Natalizumab podawany podskórnie dostępny dla chorych z SM ►
– Zrefundowanie natalizumabu w formie podskórnej iniekcji to szansa dla pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, z utrudnionym dostępem do żył lub z oznakami zapalenia żył. Wreszcie mamy całe portfolio leków – mówi prof. Alina Kułakowska, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Od niedawna dla pacjentów ze stwardnieniem
rozsianym (SM) jest dostępny lek natalizumab w iniekcji podskórnej. Jakie korzyści z tej formy terapii mogą wynieść chorzy, a
jakie klinicyści?
– Od 1 kwietnia 2024 r. zmienił się
zapis programu lekowego leczenia stwardnienia rozsianego.
Główną nowością jest wprowadzenie podskórnej formy podania leku natalizumab,
która została zrefundowana w ramach programu lekowego. Podkreślić należy, że
same wskazania do stosowania natalizumabu nie zmieniły się – mam tu na myśli
zapisy programu, które pozwalają na włączanie leku u chorych. Nowością jest to,
że pacjenci, którzy nie mogą przyjmować natalizumabu w formie dożylnej ze
względu na trudny dostęp do żył czy zmiany zapalne w układzie żylnym, mogą skorzystać
z formy podskórnej – bardziej przyjaznej dla chorych i personelu medycznego.
Zdecydowanie łatwiej jest bowiem wykonać dwie iniekcje podskórne, które trwają
kilka minut, niż wlew dożylny, trwający godzinę. Myślę tu zarówno o aspektach
technicznych, związanych z dostępem do żyły, jak również ekonomicznych. Nie
zapominajmy, że sam aparat do podania dożylnego leku ma swoją cenę, a w
przypadku formy podawanej podskórnie farmaceutyk jest przygotowany, gotowy do
podania w ampułkostrzykawkach. Zatem obciążenie ekonomiczne dla placówki
udzielającej świadczenia jest mniejsze. Nie bez znaczenia jest również fakt, że
pacjenci chorujący na SM to bardzo często młodzi, sprawni ludzie, chcący
zachować swoją kondycję, aktywni zarówno na polu zawodowym, jak i rodzinnym.
Dla nich priorytetem jest praca czy nauka, a nie spędzanie wielu godzin w
szpitalu.
Ciąg dalszy wywiadu pod wideo.
Jaki jest mechanizm działania,
skuteczność i bezpieczeństwo tego leku? Czy różnią się one od poprzedniej formy?
– To jest dokładnie taki sam lek – humanizowane
przeciwciało monoklonalne skierowane przeciwko intergrynie alfa 4 B1, czyli cząsteczce
białkowej zlokalizowanej w błonie limfocytów T i B. Natalizumab łączy się z tym
białkiem, blokując je, dzięki czemu nie dochodzi do interakcji pomiędzy intergryną
a cząsteczkami adhezyjnymi sródbłonka. Interakcja ta jest konieczna do tego, by
limfocyt mógł opuścić naczynie krwionośne, przekroczyć barierę krew–mózg i
dostać się do mózgu. W przypadku chorych
na SM to właśnie autoreaktywne limfocyty, które przekroczą barierę krew–mózg, mogą powodować proces zapalny w ośrodkowym układzie nerwowym i siać spustoszenie związane z tą chorobą.
Ideą stosowania natalizumabu jest to, aby limfocyty, zarówno T jak i B, zatrzymać
w układzie krążenia, po to, żeby nie mogły wywołać szkód w OUN pacjenta. Reasumując, jest to ten sam lek, który był do tej pory refundowany w programie lekowym,
jedynie zmieniła się forma podania. Mieliśmy podanie dożylne, a teraz możliwe
jest również podanie w iniekcji
podskórnej. Oczywiście, zanim forma podskórna weszła do użytku, sprawdzono, czy
skuteczność i bezpieczeństwo leku są porównywalne z tym, z jakim mamy do
czynienia w przypadku podawania dożylnego. W tym celu przeprowadzono dwa badania.
DELIVER – badanie pierwszej fazy, w którym stwierdzono, że farmakodynamika i farmakokinetyka leku są
porównywalne przy podaniu podskórnym i dożylnym. Następnie
przeprowadzono badanie drugiej fazy – REFINE – w którym oceniano bezpieczeństwo
leku, skuteczność, tolerancję, zarówno formy podskórnej, jak i dożylnej. Okazało
się, że w wypadku iniekcji podskórnej podawana dawka powinna być dokładnie taka
sama jak w infuzji dożylnej, czyli 300 miligramów leku co cztery tygodnie.
Można powiedzieć, że ta forma
wskazuje na same korzyści dla pacjenta – bo lek jest ten sam, ale pacjent
zyskuje czas?
– Z punktu widzenia zarówno
klinicystów, jak i pacjentów forma podskórna podania leku jest zdecydowanie korzystniejsza – łatwiejsza technicznie, mniej
kosztochłonna. Pacjent oszczędza czas – nie musi spędzać kilku godzin w
szpitalu, ponieważ lek można przyjmować w formie wizyty ambulatoryjnej. Trzeba
podkreślić, że natalizumab jest jednym z najskuteczniejszych i najszybciej
działających leków, jakimi dysponujemy w tej chwili w terapii rzutowej postaci
stwardnienia rozsianego. Zmiana, która zaszła w programie lekowym od 1 kwietnia, jest bardzo korzystna zarówno dla pacjentów, pracowników ochrony zdrowia, jak i
dla płatnika. Mamy również taką nadzieję, że w niedalekiej perspektywie będzie
możliwe wydawanie pacjentowi kilku dawek tego leku do domu, aby mógł go
przyjmować poza szpitalem prowadzącym program lekowy.
Wspomniała pani, że klinicyści mają spore
doświadczenie z tym lekiem. Czy to oznacza, że braliście – jako ośrodek – udział
w jego badaniu klinicznym?
– Tak. Kilka polskich ośrodków brało udział w badaniu
rejestracyjnym natalizumabu, które było prowadzone na początku XXI wieku. Lek w
postaci dożylnej został zarejestrowany w 2004 roku – stąd nasze wieloletnie
doświadczenie. Lek doskonale znamy,
wiemy, jak go stosować, znamy jego profil bezpieczeństwa.
Kto może skorzystać z nowej formy
terapii?
– Jak powiedziałam wcześniej, kryteria
włączenia natalizumabu w ramach programu lekowego, nie zmieniły się. Jest to
lek drugoliniowy, stosowany po nieskuteczności leczenia pierwszoliniowego, bądź
też u pacjentów z ciężką, szybko postępującą postacią stwardnienia rozsianego.
Takie są wskazania do zastosowania natalizumabu – natomiast ci pacjenci, którzy
mają utrudniony dostęp do żył, lub mają oznaki zapalenia żył, mogą skorzystać z
formy podskórnej leku. Uważam, że zrefundowanie formy podskórnej natalizumabu to
jest ruch w bardzo dobrym kierunku – obecnie w Polsce dysponujemy
wszystkimi lekami modyfikującymi przebieg stwardnienia rozsianego, które są
zarejestrowane do leczenia tej choroby, i wszystkimi formami podania tych leków.
Do 1 kwietnia brakowało nam jedynie możliwości
zastosowania w ramach programu lekowego formy podskórnej natalizumabu. Teraz to
się zmieniło – klinicyści i pacjenci są z tego powodu bardzo zadowoleni i o to
nam wszystkim chodziło.