Wstydliwa ustawa o szpitalnictwie
– Ustawa o szpitalnictwie w ostatniej wersji nie realizuje swoich podstawowych założeń dotyczących restrukturyzacji, tzn. nie restrukturyzuje długu i nie oddłuża szpitali, a przynajmniej nie robi tego w odniesieniu do wszystkich – mówi wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny.
Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych spadła z posiedzenia rządu.
Czy to prawda, że stało się to przez wiceministra zdrowia Wojciecha Koniecznego, bo sprzeciwił się możliwości łączenia szpitali publicznych z tymi prowadzonymi przez spółki kapitałowe, czyli tak zwanej komercjalizacji szpitali?
– Kiedy przepis, z którego wynikała możliwość takiego połączenia, pojawił się w projekcie ustawy po konsultacjach publicznych, w Lewicy odbyła się narada. Doszliśmy do wniosku, że nie możemy poprzeć tego rodzaju rozwiązań i poproszono mnie o przekazanie odpowiedniego komunikatu w tej sprawie. Projekt spadł z posiedzenia rządu – wyjaśnia w „Dzienniku Gazecie Prawnej” wiceszef resortu.
Kto go wpisał do ustawy, którą miał zająć się rząd?
– Tego nie wiem, ale powiem tak: niech ta osoba się tłumaczy i wstydzi – stwierdza Konieczny.
– Ustawa w ostatniej wersji nie realizuje swoich podstawowych założeń dotyczących restrukturyzacji, tzn. nie restrukturyzuje długu i nie oddłuża szpitali, a przynajmniej nie robi tego w odniesieniu do wszystkich – ocenia.
Chodzi o brak instrumentów oddłużających dla wszystkich.
– Wiem, że takie rozwiązania są planowane na dalszym etapie w postaci rozporządzeń czy regulacji ustawowych, ale moim zdaniem powinny być elementem ustawy przekształceniowej. Muszę zaprotestować przeciwko nadużywanemu wobec szpitali powiatowych określeniu „małe”, bo nie tylko nie są małe, ale odgrywają ważną rolę. To do nich trafiają chorzy, nim zostaną przekazani do „dużych” wysokospecjalistycznych placówek, i to one biorą na siebie diagnostykę i przygotowanie chorego. Nie jest tak, że jeśli szpitali powiatowych zabraknie, chorzy trafią od razu do wysokospecjalistycznego oddziału chirurgii naczyń. Nie. Karetka zawiezie ich na szpitalny oddział ratunkowy w mniejszym szpitalu i po kilku godzinach, a może dniach badań, skieruje dalej – mówi Wojciech Konieczny w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Na razie ustawa wróciła do konsultacji publicznych.
Przeczytaj także: „Początek prywatyzacji?”, „Nie ma co bać się szpitalnych spółek”, „Lewico, wyjaśnijmy to raz na zawsze” i „Rada Ministrów – informacja o zmianach w ochronie zdrowia i składce zdrowotnej”.