tym te, które mogą być stosowane w leczeniu bólu lub uzależnienia (na przykład metadon), ale nie wykazują tak wysokiego potencjału do uzależniania.
To oczywiście za mało, by móc dopuścić taki preparat do użycia. Potrzebne są wielofazowe badania kliniczne, które z pewnością nie będą łatwe do przeprowadzenia, gdyż obejmować powinny grupy osób uzależnione od fentanylu. Gra wydaje się jednak warta podjęcia ryzyka, chociażby z powodu śmiertelnego żniwa, jakie zbiera fentanyl w niektórych miejscach świata. Jeżeli badania kliniczne wykazałyby dobry profil bezpieczeństwa i skuteczność kandydatek na szczepionkę, to z pewnością byłby to ważny wspomagacz terapii odwykowej. Dziś jednym z ważniejszym wyzwań dla niej jest wysokie w przypadku uzależnienia od fentanylu ryzyko nawrotu. Przyjęcie tej substancji w okresie abstynencji przez zaszczepioną osobę powinno blokować jej działanie i uniemożliwiać wyzwolenie całej kaskady zdarzeń uruchamiających ciąg narkotykowy. Innymi słowy, zamiast za wszelką cenę walczyć z ryzykiem nawrotu, szczepienie miałoby ograniczać tragiczne konsekwencje jego wystąpienia.
Warto jednak pamiętać, iż bez kompleksowych działań żadna szczepionka nie rozwiąże kryzysu opioidowego u jego źródeł. A te leżą w desperacji osób, które skłonne są przyjmować niebezpieczne substancje psychoaktywne, by uśmierzać ból, wcale nie o fizycznym charakterze. Tak złożonego problemu nie rozwiązałoby niestety nawet całkowite zniknięcie fentanylu ze świata.
Artykuł dr. hab. Piotra Rzymskiego z Zakładu Medycyny Środowiskowej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu opublikowano w Biuletynie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej 9/2024.
Przeczytaj także: „Sprzedawała fentanyl”, „Fentanyl uzależnia natychmiast” i „Opioidofobia – nie stygmatyzujmy pacjentów”.