W centrum polityki lekowej powinien być pacjent
Sesją inauguracyjną „Polska polityka lekowa – gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy” rozpoczęła się 5 czerwca IV edycja konferencji Priorities and Challenges in Polish and European Drug Policy, organizowanej przez wydawnictwo Termedia. Uczestniczyli w niej przedstawiciele wszystkich interesariuszy rynku farmaceutycznego – Ministerstwa Zdrowia oraz organizacji reprezentujących producentów leków i pacjentów.
W sesji inauguracyjnej wzięli udział:
- Jakub Adamski z Departamentu Współpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta,
- Marcin Czech z Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego,
- Urszula Demkow, wiceminister zdrowia,
- Robert J. Gil z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego,
- Anna Gołębicka z Centrum im. Adama Smitha,
- Krzysztof J. Filipiak z Naczelnej Rady Lekarskiej,
- Krzysztof Kępiński z GSK,
- Krzysztof Kopeć, prezes organizacji Krajowi Producenci Leków,
- Agnieszka Leszczyńska z Angelini Pharma Polska,
- Kamila Malinowska z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji,
- Andrzej Mądrala z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych,
- Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia w latach 2018–2024,
- Agnieszka Neumann-Podczaska, dyrektor Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji, z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu,
- Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”.
Głównym interesariuszem procesu refundacyjnego powinien być pacjent
Jak mówiła wiceminister Urszula Demkow, przez ostatnie lata w zakresie refundacji leków podążaliśmy w dobrym kierunku, na liście leków refundowanych znajdowało się coraz więcej nowych leków i nowych terapii.
– Duża ustawa refundacyjna, którą mieliśmy 1 kwietnia, także przyniosła dużo pozytywnych zmian. Ale oczywiście są tam zapewne drobne elementy do poprawy. Musimy też zapewne podjąć działania, aby poprawić funkcjonowanie na przykład hurtowni farmaceutycznych. Natomiast naszą największą bolączką są pieniądze i oczywiście długi okres procesu refundacyjnego – stwierdziła wiceszefowa resortu.
– Być może warto pomyśleć o tym, żeby ten czas wprowadzania na listy refundacyjne nowych terapii był tak samo krótki jak w wielu europejskich krajach, żeby nasi chorzy nie czekali czasami przez wiele miesięcy, a czasem i dłużej – dodała.
Jak mówiła prof. Demkow, pod hasłem „wdrożenie nowych terapii” kryje się bardzo wiele elementów. Jest to także skłonność do współpracy firm farmaceutycznych. Na rynku farmaceutycznym jest bardzo dużo interesariuszy i ich interesy, ale też ich wkład, decyduje o połowie efektu końcowego procesu refundacyjnego.
– Moim zdaniem głównym interesariuszem tego procesu powinien być pacjent. Ważne jest także to, żebyśmy ewoluowali efekty zmian refundacyjnych w świetle efektów zdrowotnych dla społeczeństwa. Żebyśmy odpowiadali sobie na pytanie, jak zmiany w ustawie refundacyjnej i w polityce lekowej przekładają się na zdrowie społeczeństwa. To powinno wyznaczać kierunek kolejnych zmian – podkreśliła wiceminister.
Trzy istotne obszary
Prof. Agnieszka Neumann-Podczaska, dyrektor Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji, zwróciła uwagę na trzy niezwykle ważne obszary rynku farmaceutycznego.
– Bardzo pozytywne jest to, że mamy coraz większą dostępność substancji czynnych, refundowanych preparatów. Moim zdaniem jednak nie można mówić o polityce lekowej kraju bez poruszania tematu bezpieczeństwa leczenia. Nie można rozprawiać o polityce lekowej, o polityce refundacyjnej, bez pochylenia się nad tym, jak ludzie są w Polsce leczeni. Mamy twarde dane, które pokazują, że z jednej strony, odnosząc się do konkretnego przykładu substancji przeciwbólowych, mamy duże portfolio w tym zakresie preparatów refundowanych. Obserwacja kliniczna oraz rynku pokazuje, że bardzo często po prostu nie umiemy leczyć pacjentów przeciwbólowo – zaznaczyła.
– To nie znaczy, że pacjenci nie otrzymują preparatów przeciwbólowych, że nie mamy standardów postępowania. Są dane, które pokazują, że mamy bardzo dużą skalę potencjalnej niepoprawności leczenia farmakologicznego. To znaczy, że bardzo często zdarzają się sytuacje, w których pacjenci, szczególnie starsi, którzy chodzą do wielu specjalistów, wracają do lekarza rodzinnego z dwoma czy nawet czterema preparatami. Są oni bardzo zagubieni w systemie. Widzimy, że brak koordynacji tego leczenia powoduje, że bardzo często leczymy działania niepożądane, czyli wypisywana jest kolejna substancja, kolejny preparat refundowany, po to, aby leczyć działania niepożądane, po 16 innych preparatach refundowanych i nierefundowanych – mówiła dyrektor Neumann-Podczaska.
Jej zdaniem znalazłyby się pieniądze na refundację wielu takich preparatów, co do których jest ogromny potencjał, a jeszcze ich nie ma z różnych powodów, gdybyśmy popatrzyli na to, ile wydajemy zbędnie, aby leczyć efekty polekowe po innych preparatach.
– Kiedy pacjent chodzi do nawet sześciu różnych specjalistów, a każdy z nich leczy wedle standardów, wedle wytycznych teoretycznie idealnie, to natychmiast mamy przepisanych pacjentowi ponad 20 preparatów. Istnieje potrzeba spojrzenia na farmakoterapię całościowo, na współpracę lekarza rodzinnego z farmaceutą – zauważyła.
Jak wskazała ekspertka, kolejnym istotnym obszarem polityki i bezpieczeństwa lekowego jest API.
– To obszar, o którym powinniśmy mówić, szczególnie w kontekście nieodzownego podejścia do wspólnej polityki Unii Europejskiej. Nie będzie API w Polsce korzystnych cenowo, nie będziemy na rynku światowym nigdy konkurencyjni, jeśli nie będzie jednej jednolitej polityki w tym zakresie na poziomie UE, bo zawsze Europa będzie droższa – podkreśliła prof. Neumann-Podczaska.