Tabletki „dzień po” z apteki nie dla małoletnich
Tagi: | apteka, apteki, pilotaż, antykoncepcja awaryjna, tabletka „dzień po”, wydanie tabletki „dzień po”, farmaceuci, recepta farmaceutyczna, umowy, realizacja, Marek Tomków |
Farmaceuci nie chcą ryzykować, wydając nieletnim pigułki „dzień po”. Do 6 maja do wojewódzkich oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęło zaledwie szesnaście wniosków o przystąpienie do pilotażu przepisywania antykoncepcji awaryjnej w aptekach.
Prezydent zawetował nowelizację Prawa farmaceutycznego, która zakładała możliwość zakupu pigułek „dzień po” bez recepty przez kobietę od piętnastego roku życia. Zaproponowano co innego – rozporządzenie i takie pigułki od 1 maja w aptekach.
Chodzi o tabletki „dzień po”, zawierające hamujący lub opóźniający owulację, a przez to niedopuszczający do zapłodnienia octan uliprystalu.
Zgodnie z rozporządzeniem do pilotażu przepisywania antykoncepcji awaryjnej w aptekach można już przystępować, ale zainteresowanie jest niewielkie. Do 6 maja do wojewódzkich oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęło zaledwie szesnaście wniosków.
– I to nie ze względu na majówkę ani wymogi, takie jak osobny pokój opieki farmaceutycznej, ale fakt, że rozporządzenie wprowadza legislacyjny chaos, jeśli chodzi o przepisywanie tabletki nieletnim od piętnastego roku życia – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Marek Tomków.
Tabletkę w aptekach wprowadza się więc na zasadzie pilotażu, a przepisywanie jej przez farmaceutów nieletnim ma umożliwić całkiem nowa czynność nazwana „opieką farmaceuty”, która – w przeciwieństwie do zdefiniowanej w ustawie o zawodzie farmaceuty opieki farmaceutycznej – ma nie stanowić świadczenia zdrowotnego. To clou rozwiązania zaproponowanego przez resort, ponieważ na udzielenie małoletniemu świadczenia zdrowotnego musi się zgodzić jego opiekun prawny.
– W praktyce oznacza to, że bez zgody rodzica nie wolno nam nawet zważyć pacjentki poniżej osiemnastego roku życia czy zmierzyć jej ciśnienia, a co dopiero przepisywać leki. Nie znam farmaceuty, który odważyłby się to zrobić tylko dlatego, że tak chcą twórcy rozporządzenia. Pacjent nie przestaje nim być po wyjściu z gabinetu lekarskiego. Jest nim także w aptece – argumentuje Tomków.
Przeczytaj także: „Farmaceuta pozwany za tabletkę?”.